9. "Jedna z Dwóch Wież"

90 7 17
                                    

- Prędzej bym się gromu z jasnego nieba spodziewała, niż waszej dwójki tutaj.

Hobbici wzdrygnęli się, zaskoczeni słowami osoby za ich plecami. W okamgnieniu odwrócili się i spojrzeli na Sharę, stojącą z założonymi na piersi rękoma. Wydawali się równie zdziwieni, co i ona.

- Przecież to królowa Fornostu we własnej osobie! - zakrzyknął radośnie Merry i gestem nakazał swojemu kompanowi zrobienie miejsca obok nich.

Ten rzucił się do odsuwania prowizorycznie przygotowanych z liści i gałązek misek i talerzy, w których jagody, ale i inne owoce, wydawały się smakowicie barwne. Kobieta zlustrowała wzrokiem niziołków i, unosząc brwi, powstrzymała śmiech, zauważywszy nienaturalnie napięte guziki w ich koszulach.

- Jesteście pewni, że się tymi przysmakami nie zatrujecie? - spytała, siadając obok hobbitów
- Słońce... - Pippin rzekł najpierw, tonem niemal oburzonym. Potem jednak speszył się, widząc karcący wzrok Meriadoka. - Pani. Pani, my, hobbici, jesteśmy specjalistami w dziedzinie wszystkiego, co można spożyć.

- Jeżeli będziecie się dobrze czuli do końca dnia, nie będę wątpić - uśmiechnęła się serdecznie. - Powiedzcie mi, czego właśnie jestem świadkiem? - wskazała przed siebie, na stojących na polanie entów, witających przybywających pobratymców

- Cóż, mój kuzyn wykazał się zaskakującym i niepodobnym do niego sprytem. Próbowaliśmy namówić Drzewca - skinął w stronę najwyższej z istot - do zaatakowania Isengardu - Shara spojrzała na niziołka z nieukrywanym zaskoczeniem. - Już po... - zerknął na niebo i spojrzał na słońce - niecałej dobie uznał, za radą swoich pobratymców, że entowie nie pomogą w wojnie. I wtedy właśnie zaangażował się Pippin, prosząc Drzewca o zaprowadzenie się do granic Isengardu. Gdy ten zobaczył, jaką rzeź jego rodzinie i znajomym zgotował Czarodziej, - Merry zmarszczył brwi, jak gdyby sam był niepewny swoich słów - zwołał wielkie ruszenie. Kiedy tylko zejdzie się wystarczająco wielu entów, zamierzają zaatakować Orthank i pomścić swój lud.

- Panowie, naprawdę mi imponujecie. To na pewno wymagało dużej ilości odwagi - hobbici posłali uśmiechy kobiecie i lekko wypięli piersi do przodu.

- Powiedz nam, pani, co jednak ty tutaj robisz? - zagadnął Pippin

Shara przez moment milczała. Zastanawiała się, czy powinna zdradzać Merry'emu i Pippinowi powód swojego przybycia do Fangornu. Gdy uznała, że nie wyniknie z tego nic złego, rzekła:

- Chodźcie ze mną, a się przekonacie. Zabiorę was na krótki spacer - hobbici popatrzyli po sobie niepewnie. - Spokojnie, nie zamierzam was porwać, jestem zbyt stara na takie podchody - roześmiała się.

- Sądzę, że pod takim warunkiem możemy pójść. Zanim entowie się zbiorą, tak czy inaczej minie kolejna godzina lub dwie - odparł Merry.

Obaj wstali, wepchnęli po garści jagód do swoich kieszeni, otrzepali się z piasku i ruszyli za kobietą. Tak jak zapewniała, niedługa to była wyprawa, ponieważ już po kilku minutach przez leśne zastępy i gawędzenia wesoło, Shara odnalazła ukrycie Kali. Zajrzała do szałasu i wytłumaczyła znajdującym się w nim kobietom, co stało się w ciągu kwadransu, który spędziły ukryte. Po chwili wyszła z niego najpierw księżniczka Rohanu, w ślad za którą podążyła osobliwie milcząca Kala. Hobbici cofnęli się o kilka kroków, przestraszeni widokiem drugiej kobiety. W ich oczach wyglądała ona niemal jak zjawa, a jej biała suknia, niemal nieskazitelna mimo dni spędzonych w ukryciu, i nienaturalna bladość twarzy tylko podkreślały ten efekt.

- No ładnie - westchnął Pippin. - Czy to jest...? - urwał, jak gdyby obawiając się wypowiedzieć to imię

- Owszem, nie mylisz się. Meriadoku, Pippinie, przedstawiam wam Éowinę, księżniczkę Rohanu, oraz Kalę, moją siostrę.

Kobiety wydawały się równie zaskoczone widokiem dwojga niziołków w sercu puszczy daleko od ich kraju co oni sami, jednak zachowały zimną krew.

- Sądzę, że biorąc pod uwagę okoliczności, w których się znaleźliśmy, możemy wszyscy nawzajem sobie wyśmienicie pomóc - rzekła Shara. - Éowino, entowie lada chwila ruszą, by zrównać z ziemią kuźnie Isengardu. Wydaje mi się, że to rozwiązołoby nasz problem dominacji Sarumana na dworze w Rohanie, prawda? - Éowina otworzyła usta, jednak nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, jedynie pokiwała głową, a jej oczy zaszkliły się delikatnie

- Jedźcie z nami - powiedział Merry, występując przed swojego kuzyna. - Gdy schwytamy Czarodzieja, będziemy potrzebowali pomocy w negocjacjach.

- Nie wrócę do Isengardu - Kala pokręciła głową, jeszcze bledsza niż przedtem.

- Nie. Wrócisz do jego zgliszczy - odezwała się miękko Shara. - Zemsta, siostrzyczko. Czy nie po nią mnie tutaj wezwałaś?

Kala przez dłuższą chwilę wpatrywała się w siostrę. W jej oczach błyskał strach i Shara widziała, że stara się opanować nerwy. Ale potem uśmiechnęła się lekko. Skinęła głową.

- Powinniśmy już wracać - rzekł nieśmiało Pippin. - Entowie niedługo wyruszą, a wy powinnyście poznać Drzewca.

- A zatem postanowione, tak? - Shara czekała tylko na potwierdzenie Éowiny, które po chwili otrzymała - Pójdziemy z wami, dzielni hobbici. Po drodze jednak mam nadzieję, że opowiecie nam to i owo. Sądzę, że macie wiele historii w zapasie.

Merry i Pippin popatrzyli po sobie. Och, oczywiście, że mieli wiele do opowiedzenia.

---

Nie będę rozwodzić się nad tym, jak przerażający był widok upadającego Isengardu. Czarodziejowi jednak wydawało się, że ziemia się rozstąpiła, drżąc w posadach, gdy usłyszał huk wody spadającej na dolinę. Entowie sprowadzili zagładę na tysiące orków, zalewając ich podziemne kuźnie.

Pierwszy krok postawiony przez Sharę na terenie Isengardu był niejako słodko-gorzki.

Rozglądała się po zgliszczach, które pozostały z jej niegdysiejszego domu. Widziała połyskującą, ciemną wieżę, jedyną budowlę, która przetrwała powódź. Gdy wytężyła wzrok, dostrzegła na jej górnym piętrze jasny punkt i zrozumiała, że to Czarodziej obserwował powrót Sióstr do domu. Spojrzała na Kalę, podążającą po jej prawej stronie. Kobieta szła z godnością godną władczyni, choć jej ręce zostały przez Sharę związane, a włócznia Gil-Galada odebrana. Obok niej szła Éowina, z niemałym przestrachem wpatrująca się w zniszczone budynki i ciała orków, odsłaniane przez cofającą się wodę. Po drugiej stronie Shary szli hobbici, wyrazy twarzy których sugerowały, że zapamiętają tę chwilę na zawsze. Patrzyli na zniszczony Isengard z grymasem, który był jednocześnie przerażeniem, jak i dumą.

Jedna z Dwóch Wież upadła.

A widok piątki osobliwych tułaczy - kobiety-rycerza, Królowej Zdrajców, dwóch niziołków i wiedźmy, musiał być dla Sarumana ostatnim dowcipem losu przed zmierzeniem się z ich zemstą.

---

Hej, hej! Kolejny rozdział pojawi się już w piątek o 20:)

Cień MordoruWhere stories live. Discover now