*28*

773 52 14
                                    

*Wybaczcie proszę opóźnienie z rozdziałem, jednak słowa nie chciały płynąć, miłego czytania*

____________________________________________

Listopadowy piątek przywitał mnie niebem z pełnym zachmurzeniem i deszczem, który niczym w szale ciskał swoimi ciężkimi kroplami w szyby. Aura tego dnia wyrażała mój stan wewnętrzny. Cieszyłam się na spędzenie dnia z Nathanem, jednakże wiedziałam, że spotkanie z Jaydenem i resztą kręgu było bardzo złym pomysłem. W ten sposób Ceres chciał mi pomóc, lecz miałam wrażenie, iż była to niedźwiedzia przysługa. Starałam się skupić na czymkolwiek innym, aczkolwiek bezskutecznie. Nawet studiowanie opasłego tomu, pożyczonego od Abigail, nie przyniosło mi ulgi. Wręcz przeciwnie, czułam się jeszcze bardziej skołowana niż wcześniej. Wychodząc z pokoju wciągnęłam na siebie czarną bluzę z kapturem i ruszyłam na poszukiwania płatków śniadaniowych. Zdecydowanie potrzeba mi było cukru, a najlepiej tony. Jednak kiedy dotarłam do kuchni, ze zdumieniem ujrzałam Ceresa siedzącego przy stole i zajadającego ze smakiem moje ulubione płatki śniadaniowe. Obok jego miski leżało puste pudełko po miodowych kółeczkach. Rozczarowana spojrzałam na nie ze smutkiem i westchnęłam.

- To by było na tyle w kwestii mojego wymarzonego śniadania. - burknęłam.

- Wybacz, ale zgłodniałem. - wzruszył nonszalancko ramionami Ceres. - Dzisiaj spędzam dzień z Joshem, więc uznałem, iż potrzeba mi energii. Szkoda, że cierpliwości też nie da się skonsumować. 

Bez słowa opuściłam kuchnię i powłóczyłam nogami do wyjścia. Narzuciłam na siebie ocieplany płaszcz, a w dłoń chwyciłam niebieską parasolkę w grochy. Przygnębiająca aura listopada dawała się w kość. Chłodne powietrze muskało moje nieosłonięte dłonie. Gdy dotarłam do szkoły, całe moje adidasy były przemoczone. Oczywiście, jak już mieć pecha to po całości, gdyż nawet moje skarpetki całkowicie przemokły. Zrezygnowana oparłam czoło o szkolną szafkę. Wtedy właśnie zjawił się Nathan. Kiedy go zauważyłam stał tuż obok mnie i przechylał głowę z zaciekawieniem mi się przyglądając. Jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej. Zdenerwowana podskoczyłam, a oczy niemal wyszły mi z orbit. Zauważyłam nutę rozbawienia w jego połyskujących bursztynem oczach. 

- Też się cieszę, że cię widzę. - zaśmiał się.

- Wybacz, po prostu ten dzień zaczął się tragicznie i już mam dość. - westchnęłam.

- Nie martw się, postaram się go dla ciebie poprawić. - puścił mi oczko, po czym pociągnął mnie za rękę w stronę sali lekcyjnej. Kiedy poczułam jego dotyk na nadgarstku, po moim ciele przeszedł dreszcz, a skóra zdawała się być naelektryzowana. Poczułam się jakby nic innego na świecie nie istniało. Jak gdyby tylko ta chwila miała znaczenie. Wtedy mu uwierzyłam, że był w stanie uczynić dla mnie ten dzień bardziej niż znośnym. - Wiem, że moja siostra dała ci tę księgę, którą przede mną ukrywała. - zaczął rozmowę w drodze na lekcje. - Chciałem cię poprosić, o wgląd do niej, ponieważ uważam, iż każdemu z nas może się przydać. Razem jesteśmy w kręgu i ta książka dotyczy nas wszystkich. - Jego argumenty, musiałam przyznać, brzmiały logicznie. Dlatego właśnie skinęłam głową i obiecałam mu, że przestudiujemy ten tom w czasie dłuższej przerwy. 

Jak obiecałam, tak uczyniłam i podczas, gdy wszyscy uczniowie zajadali się w stołówce, my okupowaliśmy najdalszy kąt biblioteki, aby nikt nie zdołał usłyszeć nawet szeptu z naszej rozmowy. Nathan studiował spis treści, jednak najbardziej zaciekawiły go końcowe rozdziały. 

- Spójrz na to, rozdział 17 - astrologiczne powiązania. Jestem pewny, że to jest część, która przyciągnęła Abigail do tej książki. - Chłopak szybkim ruchem wyszukał numer strony. Tuż przed początkiem tego rozdziału, brakowało kilku kartek. Zauważyłam poszarpane resztki wyrwanych stron. - Zdaje się, że nie ma całego rozdziału szesnastego. - wtrącił Nathan przesuwając opuszkami palców po wystrzępionym papierze. Cofnął się do spisu treści. - Nazwa nic nie mówi. "Pozostałe informacje" co to w ogóle jest? - burknął rozczarowany, jednak po sekundzie powrócił do pierwotnego planu przeczytania rozdziału dotyczącego astrologii. 

- Czytaj na głos. - poprosiłam.

- "Odpowiedni dziedzic mocy urodzony jest pod znakiem zodiaku, którym włada planeta jego rodzica. Wtedy i tylko wtedy osiągnie on maksymalny rozwój mocy. Jest jednak pewien wyjątek. Każdy człowiek posiada więcej niż jeden znak zodiaku. Zazwyczaj mówimy o znaku słonecznym, który dotyczy głównych cech osobowościowych. Jednakże w momencie, gdy pozostałe znaki tak zwanej wielkiej trójki (znak słoneczny, księżycowy i wschodzący), są zgodne z planetą rządzącą, moc ujawni się po pewnym czasie. Nadal może się w pełni rozwinąć, jednakże wymaga to nieco więcej czasu i wysiłku ze strony dziedzica." - czytał Nathan.

- Rozumiesz coś z tego? - zapytałam podnosząc brew.

- Trochę się o tym nasłuchałem od Abigail, więc o dziwo coś podłapałem. - wyszczerzył się. - Jak już słyszałaś, mamy więcej niż jeden znak zodiaku. Każdy ze znaków przynosi ze sobą pewne cechy charakterystyczne. W zależności od ustawienia planet w momencie twoich narodzin tworzy się pewien układ. Każda z planet znajduje się wtedy w poszczególnym znaku. Od planet zależne jest pole, które scharakteryzowane jest przez znak. Na przykład księżyc odpowiada ze stronę emocjonalną, Wenus za romantyczną, Merkury za komunikację i tak dalej. Czyli dokładniej jaka jesteś w danej sytuacji, jak coś odczuwasz, postrzegasz. O dziwo to się sprawdza. - wzruszył ramionami. 

Musiałam przyznać, brzmiało to nieco abstrakcyjnie. Jednakże fakt, że ustawienie planet w momencie narodzin definiowało naszą osobowość brzmiało o wiele realniej niż nasze magiczne zdolności. 

- Idąc tym tokiem myślenia, powinniście być z Abigail dosyć podobni. - mruknęłam.

- Czasem wystarczą sekundy by układ planet się zmienił. - westchnął. - Aczkolwiek, zdradzę ci sekret. Wszyscy myślą, że ja i Abi jesteśmy bliźniakami. Niestety miałem pewien epizod w mojej przeszłości, przez który musiałem powtarzać rok w szkole. Tak naprawdę urodziłem się w styczniu rok przed wami. Moja siostra postanowiła, że będzie mnie chronić, aby nie wytykano mnie palcami. Stąd całe to kłamstwo. 

- Będę milczeć jak zaklęta. - Byłam wdzięczna, że Nathan podzielił się ze mną tym sekretem. 

- Dlatego jestem dziedzicem mocy Saturna, który rządzi znakiem koziorożca. - dodał. 

- Czy to dlatego Josh nie rozwinął jeszcze swoich umiejętności? - zapytałam w nawiązaniu do czytanego tekstu.

- Josh urodził się, gdy słońce było w znaku panny. Jednakże Wenus rządzi bykiem i wagą, a tak się składa, że znak księżycowy i wschodzący Josha to kolejno waga i byk. Także, nie mamy się o co martwić. Jego moc rozwinie się. Myślę, że to właśnie dlatego nasi poprzednicy mieli problem z zamknięciem kręgu. 

- Masz rację Milczku detektywie. - Ceres przysłuchiwał się naszej rozmowie stojąc w cieniu. - Wasi poprzednicy zawiedli, gdyż byli źle dopasowani lub nie mieli cierpliwości do pracy nad zdolnościami. Obecny zestaw kręgu może i jest najgłupszym w historii, ale ma największy potencjał dzięki silnemu powiązaniu z planetami. - Strażnik zaskoczył mnie swoimi następnymi słowami. - Dlatego właśnie w was wierzę całym sercem. 











Niechciany Dar ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz