*normalna?*

706 37 6
                                    

Kolejne sekundy staliśmy w zupełnej ciszy. Naiwnym byłoby liczenie na to, że dziewczyna po dwóch minutach wróci z walizką. Przyznam, że to stanie w miejscu też nie bardzo mi służyło, bo obręcz kuli coraz bardziej wbijała mi się w rękę, a noga wcale nie bolała mniej.

- Możemy usiąść? - zapytałam jednocześnie przesuwając moją podporą po ziemi i prawie się wywracając. Widziałam jak Malfoy chamsko się uśmiechnął i już chciał coś powiedzieć, ale Snape uciszył go ruchem ręki, a następnie bez słowa wskazał na drewnianą ławę niedaleko. Muszę powiedzieć, że kamień spadł mi z serca. Naprawdę nie miałam siły na przepychanki i głupie dyskusję. Usiadłam na brzegu ławki z prawej strony stołu, a Malfoy z lewej. Nauczyciele jednak nie zamierzali siadać przy jednym stole i tylko stali po dwóch przeciwnych stronach. Kolejną minutę przesiedzieliśmy w ciszy, aż Severus zrobił coś nieoczekiwanego przez nikogo, zwłaszcza Dracona, który prychnął na jego słowa.

- Skoro już tu jestem.. - powiedział spokojnym i nieco znużonym głosem. - Pokaż tę ranę. - dokończył stając obok mnie, a ja po przetworzeniu jego słów położyłam nogę na ławce. Jedną ręką podwinął swoją czarną szatę i usiadł przede mną. - Dobra robota. - stwierdził odwijając świeży bandaż.

- Lu go zawijała. - odparłam.

- Tak, wiem. - odrzekł i wymownie zerknął na Lunatyka, jakby chciał powiedzieć: "Ten idiota tak dobrze by tego nie zrobił". Westchnęłam cicho i spokojnie czekałam, aż skończy. W końcu spiął całość zapinką. - Zostanie tylko blizna. - stwierdził i wstał.

- Dziękuję. - trochę mnie to kosztowało, ale wiedziałam że muszę to powiedzieć. Że chcę to powiedzieć. Spojrzał na mnie dość zdziwiony. Oczywiście o ile tak mogę nazwać tą samą niewzruszoną mimikę jego twarzy z delikatnie zmarszczonym czołem. - Za to, że wtedy przyszedłeś i.. Całą resztę.

- Nie zrobiłem tego dla ciebie.

- Domyślam się. - widziałam jak podnosi jedną brew. - Ale dla mnie liczy się, że to zrobiłeś, a nie z jakich pobudek. - dodałam spokojnie. Snape nadal patrzył na mnie tym samym chłodnym wzrokiem i nic nie odpowiedział. Przez chwilę miałam wrażenie, że mnie sprawdzał. Nie kpiłam z niego, więc nie zamierzałam odwracać wzroku. Jego spojrzenie przerażało tylko wtedy, gdy ktoś miał powody do strachu. Ja nie miałam. Po kilku sekundach przymknął oczy, jakby nie wierzył w moją szczerość i odszedł. Stanął w poprzednim miejscu, a przez drzwi budynku za nami wyszła dziewczyna. Podeszła kilka kroków, ale odniosłam wrażenie, że wszyscy byliśmy zdziwieni jej brakiem bagażu. Spojrzała za siebie, a potem kawałek się cofnęła. Wtedy z domu wyszedł Łapa niosąc jej walizkę. Próbował zgrywać ultra męskiego, ale po minie wiedziałam, że albo jest mega ciężka, albo on do niej za słaby. Uśmiechnęłam się próbując nie roześmiać. Tym razem Lucy szła nieco kulejąc, a Black z ugiętymi kolanami tuż za nią. W końcu do nas dotarli i mógł odłożyć te zbędne kilogramy.

- Co robiłaś tak długo? - Snape podejrzliwie obserwował Syriusza.

- A to i owo. - odpowiedział za nią huncwot i głupkowato się uśmiechnął, lecz zaraz zacisnął zęby i cicho zawył, gdyż dziewczyna stanęła mu celowo na stopie.

- Musiałam się spakować. - powiedziała sucho i z politowaniem spojrzała na ponurego czarodzieja. - To nie trwa 5 sekund. - nie odpowiedział, za to wtrącił się znudzony Malfoy.

- Chodźmy już. - ziewnął i wstał od stołu.

- Chwilę. - rzuciła dziewczyna i podeszła do mnie. Nachyliła się i przytuliła do mnie, gdyż dalej siedziałam na ławce. - Kocham Cię. - szepnęła.

- Ja ciebie też. - odparłam. - To widzimy się za tydzień. - odsunęła się i spojrzała na mnie zdziwiona. Po chwili namysłu krzyknęła nieme "Aaa.. " i dodała.

- To już? - mruknęłam tylko "mhm" w odpowiedzi i chyba zrobiłam nieco smutną minę, bo uśmiechnęła się pocieszająco. Wróciła do ślizgonów i jeszcze zwróciła do huncwotów. - To do zobaczenia. - uśmiechnęła się co Remus odwzajemnił i machnął ręką na pożegnanie.

- Mam nadzieję, że już niedługo. - Black zrobił flirciarską minę i puścił jej oko.

- Oby nie. - syknął Severus i jedną ręką podniósł jej walizkę. Zaczęli odchodzić, ale Lu odwróciła się jeszcze do mnie i kiwnęła głową na końcowe potwierdzenie wszelkich ustaleń i następnego spotkania, a ja powtórzyłam gest na zgodę. Wkrótce zniknęli za rogiem, a ja zostałam z nimi sama. Remus usiadł obok mnie na ławce, a Syriusz po przeciwnej stronie.

- Będzie mi jej brakować. - powiedział rozmarzonym głosem czarnowłosy.

- Mi też.. - dodałam i oparłam głowę na dłoni.

- No, to co teraz robimy? - nagle się ożywił i patrzył na nas wyczekująco.

- Może byś sprawdził czy cię nie potrzebują w domu? - Lupin próbował zakomunikować mu coś wzrokiem, ale Black ewidentnie tego nie załapał.

- Co? Przecież by zawołali, daj spokój Luniek. - ryknęłam śmiechem uderzając się jednocześnie otwartą dłonią w czoło, jednak w duchu dziękowałam mu, że nie zostawił nas samych i uratował mnie tym samym od krępującej rozmowy. Remi westchnął głęboko podpierając głowę, a Syri zmarszczył zdziwiony czoło chyba zadając sobie przy okazji pytanie, czy aby na pewno jestem normalna?..

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Where stories live. Discover now