Dalię obudziły wschodzące promienie słońca. Nie zdziwiła się zbytnio, gdy odkryła, że leży w ogromnej komnacie o kolorach toni wody jak za jej oknem. Gdy Ilyrka w końcu postanowiła zwlec się z łóżka i przebrać się w ubrania, nagle do pokoju przyszła służąca oznajmiając, że za dwadzieścia minut podadzą śniadanie. Brunetka jęknęła cicho, bo wtedy jej brzuch wydał odgłos przypominający, że nie jadła niczego od prawie doby, w dodatku wyczerpała znacznie swoje pokłady magii i czuła brak pożywienia.
Dalia postanowiła założyć różowo-niebieską suknię, która zamiast płótna miała grubą warstwę tiulu. Kreacja zasłania jej ramiona, ale pozostawała bez rękawów, miała głęboki dekolt wycięty w kształcie trójkąta, który pojawił się także z tyłu odsłaniając jej nagie plecy. Wokół talii miała grubszy pas pełniący rolę gorsetu. Strój sięgał ziemi, a z prawej strony odsłaniał nogę. Sukienka zdaniem brunetki była dość odważna, ale jej działanie miało na celu ochłodzenie ciała i dużą swobodę ruchów, bo przecież było lato.
Włosy upięła w wysoki kok, który przyozdobiła perłowymi grzebieniami. Na uszach miała pojedyncze perełki, a na ręku jednorzędową bransoletkę z tych samych minerałów.
- Wyglądasz jak prawdziwa księżniczka. - skwitował Tarquin kiedy Obrończyni weszła do jadalni. Nawet nie wiedział ile w jego słowach było prawdy.
- Dziękuję Książę. - powiedziała, a białowłosy ucałował jej dłoń.
- Wystarczy Tarquin. - Dalia uśmiecha się i usiadła na krześle z masy perłowej. - Jestem ci do zgodnie wdzięczny za naprawę mojego domu.
- Nie ma sprawy. - odparła i machnęła dłonią. - To mały drobiazg.
- Cóż za skromność. Pomagasz wszystkim potrzebującym, nawet jeżeli na to nie zasługują i w dodatku uważasz to za drobiazg? Narażasz swoje życie Dalio. - rzekł oburzony jej słowami. Ilyrka na te słowa rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Moje działanie lepiej omawiać w pustej komnacie Tarquinie. - mruknęła gniewnie przez zęby.
- Wybacz, ja wciąż uczę się tych całych dworskich intryg. - oznajmił już mniej oficjalnym i cichszym głosem.
- Mam nadzieję, że nigdy się ich nie nauczysz, jesteś lepszy bez tych arystokratycznych gierek. - stwierdziła i zajęła się konsumpcję śniadania.
- Po posiłku możemy się udać na spacer po wybrzeżu. - zaproponował.
- Dobrze. W takim razie weź coś w co mógłbyś się przebrać gdybym przez przypadek wrzuciła cię do wody. - odparła z konspiracyjnym uśmieszkiem.
***
Plaże na Dworze Lata były zdaniem Dalii zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż wszystkie inne plaże, które widziała przedtem. Dziewczyna, gdy tylko odkryła, że woda w zotacę nie zamrozi jej na kość chętnie do niej wskoczyła. Przy okazji ciągnąc za sobą Tarquina. Skończyło się na tym, że oboje byli przemoczeni do suchej nitki.
- Masz glony we włosach. - zauważył białowłosy kiedy dwójka fae wracała do zamku.
- Co?! - krzyknęła i odczepiła roślinę z jeszcze mokrych włosów. - I ty mi to dopiero teraz mówisz?! - spytała oburzona i popatrzyła się na towarzysza z mordem w oczach.
- Mogłem ci w ogóle nie mówić. - wzruszył ramionami.
- A trzeba było jechać na Dwór Zimy, tam przynajmniej na sankach bym pojeździła.
- Masz dość lata? - spytał z lekką pretensją.
- Ja tylko żartowałam! Już się tak nie bulwersuj Książę. - rzekła i podniosła ręce w geście obronnym.
- Ja się nie bulwersuję. - zaprzeczył i założył ręce na ramiona. - Czemu w ogóle Amarantha kazała ci się wybrać na te wakacje? - zapytał nagle.
- Nie wiem. - skłamała. - Może już ma mnie dość. Pewnie pozwoliła, żebym wyjechała dla jej zdrowia psychicznego.
- Na jej zdrowie psychiczne to już nic nie poradzisz. - odparł i oboje się roześmiali.
Koniec wolnego od Królowej Prythianu zmierzał ku końcu. Tarquin w ramach wdzięczności za tymczasowe uwolnienie i odbudowanie jego domu postanowił podarować coś Dalii. Przez te dwa tygodnie bacznie ją obserwował, aby wybrać odpowiedni podarek. Dopiero dzień przed wyjazdem postanowił co jej dać.
- Mam dla ciebie prezent. - oznajmił wchodząc do jej komnaty wieczorem. Ilyrka siedziała na jednej z piaskowych kanap i czytała książkę, której tytułu Książę nie mógł dostrzec.
- Jeżeli to będzie szczeniaczek to chętnie przyjmę. - odparła i spojrzała na dużą szkatułkę, którą trzymał mężczyzna.
- Niestety to nie piesek, ale też powinno ci się spodobać. - powiedziawszy to otworzył wieko.
- Perły! - krzyknęła zachwycona dziewczyna. - Uwielbiam perły. Dziękuję.
- Masz tu grzebienie, spinki, wsuwki, naszyjniki, kolczyki, bransolety i wiele innych, ale już później nie słuchałem jubilera. - Dalia zachichotała i odebrała prezent. Kiedy tylko odłożyła przedmiot na szafkę, wspięła na palcach i pocałowała Tarquina w policzek.
- Dziękuje.
***
Małym niedomówieniem byłoby powiedzieć, że Tarquin był szczęśliwy przez dwa tygodnie spędzone w towarzystwie brunetki. On był w skowronkach i nie chciał, żeby to się zmieniało.
Lecz niestety życie jest niesprawiedliwe i okrutne. Czas wakacji dobiegł końca, a Dalia i Książę Dworu Lata musieli wrócić pod Górę.
- Gotowy? - spytała Ilyrka przebrana już w normalną tunikę Obrończyni.
- Nie, ale i tak nie mam wyboru prawda?
- Mogę cię jeszcze zabić. Przynajmniej uwolnisz się na stałe od niej. - zaproponowała przerażająco-poważnym głosem.
- Jak będę chciał skorzystać z twoich usług wyślę list.
- A propos wysyłania listów mam coś dla ciebie. - dodała nagle, a później w jej dłoni pojawił się turkusowo-żółty kwiat. - To dalia, która pomoże ci się ze mną kontaktować. Wystarczy, że przyczepisz liścik do łodygi, a wiadomość trafi prosto do mnie. To jedyna obecnie bezpieczna forma komunikacji.
- Bardzo praktyczny prezent. - skwitował i odebrał podarek od towarzyszki.
- A teraz trzeba już iść. - oznajmiła nieco smutno, choć starała się utrzymać uśmiech. - Jeśli ktoś spyta to siedziałeś ciągle w swojej komnacie na wpół zniszczonym zamku. Nie chce, żeby inni odebrali ten wyjazd jako prywatne wakacje z Księciem. Nie potrzeba mi więcej plotek.
- Rozumiem. - odparł i ponownie zwrócił się do fioletowookiej. - Mam jeszcze jedno pytanie.
- No więc pytaj.
- Czemu wybrałaś mnie? - dziewczyna wiedziała co białowłosy ma na myśli.
- Bo z tobą się łatwo dogadać Tarquinie. Po za tym, nie wiele razy byłam na twoim dworze, więc kiedy tylko pojawiła się okazja, zdecydowałam się z niej skorzystać. - przyznała i wystawiła rękę w kierunku mężczyzny. - Po za tym miałam nadzieję, że upoluje jakieś skarby. - puściła mu oczko i zniknęli.
ESTÁS LEYENDO
W blasku kłamstw
FanficDalia jest marzycielką, która przeżyła naprawdę wiele. W dodatku jest siostrą najpotężniejszego księcia w historii Prythianu. Co się stanie kiedy wszyscy poznają jej tajemnice, a kłamstwa wyjdą na światło dzienne? ⚠️Uwaga!⚠️ To opowiadanie jest dla...