Chapter 10

348 24 8
                                    

Dalia starała się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki by tym zaimponować Królowej i zdobyć jej zaufanie. Amarantha głównie kazała jej odwalać brudną robotę, ale od czasu do czasu brunetka zamieniała się w zwykłą damę dworu. Szyła sukienki i stała niedaleko tronu czerwonowłosej skąd miała dobry widok na resztę. Dla kogoś nowego Dalia była normalną służką Królowej, ale dla osób, które miały z nią na nieszczęście styczność poznali jej prawdziwe zobowiązania. Tak naprawdę mniej niż dwadzieścia osób wiedziało o jej prawdziwych obowiązkach.

Obrończyni czuła, że Amarantha zaczyna jej z każdym dniem bardziej ufać. Więc nie narażała się i posłusznie słuchała rozkazów. Chciała wykorzystać wpływy u Królowej kiedy będzie to najbardziej potrzebne. Dlatego nie kwestionowała żadnych słów czy wyborów hybernijki. To trwało kilka lat do czasu buntu trzech dworów.

Dziewczyna ostrzegała Heliona przed sprzeciwianiem się hybernijce jednak ten jej nie słuchał. W dodatku jeszcze dwa inne dwory postanowiły zrobić to samo. Do buntu oprócz Dworu Dnia przyłączyła się też Zima i Lato.

Nieposłuszeństwo zostało szybko stłumione przez wojska Królowej, ale to nie wystarczyło książęta musieli zostać ukarani. Dalia wiedziała, że Amarantha nie będzie miała litości wobec nich. Zamordowała większość szlachetnie urodzonych wśród Dworu Lata, gdyby nie wstawienie się Rhysa za Tarquina ofiar byłoby więcej. W ramach kary dla Heliona Amarantha spaliła wszystkie jego biblioteki. Oczywiście wszystko konsultując ze swoją Obrończynią, która po latach szpiegowania dla niej znała wszystkie słabe punkty królestw w Prythianie.

Jednak Ilyrka znając plany władczyni mogła zapobiec małej części strat. Wymknęła się do Złotego Zamku i schowała tam najcenniejsze egzemplarze. Budynek był jedynym bezpiecznym miejscem na Dworze i Dalia postanowiła obrzucić go dodatkowymi czarami, żeby Amarantha nie dowiedziała się o jego istnieniu. Wiedziała, że dla Księcia to był cios w serce, dlatego mu o ty nie powiedziała, nie chciała, żeby Królowa zorientowała się, że jej zaufana dwórka działa przeciw niej.

Niestety kara Kalliasa była najgorsza. Amarantha kazała zabić dwa tuziny dzieci z jego Dworu. To była straszna pokuta, ponieważ fae rodziły się bardzo rzadko, a dwadzieścia cztery maluchy to był prawdziwy skarb. Monarchini wiedziała, że tym potwornym czynem uzyska pewność, że nikt się już jej nie przeciwstawi.

- Ja to zrobię. – oświadczyła Dalia kiedy tylko zapadła decyzja w sprawie Księcia Zimy. Czerwonowłosa tylko uśmiechnęła się kiedy brunetka to ogłosiła.

- Proszę bardzo, ale najpierw pobaw się z tym nieudacznikiem w lochach. Nie zawahaj się użyć bicza. – brunetka ukłoniła się nisko i poszła w kierunku lochów. Dwaj strażnicy szli za nią taszcząc rannego Księcia.

Lochy znajdowały się pod oficjalnym Dworem. To w nich zazwyczaj torturowano więźniów i przytrzymywano wrogów Królowej Prythianu.

- Zostawcie nas. – powiedziała do strażników, którzy natychmiast zmyli się z miejsca. – A teraz ty.

- Nie zabijaj ich proszę! – błagał. – Zrobię wszystko... wszystko!

- Spokojnie. – rzekła i machnęła rękami. Wokół nich utworzyła się dźwiękoszczelna bariera. – Przecież ich nie zabiję, nie jestem potworem jak ta żmija siedząca na tronie. – Kallias spojrzał na nią ze szokiem. Dalia tylko przewróciła oczami i zaczęła zajmować się jego ranami. – Maius. – szepnęła, a rozcięcia na rękach białowłosego zaczęły się goić.

- Czemu to robisz? – spytał.

- Nie ty tu zadajesz pytania. – powiedziała i spojrzała na obrażenia na plecach. Kallias syknął z bólu. – Powiedz mi gdzie mogłabym ukryć te dzieci. Zabezpieczyłeś jakieś miejsce?

- Co? – zapytał zdezorientowany.

- Nikt nas nie usłyszy, postawiłam barierę, która to uniemożliwi, więc mów. Obiecuje zachować to dla siebie. Ja po prostu chce uratować te dzieci, a przynajmniej jak najwięcej dam radę. – Książę milczał. – Jeżeli mi tego nie ujawnisz to będę musiała znaleźć to w twojej głowie, a to już nie będzie takie przyjemne.

- Obiecaj. – zażądał.

- Ja Dalia przysięgam uratować dzieci skazane na śmierć i nie zdradzić twojej tajemnicy. – oznajmiła i przecięła dłoń sztyletem. – Czy ty Kalliasie przysięgasz, że nie zdradzisz mojej tajemnicy i zostaniesz moim dłużnikiem?

- Tak. – powiedział, a Ilyrka przecięła jego dłoń i oboje je uścisnęli. Dziewczyna poczuła jak na jej lewym ramieniu tworzy się tatuaż.

Kiedy tylko wyszła to spojrzała na niego i zobaczyła herb Dworu Zimy.

***

Na obrzeżach Dworu Zimy było ukryte miasto. Książę tej krainy zdążył je ukryć i zapieczętować zanim Amarantha zdążyła zniewolić go Pod Górą. Miastem tym nadzorowała pewno białowłosa kobieta fae, Vivian. Tęskniła ona do swojego Księcia i chciała tylko, aby ten wrócił, a całe te szaleństwo się skończyło. Jednak to nie jej stary przyjaciel przekroczył granice jej miasteczka tylko nieznajoma brunetka.

Vivian zorientowała się, że coś nie gra kiedy usłyszała niepokojącą ciszę na ulicach. Ostrożnie udała się na zewnątrz i wtedy zobaczyła tajemniczą dziewczynę, Była ubrana w czerwoną zbroję, a jej włosy były upięte w kucyka. Wtedy u białowłosej zapaliło się czerwone światełko. Kobieta bezzwłocznie wydała rozkaz, a intruza otoczyło wojsko.

- Szukam Vivian. – oznajmiła. – Mam list dla niej od Księcia. – dodała i wyciągnęła białą kopertę. Wspomniana podeszła do niej, a brunetka sprawnym ruchem, rzuciła jej korespondencje.

Kobieta przeczytała szybko list, a w jej oczach pojawiły się łzy. Od razu machnięciem ręki odprawiła straż.

- Mam też szesnaście szkrabów i kilka ich matek. Niestety nie udało mi się ocalić wszystkich. - przyznała smutno.

- Zapraszam do środka. – wreszcie wydusiła choć z trudem przez łzy fae.

Dalia, więc udała się za kobietą do jednego z budynków. Obie zaczęły długą rozmowę.

***

Przed tronem, na którym zasiadała Amarantha Obrończyni rzuciła cztery zakrwawione worki. Wszyscy zebrani w Sali tronowej patrzyli na tą scenę z przerażeniem.

- Coś ci to długo zajęło. – skomentowała podejrzliwie Królowa.

- Przepraszam za to Wasza Wysokość, ale dużo matek i ich rodzin buntowało się i chowało dzieci. Musiałam się trochę pobrudzić. – wytłumaczyła, a monarchini przyjrzała się jej zakrwawionej zbroi.

- Faktycznie, zwiadowcy poinformowali mnie, że urządziłaś niezłą rzeź w parą wsiach. – skwitowała. – Weź te wory i znikaj stąd.

- Tak jest Wasza Wysokość.

Rhysand przyglądał się tej scenie z szokiem. Nie sądził, że jego siostra była zdolna do zamordowania dzieci. Nie wiedział czy wierzyć swoim zmyślał czy podświadomości, która mówiła mu, że Dalia tylko gra. Ale nawet jeżeli byłaby to prawda to Ilyrka grała w niebezpieczną grę.

Dużo zastanawiał się nad czynami brunetki, chciał ją nawet kilka razy spytać o jej powody, ale wojowniczka sprawnie go unikała. Nie wiedziała co o tym myśleć. Czy jego młodsza siostra zmieniła się w potwora? Czy była świetną aktorką? Rhysand raczej rozważał tą pierwszą opcję.

W blasku kłamstwWhere stories live. Discover now