31. "Jej słabość do wielkich słów"

77 10 24
                                    

Ostatnia gwiazda zniknęła właśnie za horyzontem, gdy w komnacie królowej rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili próg przekroczył mężczyzna, którego lśniąca zbroja speszyć mogła nawet najwyższych dowódców Gondoru. Przy swoim boku wojownik zawiesił świeżo naostrzony miecz, wyczyszczony z krwi i wzbudzający respekt u wrogów. Daul omiótł wzrokiem pomieszczenie i zmarszczył brwi, widząc pootwierane, opróżnione szafki. Na podłodze leżała zapięta torba, gotowa do podróży. A przy biurku, wyglądając co chwila przez okno naprzeciwko, siedziała królowa. Garbiła się nad kartką papieru i chaotycznie, pospiesznie coś na niej pisała. Po krótkiej chwili złożyła podpis pod ostatnimi słowami, jakie miało jej być dane kiedykolwiek zapisać, zerwała się z miejsca, chwyciła list i odwróciła się do Generała.

Była gotowa - ubrana w strój z kruczoczarnych, smoczych łusek, wypolerowany i odbijający światło świtającego dnia, do ramion przypięła pelerynę. Przy jej boku zawieszony pozostał jedynie Angrist, nóż Berena. Kobieta nie miała przy sobie ani Ringila, ani korony. Szła do tej wojny tak, jak w nią wkroczyła za pierwszym razem - nie posiadając nic prócz niewielkiego ostrza przy boku i planu w swojej głowie.

- Już czas, pani - jedynie zachrypnięty głos mężczyzny był skazą na jego nieskazitelnym wizerunku. Daul patrzył z przedziwnym wyrazem troski na kobietę przed sobą.

Ale ona nie wydawała się zaniepokojona, przerażona czy zrozpaczona. Przeciwnie - zachowywała się, jak gdyby groziło jej jedynie spóźnienie na herbatę na drugim końcu miasta. Wrzuciła list do torby, zarzuciła ją na ramię i podeszła do drzwi. Odwróciła się po raz ostatni, obrzuciła wzrokiem komnatę, upewniając się, że nic po sobie nie zostawiła. Skinęła głową Generałowi i wyszła na korytarz. Prędkie, donośne odgłosy ich kroków odbijały się echem od marmurowych ścian.

Żadne z nich się nie odzywało. Zresztą, co mieliby powiedzieć? Wszystko zostało już powiedziane, a oni patrzyli na przemian w dal, ku światłu na dziedzińcu, i na siebie nawzajem. W krótkim geście Shara sięgnęła ku dłoni Generała i ścisnęła ją delikatnie. Poczuła, że mężczyzna drży, i zmarszczyła brwi, starając się powstrzymać grymas żalu wpływający na jej twarz.
Wtedy na drodze dwójki wojowników stanął mężczyzna. Był wychudzony, o bladej, niemal prześwitującej, zdawałoby się, skórze. Pierwszy raz od dawna kobieta nie widziała na jego twarzy krzywego uśmiechu. Spuścił wzrok, ale potem spojrzał wprost na Sharę. A ona nie zatrzymała się. Wyminęła postać Węża, nie patrząc mu w oczy. Od kilku dni pałac namiestnika pełen był duchów, które miały towarzyszyć jej w drodze.

Generał zmrużył oczy, wychodząc na oblany promieniami słońca dziedziniec. Razem z kobietą zatrzymali się przed grupą dowódców Gniazda. W Sharę wpatrywało się kilkadziesiąt par oczu. Wojowniczka zerknęła za siebie po to jedynie, by ujrzeć, jak Wąż opiera się o kolumnę przy wejściu do pałacu i wpatruje się w królową w oczekiwaniu.

- Wojownicy Fornostu - rzekła głosem donośnym na tyle, by zostać usłyszaną przez wszystkich. - Stajecie przed zmianami, które dotkną nasze państwo na lata - spojrzała w bok, gdzie dojrzała księżniczkę Rohanu, a przy niej Faramira, namiestnika Gondoru, oraz dwóch niziołków. - Nie spodziewam się wrócić spod Czarnej Bramy, muszę stanąć do pojedynku ze swoją siostrą. Moje miejsce, za waszym przyzwoleniem i błogosławieństwem, zajmie Éowina. Jest wojowniczką i władczynią. Przy pomocy waszego Generała stanie się dobrą królową. Pomoże wam odbudować nasze królestwo, krok po kroku.

Kobieta przygryzła wargę, zastanawiając się nad swoimi następnymi słowami. Cisza na placu wydała się w tamtym momencie niemal przytłaczająca, gdy brała głęboki oddech.

- Posłuchajcie - odchrząknęła. - Straciliśmy niedawno wiele osób. Każdy z nas musiał rozstać się z bliskim, którego odebrali nam orkowie. Ja straciłam naszego Generała... i przyjaciółkę - zerknęła na Generała, który zacisnął usta i spuścił wzrok. - Nie potrafię stać się tak bliska wam, jak był Mau. Dlatego złożę dziś tylko jedną obietnicę. Czy wiecie, co dawało mi siłę do walki w Ereborze? - żołnierze patrzyli po sobie, zmieszani - Zemsta - i nagle, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, uśmiechnęli się. - Mściłam się na Władcy za więzienie, w którym się znalazłam. Teraz zemsta raz jeszcze będzie nasza, bo Sauron dokonał kolejnych zbrodni. Dlatego spytam, czy jesteście po mojej stronie w tym ostatnim dniu? - Mężczyźni szeptali między sobą, gdy kobieta odbierała z rąk Generała miecz Ringil. Wzniosła ostrze w górę i rzekła: - Pomścijmy nasze miasto!

I żołnierze poszli w jej ślady. Éowina rozejrzała się po placu, który zabłysnął światłem odbijanym od stali. Odetchnęła, roześmiawszy się szczerym śmiechem ulgi. Shara odwróciła się i podeszła do niej. Chwyciła ostrze i podała rękojeść kobiecie. Éowina spojrzała na nią, po czym skinęła głową. Skłoniła się Sharze i złapała Ringil.

Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że każda z trzech kobiet tej wojny - Shara, Éowina i ja, wszystkie poszłyśmy do ostatniej bitwy z ostrzami, które niegdyś posiadała moja siostra. Ja trzymałam Aeglos, włócznię Gil-galada. Éowina - miecz Fingolfina, Ringil. A ona, ona jak zwykle potrzebowała jedynie ostrza Berena, z którym stawił on czoła pierwszemu z Władców Ciemności. Angrist wisiał, zamocowany przy jej boku, gdy kobieta odbierała z rąk Generała koronę Fornostu. Shara ukoronowała tego ranka księżniczkę Rohanu i wydawała się naprawdę szczęśliwa. A potem podeszła do trzech mężczyzn, uzbrojonych i czekających na odjazd. Faramir i hobbici byli gotowi do drogi.

- Czy jesteście pewni, że chcecie nam towarzyszyć, panowie? - spytała Shara, spoglądając przez dłuższą chwilę na każdego z nich

- Oczywiście - odrzekli zaraz niziołkowie. Hobbici nigdy nie przestali zadziwiać Shary.

- Tak, pani - zaraz odparł również Faramir.

- Dobrze zatem. Na nas nadszedł już czas, prawda, Generale? - Daul skinął głową, a Shara westchnęła delikatnie - Moi drodzy, Pippinie, Merry - podeszła bliżej do hobbitów, którzy ze wszystkich zebranych wydawali się najmniej zaniepokojeni. Unieśli z dumą podbródki, a Shara powstrzymała uśmiech. - Obaliliście Isengard i państwo Czarodzieja. Jestem pewna, że Wolne Ludy wam tego nie zapomną. Cieszę się, że było mi dane was poznać.

Kobieta odwróciła się i spojrzała na Generała, któremu towarzyszyła czwórka dowódców.

Shara, Éowina, Faramir, Pippin, Merry, Daul i ich czwórka.

Dziesięć osób, które wyruszały w kierunku Czarnej Bramy.

W ciągu kilku godzin mieli do niej dotrzeć.

I tak myślę, zapisując te ostatnie słowa mojego fragmentu historii... Liczę na to, że to ja ją dokończę. Shara stała się bohaterką mieszkańców Gniazda, ponieważ była w ich oczach symbolem wolności. Znam moją siostrę lepiej niż samą siebie. Wiem, dlaczego pozwoliła spłonąć wszystkim świadectwom swoich poczynań w Śródziemiu - zamierzała sprowadzić swoją postać do symbolu, ponieważ wtedy oprze się śmierci. Zawsze miała słabość do wielkich słów.

Ale w rzeczywistości podczas ostatniej wojny robiłam dokładnie to, co ona podczas pierwszej - kłamałam, zabijałam i zdradzałam, by wygrać wolność.

Dlaczego to ja nie miałabym jej zdobyć?

Kala,
Siostra przepowiedziana przez Wielkiego Władcę

---

Hej!

Według moich wyliczeń zostało nam jeszcze 5 rozdziałów do końca opowiadania. Następny pojawi się już jutro, a ostatni, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - dokładnie w Sylwestra!

Mam nadzieję, że ten fragment Wam się spodobał - czekam na Wasze opinie! Do napisania:)

Cień MordoruOù les histoires vivent. Découvrez maintenant