Chapter 51

221 15 3
                                    

Obrończyni siedziała przy biurku w swoich komnatach sporządzając notatki dla Amaranthy i popijając kakao, nawet w czasie Pod Górą nie mogła się obyć bez tego słodkiego napoju. Na szczęście jako wysokiej rangą osoba w tym piekle mogła prosić o niemal wszystko czego pragnęła. Niemal.

Kiedy ponownie zamoczyła stalówkę w atramencie do jej pokoi jak gdyby nic weszła Królowa Prythianu. Zamiast powitania powiedziała wyniosłym głosem:

- Jak myślisz droga Dalio co mogłoby być największym ciosem dla naszych przeuroczych Książąt? - podeszła do jednej z jej szaf i przejrzała zawartość. Jej ciemnoczerwona suknia zaszeleściła, kiedy Królowa zaczęła wyjmować sukienki jakby była w jakimś butiku.

- Zależy od tego jak wysoki mają wskaźnik bólu, moja pani. - odparła dziewczyna, odrywając spojrzenie od dokumentów.

Brunetka miała włosy uczesane w dwa niskie koki z czego dwa pasemka padały na jej twarz. Jej niebiesko-wiśniowa suknia była wąska i miała krój syrenki. Suknia efektownie odsłaniała ramiona, tworząc na górnej części sylwetki kształt trapezu, przyozdobiony naszyjnikiem z czarnych pereł, które były też wplecione w jej fryzurę i rozkloszowany dół sukni.

- Wyjaśnij. - rozkazała.

- Każdy Książę jest różny, pochodzi zdanego dworu ma inną rodzinę i wartości. Żeby zadać głęboką ranę zazwyczaj nie wystarczą tortury. Największy ślad można zostawić na psychice, która w porównaniu do obrażeń pozostaje zepsuta na całe wieczne życie. - wytłumaczyła i zaczęła szukać w stosie kartek konkretnego rozpiski. - Na przykład ponad dwa wieki temu ojciec Tamlina i jego bracie brutalnie zamordowali żonę i córkę ówczesnego Księcia Dworu Nocy, a później on sam wraz z synem zemścił się wytępiając cały ród królewski Dworu Wiosny. Wtedy Tamlin i Rhysand zostali Książętami.

- A inni? - dopytała, podchodząc do brunetki i biorąc od niej ten konkretny dokument.

- Dwór Lata, Jesieni i Dnia mają obsesję na punkcie wiedzy, klejnotów i dziedzictwa. Zabierzesz im jeden z fundamentów, a wszystko się rozleci. - rzekła, podając Amaranthcie kolejne kartki. - Thesan znany jest ze swojej powietrznej armii, którą bardzo ceni. Kalliasowi zależy na dobrze jego ludu, choć jego chłód tego nie ukazuje, a Tamlin... - Dalia musiała zastanowić się przez chwilę. - Stracił rodzinę, został wraz z swoim dworem naznaczony klątwą, a jego przyjaciel został przez ciebie słusznie ukarany. Myślę, więc, że żeby go złamać trzeba rozprawić się z jego prawdziwą miłością, której obecnie nie ma.

- Co więc proponujesz?

- Każda kobieta boi się straty męża, żony bądź dziecka. Może zostać zgwałcona, porwana i brutalnie torturowana. Jej rodzina postanowi ją sprzedać jako klacz rozpłodową lub traktować jak dekorację, bezużyteczny dodatek i to może ją złamać, zniszczyć od środka jak i od zewnątrz. - powiedziała, a Królowa spojrzała na nią w zaciekawieniem. - Księciu możesz odebrać tron, rodzinę, klejnoty czy lud. Zamknąć w lochu i opowiadać najgorsze z najgorszych. Zabić jego poddanych, zrównać z ziemią miasta i podpalić jego świat.

- Satysfakcjonująca wypowiedź moja droga. - mruknęła z aprobatą czerwonowłosa. - Notatki też są dobre.

To były chyba najmilsze słowa jakie Amarantha kiedykolwiek jej powiedziała.

- Ciekawi mnie ta część o kobietach. Rozwiniesz?

- Po prostu uważam Wasza Wysokość, że nasza płeć ma bardziej przesrane w życiu niż terytorialne dupki chodzące po tym świecie. - na jej słowa Królowa zachichotała.

- Lepiej bym tego nie ujęła.

- Po prostu sądzę, że mężczyźni buntują się, ponieważ nie mogą poradzić sobie z przegraną z kobietą, a nie zniewoleniem ich wszystkich. Dla nich największym możliwym ciosem był strzał w ich dumę, kiedy pokonała ich przedstawicielka rzekomo słabszej płci, a nie mężczyzna.

- Bardzo mi pochlebiają twoje słowa Obrończyni i na pewno je sobie zapamiętam, ale do czego właściwie zmierzasz oprócz faktu, że zagrałam wszystkim na nosie, co już od dawna wiem? - zapytał z kocim uśmiechem.

- Może, żeby ich jeszcze bardziej pogrążyć trzeba dać kobietą większą władzę.

- Na przykład?

- Z początku może mały oddział w twojej armii?

Uśmiech Amaranthy odzwierciedlał jej odpowiedź.

W blasku kłamstwWhere stories live. Discover now