Chapter 4

536 36 6
                                    

Plan Rhysanda był prosty, chciał przeskoczyć do obozu i wypytać Dalię o kilka rzeczy. Nie wierzył, że dziewczyna mogła się okazać jego zmarłą siostrą, ale nie miał pewności. Wszystko wskazywało, że się mylił. Przecież kolor włosy i oczu miała taki sam jaki pamiętał kiedy była jeszcze młoda. Jej drobne piegi towarzyszyły też jego młodszej siostrze, która tak samo jak Ilyrka uważała, że należy je zakryć. Brunetka upierała się, że mimo braku skrzydeł jest Ilyrką, a Książę nigdy nie zapomniał o trofeach, które postanowili sobie zachować zabójcy jego matki i siostry. Jej moc też wydała mu się potężna, z ledwością złamał zaklęcia obronne chroniące jej namiot. Wyczuwał, że jej magia jest podobna do jego, że przyzywa go, jakby była jego własnością.

Niestety plan Rhysa legł w momencie kiedy dowiedział się, że dziewczyna opuściła Windhaven. Nie zostało po niej śladu. Sam Devlon nie wiedział co ją skłoniło do odejścia, ale cały obóz cieszył się jej zniknięciem, bo przecież kobieta okładająca mężczyzn była nie do przyjęcia.

***

- Wróciłam! – krzyknęła Dalia pojawiając się u progu sali tronowej w Złotym Zamku.

- Tak szybko? – spytał mężczyzna podnoszący się z tronu.

- Chcesz powiedzieć, że wcale za mną nie tęskniłeś? – powiedziała dziewczyna z udawanym smutkiem.

- No jasne, że tęskniłem ty mały potworze. – oznajmił po czym przytulił przybyłą.

- Nie jestem taka mała! – krzyknęła i dźgnęła Heliona w żebro. Ten tylko spojrzał na nią tak jakby chciał powiedzieć „jesteś", z tego też powodu dostał drugi raz w żebro.

- Więc opowiadaj jak było w tym obozie? Skopałaś wszystkim tyłki? – dopytał z ciekawością w głosie.

- Gdybyś tylko widział miny tych idiotów... - brunetka zagłębiła się w wspomnieniach z ostatnich tygodni i posmutniała, co zauważył jej drogi przyjaciel.

- Co się tam stało? Czy ktoś cię skrzywdził? – zapytał gniewnie.

- Nie, po prostu... - dziewczyna z trudem przełknęła ślinę. – Spotkałam tam Rhysanda. – przez chwilę szli w ciszy, Dalia ze spuszczoną głową.

- I? – dopytał.

- I nic, nawet mnie nie poznał. – choć Ilyrka cicho liczyła, że jednak ją pozna, ale na co ona liczyła? – Ale minęło tak wiele czasu... - Helion wiedział, że nie powinien drążyć tematu, dlatego postanowił postawić na coś innego.

- Co powiesz na kakao? – Dalia na te słowa ożywiła się.

- Wiesz, że zawsze chętnie skorzystam z tej propozycji.

***

Bal Pod Górą zorganizowany przez Amaranthę od początku wydawał się Rhysandowi podejrzany. Aczkolwiek była to idealna okazja do wyrównania starych porachunków. Książę planował ten dzień od chwili, w której dowiedział się, że zostaje zaproszony na uroczystość w ramach pogodzenia Prythianu i Hybernii. Od początku wiedział, że celem tego przyjęcia nie było ustalenie wzajemnego handlu między tymi dwoma wyspami, ale wciąż nie wiedział co jest prawdziwym powodem zjawienia się czerwonowłosej wiedźmy.

Książe Dworu Nocy stał w bezpiecznej odległości od gospodyni bacznie ją obserwując, jednak napotkał pewien problem. Amarantha zwróciła się do znajomej mu twarzy, Dalii. Dziewczyna miała na sobie piękną różową suknie pełną tiulu połyskującą od wyhaftowanych na niej złotych liści. Jej ciemne włosy były upięte na dole z przyczepioną złotą klamrą przytrzymującą całą fryzurę. Nie miała zbyt zdobnej biżuterii, tylko cienkie łańcuszki na rękach i szyi oraz delikatne kolczyki w kształcie pięciokąta.

W blasku kłamstwWhere stories live. Discover now