*32*

665 47 28
                                    

!!SZANOWNI PAŃSTWO, DODAŁAM DZISIAJ ROZDZIAŁ - TAK DOKŁADNIEJ "PROLOG". KTO NIE MIAŁ JESZCZE PRZYJEMNOŚCI GO PRZECZYTAĆ, TO ZAPRASZAM NA POCZĄTEK OPOWIADANIA ;)!!


Pierwszym punktem naszego spotkania, okazała się być mała kawiarnia. Usiedliśmy przy stoliku w rogu pomieszczenia i w niezręcznej ciszy czekaliśmy na zamówienie. Próbowałam wymyślić cokolwiek, aby rozpocząć rozmowę, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Dopiero kiedy kelnerka przyniosła nasze zamówienie, a w nozdrza uderzył mnie kawowy aromat, podjęłam rozmowę.

- Tak więc Jayden... - zagadnęłam, sięgając po kubek z moim ulubionym karmelowym latte. - powiesz mi, gdzie wybierałeś się, kiedy na ciebie wpadłam?

- To żadna tajemnica. - wzruszył ramionami. - Szedłem akurat do babci, ale po spotkaniu ciebie, byłem tak oszołomiony, że nie wiedziałem już nawet po co miałem tam iść. Dlatego wróciłem do domu. Dostałem wtedy nieziemską burę od ojca, gdyż jak się okazało, miałem naprawić jej telewizor. Takim sposobem babcia musiała spędzić kolejne 24 godziny bez swoich ulubionych tureckich seriali. - skwitował ze śmiechem, po czym wziął łyk czarnej kawy. 

- Przykro mi, że zniszczyłam wtedy twoje plany. - zapatrzyłam się w jasno brązową ciecz.

- Nie masz za co przepraszać. - uśmiechnął się chłopak. - Naprawiłem ten telewizor następnego dnia i pokazałem babci magię internetu, gdzie mogła obejrzeć zaległe odcinki.

W odpowiedzi jedynie skinęłam głową i zaczęłam potrząsać kubkiem, w nadziei, że cukier spoczywający na dnie, rozpuści się  w ten sposób.

- Wiesz, że jeśli będziesz potrząsać kubkiem, to więcej kawy się nie wytworzy? - zapytał ze śmiechem Jayden.

Spędziłam z nim dopiero niecałą godzinę, lecz byłam w stanie stwierdzić, iż jest on bardzo pozytywną osobą. Jego poczucie humoru nie drażniło mnie tak, jak niekiedy żarty Ceresa. Musiałam przyznać, że towarzystwo Jaydena było sympatyczne. 

Następnym punktem naszej randki był długi spacer, zakończony nad jeziorem. W międzyczasie dowiedziałam się, że chłopak uczęszcza do liceum po drugiej stronie miasta. Prawdopodobnie dlatego jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy. Obie szkoły ze sobą konkurują, o miano najlepszej w mieście, przez co ich uczniowie nie mieszają się ze sobą. 

- Chciałbym przedstawić cię mojej paczce. - wyznał Jayden, gdy siedzieliśmy na ziemi, tuż obok jeziora, puszczając kaczki. 

- Chętnie poznam twoich znajomych. - odparłam.

Jeśli jego znajomi byli chociaż w połowie tak sympatyczni jak sam Jayden, to może naprawdę mogłam zyskać przyjaciół. Wtedy właśnie przypomniał mi się Nathan. Mimo tego, co między nami zaszło nadal był moim przyjacielem i zasługiwał na wyjaśnienia. 

- Masz coś przeciwko, jeśli już pójdę? Muszę załatwić bardzo ważną sprawę. - zapytałam z zawahaniem. 

- Nie ma sprawy, nie musisz się tłumaczyć. Przecież jeszcze się spotkamy. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, którym zawsze mnie urzekał.

Niepewna jak się zachować, uścisnęłam chłopaka na pożegnanie i popędziłam w stronę domu Harringtonów. Miałam nadzieję, że zastanę Nathana i będziemy mogli wszystko sobie wyjaśnić i wrócić do bycia przyjaciółmi. Kiedy dotarłam na miejsce, drzwi otworzył mi sam zainteresowany. Spojrzałam w jego oczy mieniące się bursztynem i pełne smutku. 

- Musimy porozmawiać. - powiedziałam stanowczym tonem.

- Chcesz wejść do środka? - zapytał chłopak bez cienia emocji w głosie.

- Nie, tutaj jest dobrze. - potrząsnęłam głową - Nie chcę stracić naszej przyjaźni... - zaczęłam, jednak Nathan uciszył mnie samym spojrzeniem.

- Jeśli tego właśnie chcesz Lindsay, to będę twoim przyjacielem, ale musisz coś wiedzieć. Od jakiegoś roku jestem w tobie totalnie zakochany. - Jego wyznanie sprawiło, iż momentalnie osłupiałam. - Zostawiałem ci w szafce wiersze, raz nawet wysłałam kwiaty... Wiem, że sądziłaś, że to były żarty Emmy, ale nie. Cały czas starałem się, aby przestała ci dokuczać. Obserwowałem z daleka, jak silną osobą jesteś, a ta cała klątwa okazała się być zbawieniem, ponieważ dzięki niej mogłem w końcu się do ciebie zbliżyć. 

Kiedy widziałam to samo uczucie, o którym mówił, odbite w jego spojrzeniu... nie wiedziałam jak zareagować. Dlatego wyszeptałam szybkie słowa pożegnania i ruszyłam do domu. Zamiast załagodzić sytuację między nami,  ponownie totalnie ją zepsułam. Resztę wieczora spędziłam zagrzebana w swoim łóżku, rozmyślając o tym, co będzie dalej. Niechciane łzy spływały mi po policzkach, dopóki nie zasnęłam.

***

- Lindsay Donovan! - wykrzyknął Ceres, jak zwykle pozbawiając mnie drogocennego snu. - Co ty tu do licha robisz?

- Śpię. - odpowiedziałam niemrawo.

- Dlaczego? 

- Bo tu mieszkam.

- Czy ty chcesz zostać żelazną dziewicą? - Na jego słowa zmrużyłam oczy.

- O czym ty mówisz?

- Liczyłem, że spędzisz noc razem z Jaydenem, a wtedy ja wyśpię się w twoim miękkim łóżku. - westchnął przeciągle - Zawsze pozostaje pokój gościnny.  - wzruszył ramionami, a następnie opuścił pomieszczenie.

Nie miałam nawet siły się z nim kłócić, ani wypytywać dlaczego znowu śpi w moim domu. Przyłożyłam więc głowę do poduszki, a sen nadszedł niemal natychmiast.

////

Jayden? Nathan? A może Ceres? 

Sama chciałabym wiedzieć 🤷‍♀️

Niechciany Dar ✅Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon