27. "Pokochałem ją"

264 21 32
                                    

Gdy w niewielkiej celi rozległ się odgłos otwieranych drzwi, Shara natychmiast wybudziła się z płytkiego snu. Noc po zakończeniu bitwy upłynęła zadziwiająco spokojnie. Za około godzinę miało wstać słońce. Kobieta rozejrzała się półprzytomnie po pomieszczeniu i chwilę zajęło jej rozpoznanie sylwetki osoby, która ją odwiedziła. Uniosła brwi i podniosła się do pozycji siedzącej.

- Przyszedłem porozmawiać.

Głos Thorina był cichy, niemal kojący. Shara zlustrowała mężczyznę wzrokiem. Był ubrany w strój koronacyjny, jedynie brakowało mu korony. Nietrudno było się domyślić, że po egzekucji jeńców wojennych zostanie oficjalnie uznany Królem pod Górą.

- A zatem rozmawiaj, książę - wojowniczka uniosła podbródek i nie odrywała wzroku od twarzy krasnoluda.

- Dlaczego mnie uratowałaś?

- Przyszłam tam, żeby zabić Azoga Plugawego, nie, żeby ochronić ciebie - odrzekła.

- Gdyby tak było, mogłabyś zaczekać, aż ork pokona mnie. I wtedy zaatakować.

Kobieta uśmiechnęła się delikatnie na te słowa. Twarz wciąż miała umazaną krwią, posklejane włosy spięte bezładnie w kok.

- Ocaliłam ci życie... - zawahała się - Ponieważ uważam, że nie zasługujesz na śmierć, książę. Będziesz wielkim władcą.

- Rada przywódców zadecydowała o twojej egzekucji - powiedział krasnolud, siadając na podłodze przy ścianie naprzeciwko kobiety. Oparł głowę o chłodny mur. Obok siebie, w zasięgu ręki, ułożył elfi miecz. Ostrze odbijało blade światło księżyca.

- Spodziewałam się tego - skinęła głową, a książę zmarszczył brwi, zaskoczony.

- Myślałem, że liczyłaś na oswobodzenie w zamian za oddanie nam zeszytu?

- Ja wiem i wy wiecie, że nie zrobiłam żadnego odpisu - mruknęła.

- A zatem co chciałaś na tym ugrać?

- Trochę czasu - wzruszyła ramionami. - A poza tym, w świat poszła wieść. Zbyt wiele osób wie o zeszycie, żeby utrzymać jego zniszczenie w tajemnicy, więc plotka już zaczęła krążyć po Śródziemiu. Niektórzy z tej listy będą w stanie w ciągu kilku dni schronić się w kryjówkach i odciąć od przeszłości, zacząć od nowa z czystą kartą.

- Dlaczego tak ci zależy na tych zdrajcach? Nie należą do sił Mordoru, nie stoją po waszej stronie - mężczyzna przyglądał się wojowniczce, próbując zrozumieć jej motywy. Nie potrafił odgadnąć, o czym kobieta myślała.

- Tak samo jak i ja - odrzekła. - Nie należę do armii Saurona, już nie. Jeśli przekroczę progi Mordoru, czekają mnie tortury bardziej bezlitosne niż śmierć z waszej ręki. Nie mam szansy przeżycia w tym świecie po zdradzie Pana.

Thorin zlustrował kobietę wzrokiem raz jeszcze. Wiedział, że im szybciej ona zginie, tym mniej problemów jej istnienie może spowodować. A jednak był zaintrygowany wojowniczką, która siedziała naprzeciwko niego. Przerażony, oczywiście, ale i zaintrygowany.

Ale czas się kończył.

- Kiedy? - spytała kobieta delikatnie

- Za godzinę, o wschodzie słońca - skinęła głową. - Czy się boisz?

- Nie. A czy ty się boisz, książę?

- Czego miałbym się bać?

Ale Shara nie odpowiedziała. Zmrużyła powieki i uśmiechnęła się kącikiem ust.

W pomieszczeniu rozległo się pukanie, a po chwili do celi weszło dwóch elfich strażników. Thorin wstał, otrzepał swój drogocenny płaszcz z pyłu i kurzu. Zerknął raz jeszcze na kobietę, po czym odwrócił się i wyszedł.

Cień MordoruWhere stories live. Discover now