Mau jeszcze nigdy nie widział Shary tak kipiącej złością. Przez chwilę zdawało mu się, że kobieta powyrywa mu pióra, gdy tylko wsiądzie na jego grzbiet. W jej oczach błyskała wściekłość, której źródła jastrząb oczywiście się domyślał.
- Widzę, że mój ulubiony dowódca nie obszedł się z tobą zbyt łagodnie, co? – ptak zachichotał, jednak zamilkł pod spojrzeniem, jakie rzuciła mu jego przyjaciółka
- Nawet nic nie mów, Mau – syknęła. – Poza tym nie tylko generał. Spotkałam też Czarodzieja.
- O, teraz mnie zaskoczyłaś – jastrząb zastanawiał się, co Saruman robił w tej zapomnianej przez bogów dziurze, dodatkowo o tak późnej porze.
- Oni chcą, żebym bawiła się w elfią królową dwornych dramatów – prychnęła. – Chcą, żebym uwiodła księcia.
- Wiesz co... - mruknął Mau – W zasadzie to jeszcze dobę temu taki rozkaz by ci zbytnio nie przeszkadzał.
- Stul ten kłapiący dziób, albo oddam cię do wypchania i powieszę nad kominkiem – dowódca ptasiej armii uśmiechnął się krzywo. Wróciła jego Shara. – Rozkazali mi zdobyć jego serce, a potem zabić na oczach całego dworu. A ty o wszystkim wiedziałeś. Czemu nie uprzedziłeś mnie, jaki rozkaz dostanę? – warknęła
- Nie chciałem, żebyś kojarzyła go ze mną. I, oczywiście, nie chciałem być świadkiem twojej reakcji po jego odebraniu – odparł Mau zgodnie z prawdą.
- Co teraz zrobię? – westchnęła Shara, a w jej oczach złość przeobraziła się raczej w coś na kształt bezradności, głębokiego smutku i rozczarowania
- A jaki masz wybór? Możesz zignorować ten rozkaz? – dziewczyna pokręciła głową – No, widzisz.
- Nie chcę zabijać niepotrzebnie. A jego śmierć byłaby taka. Saruman i Azog dali mi tę misję tylko po to, żeby zaszydzić z królestwa elfów, nic więcej.
- Shara, jeśli nie on, to kto inny. Prędzej czy później pobrudzisz sobie ręce, skarbie. To okrutne i za każdą cenę chciałbym cię przed tym ochronić, ale taka jest prawda.
Kobieta odwróciła się gwałtownie do swojego rozmówcy, jakby nagle wpadła na jakiś pomysł.
- Co ty powiedziałeś?
- Że za każdą cenę chciałbym cię ochronić... - ptak wyraźnie się zmieszał
- Nie, wcześniej. To o brudzeniu rąk.
- Że prędzej czy później pobrudzisz sobie ręce... skarbie – Mau uśmiechnął się krzywo, jakby zrozumiał, że zaraz oberwie za nazwanie Shary „skarbem".
- Bingo. Nie zrobię tego, Mau. Po mojej dłoni nie spłynie ani kropla krwi, chyba że w zemście za tortury, jakich ona uświadczyła... – kobieta urwała. Jej gardło było spięte. Generał czuł się niezwykle zagubiony w toku myślenia Shary.
- Jak zamierzasz tego dokonać, nie rezygnując przy tym z misji? To niewykonalne – prychnął.
- Sądzę, że jednak możesz się mylić. Mam plan. Mau, zaufaj mi, wszystko będzie dobrze – uśmiechnęła się do przyjaciela kojąco, ale ten nie wydawał się przekonany.
- Kochanie, masz zbyt dobre serce dla tego świata. Boję się o ciebie. Nie chcę, żebyś przypłaciła to życiem.
- Ale z drugiej strony... co mam do stracenia? Nic – dziewczyna wydawała się rozkojarzona, spłoszona. Ptak przydreptał do niej, otoczył ją skrzydłami i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Hej, hej... Wolność. To masz do stracenia. Czy ona nie jest warta jego krwi? Myślisz, że on zawahałby się ciebie zabić? – Shara uniosła gwałtownie głowę i wpatrywała się intensywnie w przyjaciela. Powoli pokręciła głową. – Nie chcę, żebyś musiała przez to przechodzić, ale zależy mi na twoim uwolnieniu. Zbyt dużo wycierpiałaś w drodze do miejsca, w którym znajdujesz się teraz.
YOU ARE READING
Cień Mordoru
Fanfiction❝ᴀ ᴢᴡᴀć sɪę ʙęᴅᴢɪᴇsᴢ sʜᴀʀᴀ, ᴘᴏɴɪᴇᴡᴀż ᴛᴡᴏɪᴍ ᴘʀᴢᴇᴢɴᴀᴄᴢᴇɴɪᴇᴍ ᴊᴇsᴛ ᴘᴀᴛʀᴢᴇć, ᴊᴀᴋ ʟᴜᴅᴢᴋɪᴇ ɴᴀʀᴏᴅʏ ᴋʟęᴋᴀᴊą ᴘʀᴢᴇᴅ ᴛᴏʙą ɪ ᴘᴀɴᴇᴍ ᴄɪᴇᴍɴᴏśᴄɪ.❞ A może ona nie jest tą, za którą się podaje? Może wszystkich oszukała i to ona wygrała tę wojnę? Może to ona zwyciężyła...