*48*

482 52 4
                                    

Wybaczcie spóźnienie, było trochę problemów


♃ EMMA ♃

Tego dnia zadecydowałam, aby rozprawić się z "przyjaciółką", która postanowiła boleśnie wbić mi nóż w plecy. Byłam zdeterminowana i gotowa do konfrontacji, która miała zakończyć naszą relację. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Zdawało mi się, że nadajemy na tych samych falach, lecz pomyliłam się, co udowodniła mi w gorzki sposób. 

W poniedziałek spotkałyśmy się przed zajęciami, za budynkiem szkoły. Drżałam, lecz nie wiedziałam czy z zimna czy nerwów. Kiedy tylko zobaczyłam rudowłosą, złość wzięła nade mną górę. 

- On był MOIM chłopakiem! - krzyknęłam, gdy tylko dziewczyna pojawiła się w moim polu widzenia.

- Był to adekwatne określenie. - odparła niewzruszona. 

- Jako moja przyjaciółka pokazałaś, że masz mnie gdzieś i interesujesz się tylko i wyłącznie interesem własnej dupy. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

- Z tego co mi wiadomo pchnęłam cię w ramiona Plutona, który jest wspaniałym pocieszycielem. - zaśmiała się. - Przecież tego chciałaś, być w centrum uwagi. Nawet nie sprawdza postępów reszty grupy, bo jest zajęty ciągłym niańczeniem twojej rozpieszczonej osoby. 

- To nie ma nic do rzeczy! - Jej insynuacja była ciosem poniżej pasa, w momencie, w którym rozmawiałyśmy o jej zdradzie.

- Myślę, że ma dosyć sporo. 

- Rozchodzi się o twoją zdradę. Jak mogłaś mi to zrobić? - zapytałam rzucając Cassidy złowrogie spojrzenie.

- Trzeba było nie kreować się na królową suk. - wzruszyła ramionami. - Josh jest najszczerszym i najmilszym facetem jakiego znam, więc zasługuje na kogoś, kto będzie go motywował i wspierał w rozwoju zamiast go hamować. - zarzuciła swoimi prostymi, rudymi włosami.

- Ździra - wysyczałam.

- Spojrzałaś właśnie w lustro? Z tego co wiem, to ty zostawiłaś Josha, aby flirtować z Jaydenem, a gdy cię odrzucił owinęłaś się wokół Plutona.

- Pamiętaj po czyjej stronie jesteś. - warknęłam tonem wskazującym na ostrzeżenie.

- Jeśli dalsze popieranie układu oznacza sprzymierzanie się z tobą, to dzięki, ale ta moc nie jest aż tyle warta.

Zirytowana przywołałam moc mojego żywiołu, a następnie cisnęłam lodowymi odłamkami w stronę Cass. Ta jednak, nieprzejęta, bez jakiegokolwiek wysiłku zasłoniła się ognistą tarczą. 

- Nie zapominaj, która z nas jest silniejsza. Nie masz ze mną chociażby cienia szansy, więc daruj sobie tę szopkę. - posłała mi triumfalny uśmiech.

- Pluton! - wykrzyknęłam, wzywając strażnika.

- Biedna księżniczka, musi wezwać wybawcę, ponieważ ktoś zepsuł jej zamek z lodu. Tak jak czułam, jesteś żałosna i nie potrafisz sama nic zrobić. - Cassidy śmiała się do łez.

Wtedy Pluton pojawił się w odpowiedzi na moje wezwanie. Wyglądał jak gdyby doskonale wiedział, co się wydarzyło. Jego twarz pozostawała bez wyrazu, jednak czarne oczy utkwione miał w Cass.

- Córko Marsa, czas na rozmowę. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym chwycił Cassidy za rękę i teleportował się razem z nią.

♂ CASSIDY ♂

Jeszcze nigdy nie zostałam teleportowana. To było niesamowite uczucie, jak gdyby wszystkie cząstki mojego ciała rozpadały się i scalały na nowo. Pojawiliśmy się w lesie na obrzeżach miasta. 

- Jeśli nie chcesz współpracować z Emmą, mam dla ciebie doskonałą ofertę. - powiedział poważnie, przerywając niezręczną ciszę.

- Co takiego możesz mi zaproponować? - uniosłam brew, ponieważ byłam nieco sceptycznie do niego nastawiona.

- Byłabyś wspaniałym szpiegiem, zważywszy na twoją relację z członkiem kręgu. - Gdy tylko to usłyszałam, zamurowało mnie.

- Spierdalaj. - rzuciłam ostro. - Zajmij się lepiej swoją rozhisteryzowaną królewną. Nie zamierzam mieć już nic wspólnego z układem. 

- Uwierz mi, że jeszcze wrócisz z podkulonym ogonem i będziesz błagała, abym przyjął cię ponownie. 

- Po. Moim. Trupie. - wycedziłam przez zęby każde słowo z osobna.

Gniew buzował w moich żyłach. Miałam wrażenie, że rozsadzi mnie od środka. Chciałam go uderzyć, rozszarpać na strzępy. Jednak kiedy mrugnęłam, Plutona już nie było. Zostałam sama na środku lasu. 

- Kolejne wagary, ekstra. - burknęłam pod nosem, przy czym przewróciłam oczami. 

W mojej głowie uformowało się wspomnienie początku całego tego bajzlu, który zaczął się ponad miesiąc wcześniej. Właśnie w tym lesie odbywała się impreza z okazji halloween. Wszyscy doskonale bawili się przy ognisku i dźwiękach muzyki. Jeśli zaś chodziło o alkohol, mieli dosyć ograniczony asortyment, ponieważ w piątkę zwinęliśmy połowę i udaliśmy się na spacer. Zatrzymaliśmy się nad strumieniem, aby oglądać odbicie księżyca w wodzie i pogadać podając sobie przy tym butelkę z trunkiem. Nie byliśmy zgraną paczką, ale grupką ludzi, którym zdarzyło się razem imprezować. Kiedy zobaczyliśmy zaćmienie, lekko wstawieni, złapaliśmy się za ręce, aby pomyśleć życzenie. Pomyślałam wtedy, że chciałabym mieć prawdziwych przyjaciół. Ironiczne, ponieważ związało to mój los z dziewiątką innych osób. Kiedy tylko wypowiedziałam w myślach moje życzenie, nad lasem rozbłysło różowe światło i na chwilę zapanowała nieprzenikniona ciemność. Zrozumiałam wszystko, gdy następnego dnia pojawił się Pluton i wtajemniczył mnie w istnienie układu. Ponadto ciężko byłoby przeoczyć tatuaż pod piersią, którego jestem pewna, że nie dałam sobie wydziarać. Szczególnie, że w biologii symbol ten oznacza płeć męską. 

Wtedy usłyszałam huk kopniętej puszki, która toczyła się w moją stronę i przerwała moją ścieżkę wspomnień. Zatrzymałam ją pod nogą, a sekundę później zobaczyłam strażnika kręgu, Ceresa. Odkąd go zobaczyłam po raz pierwszy, czułam bijącą od niego szczerość i optymizm. Wiedziałam, że starał się wprowadzać między swoimi podopiecznymi pozytywną atmosferę. Był całkowitym przeciwieństwem Plutona, który traktował nas niczym pionki w swojej grze. Jednak strażnik wydawał się tego dnia wybity z rytmu, spięty i bez nastroju do żartów.

- Pluton dał ci popalić? - zaśmiałam się, gdyż to spotkanie spadło mi z nieba. - Mnie też zalazł za skórę.

- Ja cię znam... - wyszeptał mrużąc oczy, jak gdyby starał się przypomnieć sobie skąd.

- Tak, spotkaliśmy się już Ceresie. - skinęłam głową.

- Czyżbyś była z układu? - zapytał niedowierzająco.

- Byłam, teraz należę do kręgu. - Poczułam się wyzwolona, gdy tylko te słowa opuściły moje usta. 

Mogłam zacząć od nowa, będąc sobą i otaczając się szczerymi ludźmi, ponieważ jest to wartość, którą cenię ponad wszystko. 

- Naprawdę? - oczy Ceresa niemal wyszły z oczodołów.

- Zapamiętaj jedno, Cassidy Newman jest osobą, która nigdy nie kłamie.


Niechciany Dar ✅Where stories live. Discover now