*8*

1.2K 76 15
                                    

Sny zazwyczaj składają się z obrazów podsuwanych nam przez podświadomość. Czasem wpływ na nie mają czynniki zewnętrzne, rejestrowane przez nasze zmysły takie jak dotyk, słuch oraz węch. Jednakże tej nocy zostałam zaskoczona przez mój umysł, który zamiast ukazywać zwyczajowo sceny romantyczne, zabrał mnie w świat kalejdoskopu barw i symfonii dźwięków. Czysty błękit wstęgi jaką była woda, łączył się z zielenią traw, a w tle grafitowe niebo dopełniało kompozycji kuli. Po jej prawej mienił się srebrem księżyc, muśnięty gwiezdnym pyłem. Całą scenerię upiększała niebiańska muzyka. Delikatne brzmienie fletu wypełniało całą moją głowę, a zarazem lekko muskało uszy. Po lewej stronie kuli znajdowała się płonąca gwiazda, która wyglądała niczym zwiastun śmierci. Zarazem jednak miała w sobie pewne piękno. Słońce rozświetlało wszystko dookoła, przynosząc spokój i otulając ciepłem moje ciało.

- Córko Słońca i Księżyca, zrodzona z planety matki Ziemi, łączniczko galaktyki, piękna niewiasto, cna dziewico, przedstawicielko piętnastego w historii kręgu, zwana ziemskim imieniem Lindsay Donovan, otwórz oczy z łaski swojej. - usłyszałam w przestrzeni głos Ceresa. - Podnoś w górę swoje rozkołysane cztery litery i idziemy, bo moje klucze same się nie znajdą.

Kiedy otworzyłam oczy, pierwszą rzeczą, która mi się ukazała była uśmiechnięta twarz Ceresa. Chłopak stał jak gdyby nigdy nic w moim pokoju i pochylał się nade mną próbując pozbawić mnie zbawiennych resztek snu. 

- Wynoś się. - mruknęłam sennie i rzuciłam poduszką w stronę Ceresa, ręką zaś zasłoniłam twarz przed wpadającym przez okno światłem słonecznym.

- Nie bądź niegrzeczna. Jestem tu z bardzo ważnego powodu. Twoja mama, milutka kobieta tak w ogóle, wpuściła mnie i nawet zaproponowała ciepłą herbatę. Po tym jak mnie potraktowałaś poduszką, chyba skorzystam z jej oferty. Ja ci pomagam tak z czystej dobroci mojego wielkiego serca, a ty niewdzięczna jak mi się odpłacasz? Powinienem był poprosić Milczka, on jest o wiele milszy. Wiesz może nawet to właśnie zrobię, ale najpierw udam się do kuchni na herbaciany poranek z twoją mamą. Utniemy sobie uroczą pogawędkę, opowiem jej o moich dawnych wizytach u brytyjskiej królowej. To były czasy, kobiety miały klasę, mężczyźni byli niezwykle szarmanccy, a dzieciaki wiedziały gdzie ich miejsce. Chyba, że twoja mama woli posłuchać o moich sukcesach w armii napoleońskiej. 

- Dobra, już łapię aluzję, wstaję. - burczę z niezadowoleniem.

- Cieszy mnie to niezmiernie mój mały słoneczny księżycu. Ta wiadomość wręcz mnie uskrzydla, sprawia, że chce mi się znowu żyć. Te kolejne wcielenie nie jest aż takie złe. Opowiadałem ci już jak byłem królem Francji i Nawarry Ludwikiem XIV?

- Po pierwsze nie byłeś, a po drugie jak to kolejne wcielenia? - spojrzałam na chłopaka z ukosa i usiadłam na łóżku w siadzie skrzyżnym, aby wysłuchać kolejnego z dziwactw Ceresa.

- No dobra, masz rację tylko pracowałem u niego na dworze, ale liczy się! - oznajmił z dumą. - Nie mówiłem ci o zmianie wcieleń? Dusze strażników wędrują z ciała do ciała, zawsze pamiętając o przeznaczeniu oraz zachowując wspomnienia z poprzednich żyć. W tym wcieleniu mieszkałem w małej mieścinie jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd. Nazywałem się, a raczej nazywam się Aaron Stevens. Moi rodzice sądzą, że jestem na studiach w Londynie. Jak już wszystko się skończy to po roku Aaron dostanie jakieś wspomnienia, w sumie to nie wiem do końca jak to działa, bo nikt jeszcze nie zawiązał kręgu. O kurcze jeszcze nie upieczone! Ale poważnie się zrobiło. Chodźmy lepiej poszukać kluczy. 

- Więc w takim razie opowiedz mi o kręgu, a ja w tym czasie się przebiorę. - zaproponowałam.

- Nawet Elizabeth nie była taka upierdliwa... - sapnął chłopak.

- Często o niej wspominasz, to była twoja dziewczyna?

- Nie, ale miała fajnego rudego kota, którego serdecznie lubiłem. Wracając do kręgu... wiesz, że jest pięć elementów z których każdy członek kręgu obdarzony jest jednym. Słodka Abigail to ziemia, kretyn od Wenus - powietrze, zarozumiała jowiszanka - woda, a ogniem obdarowany został nasz Milczek. Tobie pozostał duch i zanim zapytasz, sama wykombinuj co to znaczy. Czemu moce tak wybrały to mnie nie pytaj, bo sam nie wiem, właściwie nikt nie wie, oprócz tych na górze. Skończyłaś już się grzebać, bo nie uśmiecha mi się szukać kluczy w ciemnościach? 

- Nie mogłeś pójść sam? - zapytałam.

- A gdzie w tym zabawa? - wzruszył ramionami jak gdyby to co właśnie powiedziałam było najmniej logicznym pytaniem na świecie.

Westchnęłam, kolejny raz zadziwiona osobowością Ceresa. Mimo to wciągnęłam na siebie fioletową bluzę z kapturem i ruszyłam za chłopakiem w kierunku drzwi. 

- Jadłaś śniadanie? - zapytała mama kiedy tylko znalazłam się w jej polu widzenia. - Zaproponowała byś coś do picia albo jedzenia, chłopak na pewno jest głodny.

- Proszę się nie kłopotać, zamierzam wypożyczyć pani córkę na trochę, gdyż mamy ważny projekt z geografii, a uznałem, że powinniśmy zrobić go na świeżym powietrzu, gdzie umysł najlepiej funkcjonuje. Złapiemy trochę witaminy D i będziemy z powrotem. - Nawet nie musiałam patrzeć na mamę, a wiedziałam, że była zachwycona Ceresem. 

- Tylko uważajcie na siebie. - powiedziała i ruszyła, aby zamknąć za nami drzwi. 

- Bezpieczeństwo przede wszystkim. - odparł zadowolony chłopak. - Miłego dnia, do widzenia. - W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że mama założy fanklub Ceresa. Mogłam już zacząć się modlić, żeby nie zrobiła fanowskich koszulek z jego wizerunkiem.



Niechciany Dar ✅Where stories live. Discover now