*52*

520 44 9
                                    

Jednak mi się chciało pisać, ale nie wiedziałam, że mi się chce...

CERES

- Wytłumacz mi, dlaczego nie szpiegowałeś Emmy, skoro mogłeś po prostu zobaczyć co aktualnie robi? - dociekał Nathan trując mi dupę tym pytaniem po raz piętnasty tego dnia.

- Jak myślisz, w skali od zera do dziesięciu, jak głupi jest Pluton? - zapytałem unosząc brew.

- Zero? - rzucił Harrington powątpiewającym tonem.

- Powiedziałbym, że raczej minus pięć. - odparłem. - Dlatego to dosyć logiczne, że nic istotnego jej nie mówi. Tobie też nie powie, więc będziesz musiał dobrze węszyć. 

Nie zdziwiłem się, gdy Nathan powiedział, iż Pluton zaszantażował go, aby dołączył do układu. W sumie, to się tego spodziewałem. Ten egoista zawsze grał nieczysto. 

- Poza tym, nie będę naruszał waszej prywatności. - dodałem.

- Czy niezapowiedziane pojawianie się w naszych sypialniach nie jest przypadkiem świetnym przykładem naruszania prywatności? - zapytał mój rozmówca.

- Ej! - obruszyłem się. - Robię tak tylko w przypadku Lindsay. 

- To faktycznie zmienia postać rzeczy... - powiedział ironicznie Nathan, przy czym przewrócił oczami. 

- W rzeczy samej - udałem, że nie słyszałem tonu jego głosu, który wręcz ociekał sarkazmem.

Syn Saturna przysiadł na skraju swojego łóżka i w zamyśleniu pogładził się po podbródku. 

- Dlaczego ja się dałem w to wplątać? - burknął chowając twarz w dłoniach. - Cholerna Abigail i jej cygańskie rytuały. 

- Tylko nie cygańskie! - pogroziłem mu palcem. - To czysta astrologia. 

- Cokolwiek... - westchnął. - Gdyby nie powiedziała mi wtedy, że będzie tam Lindsay, w życiu bym się nie zgodził. 

- Rozmawiałeś w końcu z małym słoneczkiem? - zapytałem z ciekawością.

- Nie mam zamiaru, muszę ją trzymać z dala od Plutona. 

- Nie martw się, Darth Pluton albo jak wolisz Pluton Vader jej nie skrzywdzi. Czegoś od niej chce, tylko jeszcze nie wiem czego. - powiedziałem pokrzepiająco klepiąc chłopaka po ramieniu. 

- Idę poszukać Cassidy. - rzucił, a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem. 

- Nawet nie myśli, żeby odbijać Joshowi dziewczynę. - założyłem ręce na klatce piersiowej. - Chłopaczyna po raz pierwszy jest szczęśliwy, więc odłóż na bok te kosmate myśli.

- Po pierwsze jesteś debilem. - odparł. - Po drugie, obiecała mi naukę drugiej zdolności z wachlarza możliwości użytkowników żywiołu ognia. 

- Czyli oprócz wybuchania wszystkiego dookoła, będziesz przyspieszał nam czas? - zachwyciłem się. 

- Nic ostatnio nie wybucha z mojej winy. - powiedział udając urażonego.

- Przypomnij mi, dlaczego musiałeś ostatnio kupić nową lodówkę? Przecież lubiłeś starą. - zaśmiałem się, a Nathan jedynie rzucił mi groźne spojrzenie na odchodne. 

Kiedy zostałem sam, postanowiłem użyć teleportacji, aby wyciągnąć Lindsay z łóżka. Obiecałem Abigail dzień wolny od moich żartów, więc musiałem się na kimś wyżyć. Leniwa córka Słońca i Księżyca nadawała się do tego idealnie. Kilka sekund później pojawiłem się w sypialni Lindsay, która spała sobie w najlepsze. Gdy podszedłem bliżej, zauważyłem strużkę śliny spływającą z jej ust na poduszkę.

Niechciany Dar ✅Where stories live. Discover now