Chapter 28

277 18 5
                                    

Dalia miała na sobie bordową luźną sukienkę do kolan. Kreacja była wiązana z przodu złotymi sznureczkami i posiadała tego samego kolory wyhaftowane winorośle wzdłuż pasa. Na nogi dziewczyna założyła czarne, skórzane botki ze złoconymi zdobieniami. Włosy miała upięte z dwóch stron i zawiązane z tyłu, chociaż kilka krótszych pasemek kłuło ją w oczy. W fryzurę była wsadzona bordowo-złota dalia, która idealnie komponowała się z całą stylizacją.

Na zewnątrz panowała zima, dlatego Illyrka musiała na siebie nałożyć dodatkowo gruby płaszcz chroniący ją przed lodowatym wiatrem.

- Stęskniłem się przez te dwa tygodnie. - powiadał nazbyt troskliwie Rhys, który nagle pojawił się koło dziewczyny i ją mocno przytulił.

- Tylko się nie rozklej z tego powodu. - odgryzła się brunetka, a czarnowłosy zaśmiał się pod nosem.

- To co idziemy? - spytał i podał jej rękę. - Jesteś gotowa poznać najlepszych wojowników w Prythianie? - brunetka posłała mu spojrzenie typu "ja jestem najlepsza, nie oszukujmy się", ale po chwili powiedziała:

- Zawsze jestem gotowa. - wtedy oboje rozpłynęli się w powietrzu.

Zaledwie parę chwil później oboje znaleźli się w Domu Wiatru. Rhys zaprowadził siostrę do jadalni gdzie wszyscy na nich czekali. Kiedy Dalia ich zobaczyła od razu zlustrowała ich wzrokiem (z przyzwyczajenia).

Wszyscy siedzieli przy okrągłym stole, jednak pierwszą osobą na jaką spojrzała brunetka była Mor. Złotowłosa fae była ubrana w dość skąpą, ale nadal dużo zakrywającą krwisto-czerwoną suknię. Na jej rękach wybrzmiewały złote bransolety, a włosy miała pofalowane. Obok zdaniem fioletowookiej zasiadała Amrena. Kobieta miała zimne srebrne, błyszczące tęczówki i proste, krótkie włosy. Czarnowłosa miała na sobie ni szary ni niebieski podkoszulek i tego samego koloru spodnie. Następnie spojrzenie brunetki przeniosło się na dobrze znanego Kasjana, który założył zwykłą ciemno szarą tunikę. Ostatnia osoba, na którą spojrzała dziewczyna miała czarne włosy i piwne oczy, był to Azriel.

- Jesteśmy. - oznajmił Rhysand, wtedy wszyscy zebrani odwrócili się w jego stronę.

Dalia stała kawałek za nim. Starała się wyglądać na pewną siebie jednak w głębi serca był odrobinę zestresowana.

- Hej... - zaczęła mówić kiedy nagle ktoś do niej podbiegł i przytulił ją niezwykle mocno.

- Ale wyrosłaś. - krzyknęła blondynka i złapała kuzynkę za ramiona przyglądając jej się uważnie. - Już nie jesteś tą małą dziewczynką, którą pamiętam.

- Miło cię znowu widzieć, Mor. - powiedziała. - Tęskniłam.

- Ja też, księżniczko. - Dalia wzdrygnęła się na dźwięk tego słowa, ale nie dała tego po sobie poznać.

- Więc to ty skopałaś dupę tym dwóm idiotom? - spytała Amrena wskazując głową to na księcia i generała, kiedy dziewczyna usiadła na swoim miejscu.

- Jestem w szoku, że wam się do tego przyznali. - odparła unosząc brwi. - Sądziłam, że Ilyrowie nie lubią opowiadać o tym jak jakaś słaba dziewczyna spierze ich na kwaśne jabłko? - dodała i spojrzała na bruneta wymownie.

- Ej! - zawołał Kasjan.

- A co zaprzeczasz? - zapytała niewinnie i spojrzała na stół pełen rozmaitych dań.

- Skoro jesteśmy już w temacie umiejętności... Powiedz gdzie uczyłaś się walczyć? - dopytał Książę. Dalia nałożyła sobie kawałek pieczeni z królika i kilka parujących warzyw.

- Tu i tam... W wielu miejscach.

- Ale nam dużo powiedziałaś. - skomentował Kasjan sarkastycznym tonem.

W blasku kłamstwWhere stories live. Discover now