*w jego ramionach na zdjęciach*

1K 54 6
                                    

Chyba był już ranek, gdy obudziły mnie czyjeś krzyki i kroki na schodach. Podniosłam lekko głowę próbując zobaczyć co się dzieje, ale po chwili ujrzałam tylko wpadającą do pokoju panią Molly krzyczącą coś na wzór "Co się stało?! Co się dzieje?!". Zamilkła jednak kiedy rozejrzała się po pokoju, a ja zrobiłam to samo. Nie wiem kto był w większym szoku, gdy okazało się, że po podłodze walają się butelki po winie, na stoliku jest pełno szkła z krwią, która znajduje się również na twarzy Remusa i moich rękach, a ja leże w JEGO pokoju, na JEGO łóżku, w JEGO bluzie i do tego w JEGO ramionach. Oczy pani domu wyszły na wierzch, a ja momentalnie odskoczyłam od mężczyzny na drugi koniec łóżka budząc go jednocześnie. Musiał mieć strasznie twardy sen, skoro nie obudziły go krzyki gospodyni, które jak się okazało sprowadziły przed drzwi wszystkich domowników.

- Co tu się dzieje? - spytała ze strasznym zdziwieniem, ale spokojem. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Może dlatego, że sama nie do końca wiedziałam co się stało. Zaczęłam spoglądać tylko nerwowo na ciocie i Lunatyka, który tak jak ja przed chwilą oglądał całe to pobojowisko. Na szczęście dzięki trzeźwemu umysłowi pani domu która połączyła kropki, po chwili wiedzieliśmy co było powodem jej wrzasków. - George! Smarkaczu jeden, co żeś mi naopowiadał za bajeczki! Mówiłeś, że coś im się stało! - rudzielec z Hermioną nie mogli powstrzymać śmiechu, a Harry stał tylko nieruchomo próbując połączyć fakty. Ginny uśmiechnęła się do mnie dwuznacznie, zaśmiała i pociągnęła chłopaka ze sobą w otchłań korytarza szepcząc mu coś do ucha.

- Tak właściwie to coś się jednak stało, co nie? - George co chwilę wybuchał śmiechem, a dziewczyna wraz z nim. - W końcu skądś się ta krew musiała wziąć. - Kobieta przeanalizowała wzrokiem rozbite kieliszki, moje dłonie i usta oraz Remusa.

- Wszystko w porządku? - spojrzała zmartwiona w moim kierunku.

- T-tak. - odpowiedziałam z automatu, sama jednak w to nie wierząc. Wyminęła dzieci i zeszła z powrotem do kuchni. Nawzajem wbiliśmy w siebie spojrzenia. Oboje próbowaliśmy skojarzyć fakty, ale przerwał mi nagły impuls w głowie. Złapałam się za nią, a George znów zaczął z nas żartować.

- Co? Kac? Nic dziwnego, na przyjęciu wypiliście chyba najwięcej z nas, a tu jeszcze kolejne puste butelki. - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego złowrogo, po czym zerknęłam na okno.

- Nie wszystkie są puste. - Stwierdziłam próbując zejść z łóżka w czym pomógł mi partner tej nocy i sięgnęłam po stojącą na parapecie butelkę. Wypiłam kilka łyków i podałam ją Lunatykowi, który zachłannie wykonał tą samą czynność. Hermiona spojrzała na nas przekrzywiając głowę i stwierdziła.

- Ej, na zdjęciach wyglądali lepiej niż jak już wstali, nie sądzisz?

- Dokładnie. Chodźmy już.

- Chwila!

- Co!? - przekrzykiwaliśmy się wzajemnie.

- Jakich zdjęciach?! - krzyknęliśmy równocześnie.

- Patrz, jacy zgodni! Nigdy nie widziałem tak zgranej pary. - śmiał przez cały czas tego "dialogu". - Na tych, które zrobiliśmy wam jak spaliście.

- Nie zrobiłeś tego. - miałam szczerą nadzieje, że blefuje.

- Nie mogliśmy się powstrzymać. - wyjął z kieszeni kilka fotografii i w bezpiecznej odległości pokazał je nam. Dopiero wtedy zobaczyłam, że Remus nie miał na sobie koszulki.

- Tak słodko wyglądaliście wtuleni w siebie. Dobra, Her zostawmy ich. Nasze gołąbki potrzebują trochę prywatności, żeby dokończyć to, co zaczęli w nocy! - wyszedł z pokoju chyba specjalnie krzycząc, żeby wszyscy usłyszeli jego wersje wydarzeń.

- Tylko pamiętajcie, że za chwilę śniadanie! - krzyknęła dziewczyna i zamknęła drzwi zostawiając nas samych.

Samych, wciąż pijanych i niewyspanych.


***

To taki mały prezent ode mnie! Miłego dnia/nocy! <3

Nie mogę cię kochać.. ~Remus Lupin~Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora