27

1K 64 6
                                    

Pov. Jeff
● miesiąc później●
-Hej, co chcesz na urodziny?-spytałem rysującego aktualnie chłopaka. Nie zamierzałem nawet ukrywać że coś na jutro planuje,wszyscy udają że nie pamiętają i pod koniec dnia jest wielka "niespodzianka", klasyk. Mi się nie chciało robić zbędnych scenek. Pod koniec dnia planowałem zrobić to co powinienem zrobić dawno... jednak najpierw chciałem uszczęśliwić moją małą rodzynkę.
-Nie wiem.-odrzekł cicho po chwili zastanowienia. Jęknąłem zrezygnowany.
-To co mam ci nic nie dać?-mruknąłem
-Wystarczy mi dobra zabawa-powiedział cicho,uśmiechając się do mnie.
-A jak już to chciałbym takiego dużego puszystego misia-dodał tworząc wizję owej maskotki w głowie.
-Chociaż to- i gdzie ja mu takiego miśka znajdę?!
-Rozumiem że jak chcesz miśka do tulenia,to ja ci się już znudziłem?-dopowiedziałem po chwili analizowania skąd ja mu to wytrzasnę.
-Co? Nie,nie, nie ty jesteś najlepszą przytulanką!-zaczął się tłumaczyć, odkładając przyrząd do rysowania i na dowód że mówi prawdę,przysunął się i wtulił w materiał mojej bluzy. Zaśmiałem się cicho i zacząłem głaskać go po głowie. Sięgnąłem po telefon,po czym zacząłem go przeglądać.
-Co tam robisz?-spytał,podnosząc głowę i patrząc na mnie.
-Tajemnica-mruknąłem cicho. Chłopak burknął niezadowolony z uzyskanej odpowiedzi i spowrotem schował pyszczek.
-Oj no zobaczysz jutro-dodałem wręcz czując bijące od niego niezadowolenie. Popatrzył na mnie niepewnie i miał coś powiedzieć,gdy po pokoju rozległ się dźwięk pukania do drzwi,które po chwili się otworzyły. Jack szybko opuścił głowę,chowając twarz,gdyż nie miał maski. Spojrzałem na osobę stojącą w drzwiach. To była Sally. Popatrzyła na nas po czym powiedziała
-Chciałam żeby Jack się ze mną pobawił,ale widzę że jesteście zajęci-mówiąc to na jej twarz wlał się chytry uśmiech
-W takim razie pójdę do Jane, muszę jej powiedzieć że mamy darmowe źródło Yaoi w domu!-krzyknęła po czym wybiegła z pokoju.
-Jeff podaj mi maskę...-szepnął chłopak. Zacząłem się rozglądać po pokoju,by namierzyć i posłusznie dać maskę chłopakowi. Wkońcu ją znalazłem i mu ją podałem. Gdy tylko ją założył i już chciał się podnieść,do pokoju wpadła Jane. Spojrzała na nas,po czym z piskiem i krwotokiem z nosa uciekła drąc się po drodze:
-Muszę wszystkimi sojusznikom powiedzieć!- Jack słysząc to szybko wybiegł za nią,aby ją zatrzymać, wkońcu nie lubi być w centrum uwagi. Ja natomiast również wyszedłem z pokoju, ale nie żeby ją zatrzymać tylko musiałem serio już iść.
*~~~*
Gdy załatwiłem wszystko co miałem zrobić, wróciłem do domu. Wszyscy jak na zawołanie się na mnie popatrzyli,gdy tylko przekroczyłem próg drzwi. Oczywiście tymi dwuznacznymi uśmieszkami. Nie chciało mi się wdawać się w głębszą dyskusję,więc ignorując ich poszedłem do pokoju. Był już wieczór. Cały dzień latałem jak głupi załatwiając wszystko na jutro. W pomieszczeniu było ciemno, przez chwilę myślałem że Jack'a poprotu nie ma, jednak po chwili zauważyłem że leży pod kołdrą i patrzy w okno. Podszedłem do łóżka i siadając na nim spojrzałem ponownie na chłopaka.
-Śpisz?-spytałem cicho, lecz w odpowiedzi usłyszałem tylko głuchą ciszę. Westchnąłem cicho i popatrzyłem na swoje ręce. Biała skóra rzucała się w oczy, nie lubiłem jej. Czasem zastanawiam się jak moje życie by wyglądało gdyby nie było tego wypadku... właśnie takie myśli krążyły mi teraz po głowie. Spojrzałem ponownie na śpiącego już chłopaka. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem by zasłonić rolety. Po wykonaniu czynności,kucnąłem przed nim. Wyglądał tak niewinnie gdy spał... jego szara skóra dodawała tylko uroku jego uroczej buźce... a jaki ma piękny uśmiech...mógłbym oglądać go cały czas... dlatego nienawidzę tej maski... jutro już jutro...powiem mu... powiem mu że go kocham...
-----------------------------------------------
Tsa sorki za tak częstą zmianę perspektyw i że dziś tak krótko, mam nadzieję że się nie obrazicię TvT.
~Kamyczek^^

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Where stories live. Discover now