20

1.1K 67 8
                                    

-Boże jak mi się nie chce...-jęknąłem zmęczony wlecząc się za trójką przyjaciół
-Jeff dopiero weszliśmy do sklepu-mruknął w odpowiedzi Hoodie
-No właśnie, trzeba było spać po nocy a nie- dopowiedział Liu, uśmiechając się zadziornie. Mruknąłem coś pod nosem niezadowolony. W nocy nie zmrurzyłem oka. A teraz muszę kupić ten prezent na święta. A z racji że to są moje pierwsze święta w willi to chłopacy opowiedzieli jak to zawsze u nich wygląda. A mianowicie losuje się kartkę z imieniem osoby,której kupisz prezent, a później dobieramy się w grupki cztero osobowe, tak by żadna z osób nie miała możliwości zobaczyć co i od kogo dostanie w prezencie. I tak oto wylądowałem z Liu, Maskim i Hoodim w wielkiej cztero pietrowej galerii.
-No dobra, rozchodzimy się już,już- Powiedział Liu wymachując rękami, na znak byśmy sobie poszli. Rozejrzałem się wokół siebie, przypominając sobie gdzie znajduję się sklep elektroniczy, ależ oczywiście że na szarym końcu. Zauważyłem że Masky również udał się w tamtą stronę, więc dogoniłem go.
-Do którego sklepu zmierzasz?-spytał po chwili
-Do Elektronicznego-odpowiedziałem krótko
- To tak jak ja. A jaki szczęściarz dostanie od ciebie prezent?-spytał ponownie
-Rodzynka-mruknąłem
-Że niby kto?
-Jack- burknąłem,a Tim wybuchnął śmiechem
-Rodzynka? Czemu akurat rodzynka???
-Bo to tak uroczo brzmi- odrzekłem wzruszając ramionami
- Dobra nie wnikam co tam się u was dzieje. Ja trafiłem tego GofroZjeba- mruknął gdy opanował swój śmiech.
-No, no widzę idealnie trafiłeś-powiedziałem drażniąc go
-A weź mnie nawet nie denerwuj...- powiedział po czym zamilkł aż do momentu, w którym się rozeszliśmy.
*~~~~~~~*
Po zakupach, zapakowane prezenty włożyłem do mojej szafki. Jack'a nie było więc z dyskretnym zapakowaniem nie było problemu. Położyłem się zmęczony na łóżku, oczy same mi się zamykały,a do kolacji było jeszcze dużo czasu. Czemu by nie skorzystać? Zamknąłem oczy i niemal natychmiast zasnąłem. Obudziło mnie szturchanie w ramię. Otwarłem niechętnie oczy i zauważyłem Jack'a stojącego obok łóżka.
-No wreszcie śpiąca królewna wstała- powiedział radośnie się uśmiechając. Spojrzałem na niego, był w swojej piżamie, czyli moja bluza i luźne krótkie spodenki. Jednak fakt że praktycznie zawsze ma długi rękaw zaczął mnie nie pokoić, szczególnie po tym co wczoraj miałem okazję zobaczyć.
-Przyniosłem ci kolację-mruknął wskazując skinieniem głowy na talerz stojący na szawce nocnej. Jednak dalej wpatrywałem się w jego ręce. Chłopak to zauważył i popatrzył na mnie pytająco.
-Ściągnij bluzę-nakazałem po chwili milczenia
-C-Co? Ale po co?- odrzekł lekko przestraszony
-Już-powiedziałem stanowczo. Chłopak się spiął, ale zaczął powoli ściągać ubranie, gdy się go pozbył odrazu spojrzałem na jego ręce. Tak jak myślałem. Miał je zabangażowane od nadgarstka aż po łokcie.
-Co se zrobiłeś w ręce?-spytałem poważnie patrząc na niego złowrogim spojrzeniem
-N-nic takiego t-to tylko był mały wypadek...-odpowiedział niepewnie, spuszczając wzrok w dół. Wstałem z łóżka i chwyciłem delikatnie jedną z zabandażowanych rąk. Jack chciał ją wyrwać, lecz nie miał na tyle siły, po chwili odpuścił. Ostrożnie ściągnąłem jeden z bandaży i spojrzałem ponownie na jego pociętą rękę...
-Dlaczego sobie to zrobiłeś?- spytałem lekko podwyższając głos. Spojrzałem na chłopaka, a w jego oczach zbierały się łzy. Nagle wybuchł płaczem natychmiastowo się do mnie tuląc.
-P-przepraszam, przepraszam,przepraszam-powtarzał w kółko coraz mocniej się do mnie tuląc. Nie wiedziałem co mam zrobić, nie umiałem wydusić z siebie ani jednego słowa. Po chwili jednak również przytuliłem roztrzęsionego chłopaka.
-Hej... nie płacz...przecież nic się takiego nie stało...-powiedziałem po chwili spokojnym głosem
-Ja się tylko o ciebie martwię...-dodałem po chwili ciszej. Jack słysząc to, odsunął swoją zapłakaną twarz od mojej bluzy i spojrzał na mnie zdziwiony
-M-Martwisz się...o m-mnie?-spytał cicho
-Oczywiście że tak- potwierdziłem, na co chłopak uśmiechnął się przez łzy ponownie się we mnie wtulając. Po chwili usiadłem z nim na łóżku. Zacząłem go delikatnie głaskać po głowie by się uspokoił. Po nie długim czasie chłopak zasnął. Odsunąłem go od siebie i spojrzałem na jego buźkę, wycierając kciukiem samotną łze spływającą po jego policzku. Jack lekko się uśmiechnął i się jeszcze bardziej wtulił w materiał mojej bluzy. Wiedziałem że tak łatwo się nie odczepi, a nie miałem serca budzić chłopaka, więc ostrożnie się położyłem. Przez chwilę patrzyłem jeszcze na twarz śpiącego Jack'a, po czym sam zacząłem zasypiać......

--------------------------------------
Poprostu musiałam zrobić dramę ᕙ(^v^)ᕗ. No ale czy nie wyszło słodko? I nie nawet nie myślcie sobie że się dowiecie czemu się ciął. Będę taka wredna hehe >:3. Nie no żartuje może w następnym rozdziale się dowiecie :>

~Kamyczek ^^

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Where stories live. Discover now