*30*

712 52 8
                                    


- To wszystko twoja wina. - burknęłam do Ceresa, po czym na nowo z zażenowaniem naciągnęłam różowy kocyk na głowę. 

- A czy ja ci kazałem uciekać przed buzi buzi z Milczkiem? - zapytał ze śmiechem blondyn.

Leżałam właśnie w swoim łóżku, ukrywając się przed światem, aż przyczyna mojego nieszczęścia, pojawiła się w mojej sypialni jak zwykle bez zapowiedzi. Zbeształam go, po czym opowiedziałam o całym zajściu z kuchni Harringtonów. Następnie wróciłam do rzucania wyzwiskami. 

- Mam mętlik w głowie. - wyznałam. - Czuję, że coś mogłoby się wydarzyć między mną, a Nathanem, ale pamiętam też, tą niesamowitą więź, którą czułam, gdy poznałam Jaydena. 

- Musisz dać sobie czas, a najlepszą opcją jest spotkanie się z obojgiem na raz. Jak zobaczysz ich w tym samym momencie, będziesz mogła sobie któregoś wybrać. - wzruszył ramionami Ceres, a ja miałam coraz większą ochotę wyrzucić go przez okno. - Nie widzę problemu. - Tak, defenestracja zdecydowanie nie byłaby złą opcją. 

- Wolę nie. - odparłam krótko z nadzieją, że blondyn łaskawie pójdzie sobie męczyć kogoś innego.

- Przypominam ci, że i tak się to stanie, po spotkaniu podsumowującym waszą pracę w tym tygodniu. - Nadzieja matką głupich jak to mówią. - Pójdziesz tam, choćbym miał zaciągnąć cię siłą. 

- Czy ty zostałeś moją samozwańczą sekretarką? - westchnęłam cierpiętniczo wychylając się lekko spod koca.

- Test predyspozycji zawodowych mi to podpowiedział. - odpowiedział dumnie wypinając pierś. - Dowiedziałem się z niego też, że nie powinienem zakładać własnej działalności czytaj firmy, ale kompletnie nie mam pojęcia dlaczego. - zamyślił się na chwilę - To chyba przez te świnki morskie.

- Niemożliwe! - wykrzyknęłam z wyczuwalną ironią w głosie.

- Masz rację, to nie może być powodem. - Ceres definitywnie nie rozumiał języka sarkazmu. 

- Uważaj, bo świnki morskie któregoś dnia zbuntują się przeciw tobie i urządzą powstanie. - W duchu cieszyłam się, że chłopak nie widział mojego rozbawionego wyrazu twarzy.

- Na najsłodsze kociątka! Przestanę inwestować w świnki morskie. - uznał, po czym zaczął krążyć po pokoju. - Już wiem! - zatrzymał się - Co myślisz o cyrku kotów? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Albo stworzę własną linię strojów kąpielowych dla psów. 

Nawet nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pomysły Ceresa często były... wyjątkowe. 

- Może chodźmy już na to spotkanie podsumowujące. - zaproponowałam, aby zmienić temat.

- Tak więc Natsay czy Linden ? Brzmicie prawie jak nazwa czekoladek, ale będzie z was SŁODKA para, łapiesz? - zaśmiał się Ceres.

- Albo tłumacząc dokładnie - lipa. - dodałam, czym wywołałam jeszcze więcej radości u chłopaka.

- Może powinniśmy przećwiczyć kilka żartów na podryw? - zapytał Ceres potrząsając blond loczkami.

- A może jednak nie? 

- Interesujesz się historią? - wypalił, czym kompletnie mnie zdziwił.

- Co? - odpowiedziałam zaskoczona jego nagłą zmianą tematu.

- Bo mam w spodniach powstanie, które trzeba koniecznie zbadać. - złapałam się za głowę. - Chociaż jesteś dziewczyną, więc to chyba nie wypali... - zamyślił się - Czy nazywasz się google? Bo masz wszystko, czego szukam. - jęknęłam przeciągle przepełniona zażenowaniem. 

Niechciany Dar ✅Where stories live. Discover now