*pierwszy ruch*

798 39 5
                                    

- A co, już chciałaś umierać? - naciągnął na mnie kołdrę, aż do ramion uśmiechając się, co odwzajemniłam. Znów rozejrzałam się po pokoju, aż mój wzrok trafił na zatrzymany ścienny zegar.

- Która godzina?

- Szósta.

- Przecież dopiero był obiad. - nagle zaczęły mi się w głowie przepalać styki. W końcu dopiero wstałam, więc dodać dwa do dwóch równa się piętnaście.

- Jest kolejny dzień głuptasie. - Remus zaczął podwijać pomału rolety na oknie, wpuszczając tym samym trochę światła i budząc resztę ekipy.

- Czyli spałam tyle czasu? Matko.. - przyłożyłam rękę do twarzy w geście niedowierzania.

- Nic nowego.. - Lucy wyciągając się ziewnęła, a ja zaraz po niej. A po nas huncwoci..

- Bardzo śmieszne. - odparłam na co nie zdążyła odpowiedzieć.

- Dobra lepiej mów jak się czujesz. - usiedli na brzegach łóżka, a Remus oparł się o parapet.

- A jak mam się czuć po tylu godzinach snu, wyśmienicie. - co prawda ból głowy już odpłynął w niepamięć, ale zastąpił go chwilowy niepokój o brak czucia jakiegoś dyskomfortu w nodze.

- A noga? - wiedziałam, że nie do końca mi uwierzyła, więc postanowiłam być raczej szczera.

- No właśnie, nie ruszałam ją, ale oprócz impulsu przy obudzeniu w ogóle jej nie czuje. A możecie odsłonić kołdrę? - sama nie byłam w stanie tego zrobić, ale moi przyjaciele najpierw spojrzeli wymownie na Lupina. Widziałam kątem oka jak delikatnie pokiwał głową na nie, ale po moim marudzeniu, w końcu zobaczyłam siną zabandażowaną łydkę. - A ten bandaż..?

- On musi być. - Remus wystrzelił z odpowiedzią zanim jeszcze zdążyłam dokończyć pytanie. Czyli nie wygląda to najlepiej..

- Mhm.. No dobra, to pierwsza próba. - Zaczęłam delikatnie spinać mięśnie w nodze, aby jakkolwiek ją poruszyć, lecz już to okazało się dosyć bolesnym procesem. Z grymasem na twarzy delikatnie ją podniosłam, aby po chwili z impetem runęła na materac. - No, to chyba nie będzie łatwa przeprawa.

- Spokojnie, z czasem będzie lepiej. Na razie nie możesz się w ogóle ruszać, póki się nie zrośnie i nie zagoi. - uśmiechnęłam się krzywo na myśl, że najbliższe dni spędzę wyłącznie w łóżku, zapewne biorąc do tego jakieś ohydne lekarstwa, bo zdaje się, że mój organizm nie ewoluował do tego stopnia, aby samodzielnie naprawiać takie szkody. No, przy okazji właśnie się zorientowałam, że nadal jestem w pokoju Lunatyka, leżę w jego łóżku od kilkunastu godzin, prawie tu zeszłam, a w dodatku uwaliłam mu pościel krwią. Brawo ja. Nie dość, że nie miał gdzie spać, to nie wiem jak ja się teraz przetransportuje do własnego łóżka.

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz