Chapter 3

579 39 19
                                    

    Ponad trzysta lat temu zdążył się dzień, o którym Dalia nie potrafiła zapomnieć. Szła z ukochaną mamą do obozu odwiedzić swojego starszego brata. Rhysand miał już na nie czekać obok jednego z pól poprzedzającego las otaczający teren szkoleniowy. Jednak nie pojawił się. Pani Dworu Nocy uznała, że powinny dotrzeć tam na piechotę i tak uczyniły. Szły wolnym krokiem przez gęsto porośnięty las, który prowadził do wyznaczonego miejsca. Jednak nie wszystko poszło po ich myśli.

Nieopodal w krzakach usłyszały hałas kobieta przytuliła mocno swoją dziesięcioletnią córkę i rozejrzała się wokół. Nie zdążyła zareagować kiedy za krzaków skoczyły na nie cztery wielkie bestie. Chwilę później widziały tylko ciemność.

Dalia słyszała głośne krzyki matki, ale wciąż nic nie widziała, była położona na brzuchu. Usiłowała otworzyć oczy i przekręcić się na bok, żeby dojrzeć rodzicielkę, jednak nieudanie. Nagle poczuła szarpnięcie swoich ramion, kątem oka zauważyła blond starszego chłopaka trzymającego w ręku jakiś rodzaj noża. Nie była w stanie określić gdzie była jej mama, ani kto stoi za nią. Spojrzała przed siebie i zobaczyła tylko wielkie buty umazane błotem i krwią, dziewczynka odwróciła wzrok od czerwonej mazi i spojrzała w bok. Niestety ktoś jej to uniemożliwił chwytając ją za podbródek z taką siłą, że Ilyrka podniosła się na kolana. Brunetka zerknęła w oczy napastnika i poznała go bez problemu, był to Książę Dworu Wiosny.

- Ładna buzia. – powiedział. – Wielka szkoda, że niedługo nie będzie ci potrzebna. – zakpił śmiejąc się dziewczynce w twarz.

Dalia usiłowała się wyrwać z uścisku mężczyzny bez efektowanie. Mimo wszystko udało się jej stanąć i uderzyć Księcia w czułe miejsca tak, że ten odsunął się od niej na krok klnąc pod nosem. Dziewczynka próbowała uciec, jednak zaledwie po paru sekundach ktoś mocno chwycił ją za ramiona i odrzucił do tyłu. Brunetka wylądowała na brzuchu. Kiedy starała się podnieść poczuła krew na swoich ustach, odruchowo przetarła tamto miejsce, niestety karmazynowa ciecz nie przestawała wypływać.

- Gdzie ty się wybierasz? – spytał jeden ze synów Księcia Dworu Wiosny i stanął z boku ofiary.

- Nie uciekniesz suko. – dodał drugi i zrobił to samo po drugiej stronie dziesięciolatki.

Obaj powalili ją na ziemie z taką siłą, że Dalia usłyszała pęknięcie swoich kości w okolicach klatki piersiowej. Brunetka załkała, gdy po chwili poczuła w tamtym miejscu ostry ból. Niestety to nie był koniec. Ledwie parę ciężkich oddechów później jeden z książęcych potomków chwycił jej skrzydło niezwykle silnym uściskiem i przeciął je wcześniej zauważonym przez nią ostrzem. Dziewczynka krzyknęła z bólu tak głośnie, że ptaki z okolice wbiły się w powietrze. Drugi brat zrobił to samo z drugim skrzydłem, z którego cisnął strumień krwi. Ilyrka usłyszała wtedy ciche błaganie swojej matki. Z trudem obróciła głowę w jej stronę i to co tam zobaczyła wprawiło ją rozpacz. Pani Dworu Nocy leżała cała skąpana w ogromnej kałuży krwi, która płynęła co raz mniejszym strumieniem z jej pleców. Kobieta z trudem brała kolejne wdechy. Kiedy Książe zauważył spojrzenie księżniczki postanowił podejść do jej matki szarpiąc ją za włosy i odciął jej głowę. Dziesięciolatka rozpłakała się jeszcze bardziej i z trudem krzyczała w stronę zmarłej rodzicielki. Ból ogarnął nie tylko jej całe ciało, po amputacji skrzydeł, ale teraz też serce, duszę i umysł po zobaczeniu okrutnej wręcz barbarzyńskiej śmierci ukochanej matki.

- Teraz twoja kolej. – oznajmił mężczyzna podchodząc do niej wolnym krokiem.

Dalia wiedziała, że to są jej ostatnie chwile na tym świecie, ale nie chciała odchodzić. Nie chciała umierać w tak zwyrodniały sposób. Nie zasmakowała życia, nigdy nie miała prawdziwego przyjaciela, nigdy się nie zakochała, ani nie widziała jeszcze tyle rzeczy jakie oferował jej świat.

Dziewczynka poszukała w sobie tej cząstki mocy, która mogła ją ocalić. Szukała szybko i głęboko w sobie, wykorzystywała ostatnie siły, żeby tylko wyrwać się z tego przeklętego miejsca. Nagle poczuła otaczającą ją ciemność i zniknęła. Zanim rozpłynęła się w powietrzu usłyszała wrzaski i przekleństwa skierowane w jej stronę.

Nie wiedziała gdzie się przenosi, ale czuła, że jest daleko od domu. Nie była wcześniej na Dworze Wiosny, nie czuła, żeby tam była. Nie była też na innym dworze, bo wokół brakowało charakterystycznych cech danego królestwa. Pomyślała, że była w okolicy środka kontynentu, który był neutralnym miejscem wśród wszystkich dworów. Dlatego postanowiła, żeby jej moc wyczuła bezpieczne miejsce blisko jej, w którym ktoś mógł jej pomóc.

Niespełna moment później poczuła pod sobą gładką, marmurową nawierzchnię. Jej powieki stawały się co raz cięższe, ale zanim całkowicie odpłynęła usłyszała kroki i odgłos zdumienia. Zdążyła poczuć ręce i przyjemne światło zanim zobaczyła ciemność.

***

Dalia usiłowała przewrócić się na drugi bok kiedy tylko promienie słońca zaświeciły wprost na jej oczy, jednak nieudolnie. Kiedy tylko poczuła ostry ból na plecach gwałtownie otworzyła oczy i usiadła na ogromnym łóżku. Dopiero po chwili poczuła efekty tego ruchu. Ból przeszył całe jej ciało z taką siłą, że z oczu brunetki popłynęło kilka łez spowodowane jej niewygodną pozycją. Zanim dziesięciolatka zdołała otrzeć mokrą twarz do pokoju weszło trzech mężczyzn. Dziewczynka od razu cofnęła się jak najbardziej do tyłu w celu ucieknięcia, jednakże kiedy przysunęła się o pół metra poczuła ścianę. Dalia spojrzała na nieznajomych oceniając zagrożenie z ich strony.

Pierwszy mężczyzna miał dość ciemną skórę i włosy, był ubrany w strój w różnych odcieniach złota i żółci. Skóra drugiego była nieco jaśniejsza, miał na sobie białe spodnie wyszyte srebrną nicią i idealnie dopasowaną do tego tunikę. Trzeci nieznajomy nosił jasną skórznię i szare spodnie. Jednak to co go wyróżniało były skrzydła. Nie takie jakie miała kiedyś księżniczka, te miały białe, ptasie pióra idealnie komponujące się ze skórzaną zbroją na mężczyźnie.

- Nie musisz się bać. – powiedział ten odziany w złoto, jego głos wydawał się ciepły i łagodny. Jednak dziewczynka nie była przekonana tymi słowami i skuliła się zakrywając się kołdrą. Mężczyźni spojrzeli na siebie porozumiewawczo. – Mam na imię Helion. – oznajmił tak łagodnie jak potrafił. Niestety dziesięciolatka wciąż chowała się za miękką pościelą. Książę Dworu Dnia widział jej zapłakane oczy i podszedł bliżej.

- Jak się nazywasz? – zapytał wprost peregryn. Dalia na dźwięk jej zdaniem dość oschłego tonu całkowicie nakryła się materiałem. Thesan, Książę Dworu Świtu stojący obok niego upomniał go gniewnym spojrzeniem.

- Nic ci nie zrobimy. Chcemy ci pomóc. – zapewnił Książe. Lecz księżniczka wciąż była skryta pod pościelą.

Kiedy wszyscy trzej wymienili niepewne spojrzenia. Nagle Helion jakby się ożywił. Pstryknął palcami, a w jego ręku pojawiła się taca ze smakołykami, z którymi podszedł w kierunku przestraszonej dziewczynki.

- Może chciałabyś coś zjeść? – zapytał ostrożnie. Dalia odsłoniła kawałek twarzy, żeby przekonać się, czy nieznajomy mówił prawdę. Kiedy tylko zauważyła świeże mleczne bułki od razu po jedną sięgnęła. Książę uśmiechnął się zadowolony. – Smakuje ci? – spytał troskliwie. –dziesięciolatka kiwnęła delikatnie głową. – Jak masz na imię? – dopytał. Jednak ona tylko spuściła smutno główkę.

Książę Dnia nie dopytywał o nic więcej, położył tacę z jedzeniem na stolik nocny i odszedł do pozostałych towarzyszy.

- Jest przerażona, trzeba trochę poczekać aż się uspokoi. – stwierdził i popatrzył jak blade rączki sięgają po kolejne ciepłe bułeczki.

- Może tu zostać póki nie wydobrzeje. – zapewnił Thesan. Eos stojący obok niego spojrzał na dziewczynkę, a później na władcę ze zdziwieniem. – Nie patrz tak Eosie. – ostrzegł. – To jeszcze dziecko nic przecież nie zrobi.

- Chciałbym tylko przypomnieć, że pojawiła się tu znienacka, w dodatku przeskoczyła. Ona przeskoczyła panie! Małe dziewczynki nie przeskakują! Po za tym widziałeś te ślady na plecach, one nie chcą się zagoić, twoja magia im nie za wiele pomogła. To nie jest normalne! – stwierdził.

- Spokojnie generale. – przestrzegł go Książe. – Zostanie tu tak długo jak będzie to potrzebne, później zobaczymy co nam powie. Dobrze? Teraz niech odpoczywa i zdrowieje. Jej rany faktycznie nie są zwyczajne. Obawiam się, że skrywają straszną tajemnicę.

W blasku kłamstwWhere stories live. Discover now