Chapter 53

345 22 11
                                    

Dalia nie należała do Fae, którzy się przywiązywali do kogokolwiek, a świadczyło o tym między innymi liczba miejsc, gdzie dziewczyna okazjonalnie mieszkała. Dwór Dnia, Świtu, Lata, Nocy czy Jesieni to było dość sporo miejsc. Jeśli natomiast chodziło o osoby to bywało różnie, ale zazwyczaj szybko umiała sobie poradzić ze stratą.

Siedziała w Leśnej Chacie, kiedy Eris przeskoczył do niej z powrotem z wiadomościami z pałacu ojca. Brunetka miała na sobie ciemnofioletową suknię z gorsetem wyszywanym białą, złotą i srebrną nicią, jej włosy były rozpuszczone, a pomiędzy nimi pojawiły się niewielkie warkoczyki.

- Twój brat nigdy się nie nudzi, prawda? - zapytał rudowłosy, stając przed nią.

- Raczej nie. - odparła, popijając filiżankę herbaty z pomarańczy i imbiru. - Podasz cynamon? - zapytała uprzejmie.

- Wiedziałaś, że wybrał się na Hybernie z Wyzwolicielką...

- Wystarczy Feyrą. - przerwała mu, kiedy dostała to czego chciała.

- I zmierzył się z Królem? - spytał z pretensją.

- Nie wyolbrzymiajmy. Wszyscy z tego spotkania przeżyli, aczkolwiek nie w jednym kawałku, ale...

- Co? Przecież...

- Erisie skończmy ten temat. - poprosiła go, kładąc dłonie na jego ramiona. - Słuchaj przecież wiesz, że nie mogę powiedzieć ci pewnych rzeczy tak samo jak ty mi. Nie brnijmy w to dalej.

- Twój brat musi być załamany. - stwierdził mężczyzna, wtulając się w ukochaną.

- Co masz na myśli? - zapytała, podnosząc nieco głowę.

- Wieści o tym, że Wyz... Feyra jest jego towarzyszką szybko się rozeszły, w dodatku ponoć Król Hybernii zerwał te więzi. Rhysand musi być załamany. - Dalia nie skomentowała jego słów. - Dziwi mnie też to, że jego jedyna siostra siedzi sobie na wrogim terytorium beztrosko odpoczywając, zamiast pomagać w rządzeniu. - dziewczyna wstała jak poparzona, patrząc na Erisa z niedowierzaniem. W jej nieśmiertelnym życiu nie spodziewałaby się, że coś takiego powie.

- O czym ty pieprzysz? 

- Jesteś druga w kolejce do tronu Dworu Nocy, piękna. Jakby Rhysand dostał nagle jakiegoś załamania nerwowego to ty od razu wskoczyłabyś na pierwsze miejsce.

- Nigdy o to nie prosiłam. - odparła dziewczyna. - Przecież wiesz, że nie widzę siebie w roli większej niż generał wojska. 

- Zastanawiałaś się kiedyś co będzie jak za mnie wyjdziesz Dalio? Kim będziesz jak umrze mój ojciec i zostanę Księciem Dworu Jesieni?

Między ich dwójką zapanowała cisza. Brunetka spuściła wzrok, przegryzając dolną wargę. Oczywiście, że o tym myślał, ale nie chciała dopuszczać do siebie takiego scenariusza. Nienawidziła być w centrum uwagi. Wiedziała, że nie zniosłaby tej funkcji, że znienawidziłaby siebie, gdy zostałaby Lady Dworu Jesieni, ona nienawidziła tej części siebie, która i tak była już Księżniczką Velaris. Nie znosiła tytułów, nie chciała ich. Pragnęła być Dalią, tylko Dalią.

- Ja...

- Gdybym teraz zapytał cię, czy zostałabyś moją żoną, zgodziłabyś się? - zapytał z powagą Eris, podchodząc do niej.

- Nie wiem...

- Gdybym obiecał ci luksus, najlepsze jedzenie, moją wieczną miłość i wszystko inne co posiadam, zgodziłabyś się? - spytał jeszcze raz.

- Nie wiem...

- Gdybym obiecał, że dla ciebie zabiję wszystkich, których nienawidzisz i którymi gardzisz i nawet sam odebrałbym sobie życie, chciałabyś za mnie wyjść?

- Ja...

- Nie wiesz! - wybuchł. - Nie chcesz podjąć się wyznania! Zawsze starasz się pozostać w cieniu, narażając swoje życie, ale o innych w ogóle nie dbasz!

- Erisie to nie ta...

- To właśnie jest tak Dalio! Dbasz tylko o siebie i o swoją przyszłość! Nie widzisz w niej innych! Mnie do cholery! - krzyknął ze łzami w oczach, na ten widok brunetka sama zaczęła płakać. - Boisz się, że nie dotrzymasz obietnicy i uciekniesz, prawda?! Bo jesteś zwykłym tchórzem! Nie wróciłaś do domu, kiedy cię zaatakowano! Odcięłaś się od wszystkich, kiedy Amarantha przejęła władzę!

- Ja nie...

- Pyszniłaś się nad własnym oddziałem, byłaś potulnym pieskiem, a kiedy ta suka ci kazała zabijałaś bez mrugnięcia okiem! Pomagałaś innym by tylko odciążyć sobie sumienie, nie dbałaś co się z nimi stanie później! Tak naprawdę jesteś suką! Morderczynią! Nie rozumiem jak mogłem cię pokochać!

Te słowa były dla Ilyrki nożem w serce. Dalia czuła jak jej serce roztrzaskuje się na niezliczoną ilość kawałeczków. Czuła jakby zaraz miała umrzeć. Nie chciała więcej przebywać w tym miejscu, nie chciała słuchać dłużej oskarżeń rudowłosego. W tamtej chwili pragnęła umrzeć. W głębi duszy pytała się czy nie byłoby lepiej, gdyby wtedy rodzina Tamlina jej nie zabiła.

Może byłaby wtedy szczęśliwsza?

END OF PART ONE

W blasku kłamstwTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon