20. Król

225 19 16
                                    

Zabawne, że człowiek uświadamia sobie powagę swoich czynów dopiero, gdy staje z nimi twarzą w twarz. Shara odczuła to boleśnie w momencie, gdy szła przez most, kierując swoje kroki ku pałacowi Thranduila, elfiego króla. Znajomy dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa w reakcji na nieprzyjemny ton strażników, którzy zagrodzili jej drogę i, celując w nią niesmacznie ostre groty strzał, zapytali o powód przybycia pod dom ich władcy. I, w przeciwieństwie do elfów z Rivendell, im nie wystarczyła historyjka o królewskim pochodzeniu. Jeden z nich wszedł do środka, znikając w ciemnych czeluściach tego ponurego miejsca. Minęło dobre kilkanaście minut, zanim wrócił i oznajmił, że na kobietę oczekują władca wraz z synem.

Prowadzona przez elfów, Shara rozglądała się z pewnym irracjonalnym niepokojem po wielkich korytarzach i holu, przez który przechodziła. Uderzyło ją, jak pusty był ten pałac. Siedziba lorda Elronda tętniła życiem, muzyką i magią. To miejsce natomiast zdawało się nie mieć duszy, jak gdyby istniało w cieniu jakiejś niewypowiedzianej tragedii, która przesądziła o oddzieleniu się Leśnego Królestwa od reszty świata.

A gdy tylko kobieta przekroczyła próg sali tronowej i, mimo znacznej odległości, pierwszy raz zobaczyła króla, zrozumiała, że ten pałac musiał być odbiciem jego osoby. Lodowaty wyraz twarzy, ponure oczy wpatrujące się w nią i przyprawiające niemal o zawroty głowy, to wszystko dopełniło obrazu Królestwa, o którym opowiadano jej jeszcze przed wyruszeniem na misję.

Skrzywiła się nieznacznie, gdy stukot jej obcasów poniósł się zbyt głośnym echem po wielkim pomieszczeniu. Szła naprzód i dostrzegała coraz wyraźniej podejrzliwość na twarzy króla i cichą radość na ustach jego syna. Starała się nie okazywać żadnych emocji i poczekać na rozwój zdarzeń.

- A zatem to ciebie zwą królewną Noldorów? – w połączeniu z nutą pogardy w jego głosie te słowa zabrzmiały niemal jak obelga

- Tak, panie. Jestem jedyną córką Najwyższego Króla Gil-Galada, spadkobierczynią tronu.

- Domyślam się, że masz dowód na potwierdzenie swoich słów? – książę pochylił się ku ojcu i marszcząc nos, szepnął coś do niego – Ach, rozumiem – westchnął. – Przywiozłaś ze sobą włócznię przodków i uważasz, pani, że dzięki niej wszystkie wrota stają ci otworem?

- Ojcze! – warknął Legolas – Indis jest tą, za którą się podaje, i masz na to moje słowo.

- Cóż, jeśli słowo twego syna to zbyt mało, możesz panie zapytać lorda Elronda, lady Galadrielę czy Szarego Czarodzieja. Ich poparcie to również niewystarczający dowód na to, że jestem prawowitą władczynią Lindonu?

- Słyszałem, że zdobyłaś starożytny nóż Berena?

- Nie było to zbyt trudne, jeśli się wie, gdzie szukać.

Thranduil zlustrował kobietę od stóp do głów raz jeszcze. Minęło parę sekund, nim kącik jego ust minimalnie się uniósł. Mimo że nie zmienił swojej pozycji – nogi wciąż krzyżował i luźno w pozycji niemal półleżącej siedział na tronie, trzymał w dłoni pęk kilku kluczy – wyglądało na to, że nieznacznie zmienił swoje początkowe negatywne nastawienie.

Gdy Shara zerknęła kątem oka na trzy niewielkie kluczyki w ręku władcy, poczuła zaciskającą się na żołądku pętlę. Zastanawiała się przez chwilę, czy mężczyzna nie pogrywa z nią w jakąś przedziwną, wyrafinowaną gierkę. Taką, w której udowadnia jej nieprawe pochodzenie i zamyka w zapleśniałym lochu, klucz wrzucając do najgłębszych odmętów rzeki. Nie dała tego wszystkiego po sobie poznać, a przynajmniej chciała tak myśleć.

- Czemu zawdzięczamy twoją wizytę?

- Zostałam wysłana przez lady Galadrielę. Przesyła wiadomość – wyciągnęła z kieszeni kopertę i podała ją władcy. W jej środku Thranduil miał znaleźć list zapisany pismem do złudzenia przypominającym to należące do pani Lothlórien. W ramach przygotowań do misji Shara przeanalizowała wiele listów przywódców Śródziemia, które wykradzione przez orków były przechowywane razem z tysiącami istotnych łupów. To dzięki tej korespondencji kobieta była w stanie podrobić pismo lady Galadrieli.

Cień MordoruWhere stories live. Discover now