16

1.2K 70 13
                                    

Rano gdy się obudziłem, poczułem nie miły ból głowy. Odwróciłem się na drugi bok, chcąc sprawdzić czy Jack już wstał. Spojrzałem na łóżko na przeciwko, zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem, zauważyłem Jack'a leżącego twarzą do mojej, tyle że bez maski... najwidoczniej przekrzywiła mu się gdy spał. Leżałem wpatrzony w niego dłuższą chwilę, aż nie zaczął się przebudzać czując na sobie mój wzrok. Chłopak miał niemal zupełnie gładką skórę, duże oczy i lekko dziecinne rysy twarzy.
-Co się tak gapisz?- spytał zaspanym głosem, wytrącajac mnie z rozmyśleń. Momentalnie odwróciłem od niego swój wzrok i skierowałem go na panele podłogowe.
-Mam coś na twarzy?-spytał ponownie już bardziej rozbudzony, dotykając dłonią swoje twarzy. Gdy ją dotknął i poczuł że nie ma na niej maski, zabrał rękę jak oparzony i szybko naciągnął maskę na twarz. Po chwili dostrzegłem jak bierze "swoje" rzeczy i wychodzi z pokoju kierując się do łazienki, po czy zatrzaskuje za sobą drzwi. Zwróciłem ponownie wzrok na miejsce w którym przed chwilą znajdował się chłopak. Po chwili jednak pokręciłem głową odganiając nie potrzebne myśli. Wstałem,pośpiesznie wykonując te same czynności co przed chwilą Jack, z małą różnicą że nie wszedłem do łazienki, bo on tam był. Położyłem ubrania na ladzie w kuchni i z braku ciekawszych zajęć wziąłem ulotkę z jedzeniem. Nie chciało mi się iść do baru na śniadanie, a z tego co tu piszę to jest dostawa do domku więc wszystko się idealnie złożyło. Uniosłem wzrok znad kartki słysząc dźwięk otwierania drzwi, wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem do łazienki wręczając po drodze ulotkę Jack'owi. On wziął ją bez słowa, odniósł tymczasową piżamę do sypialni i usiadł na kanapę. Po przebraniu się wyszedłem z łazienki i robiąc po drodze te same czynności co on, usiadłem obok niego.
-To co zamawiamy?-spytałem spoglądając na kartkę w jego ręce.
-Ja chcem naleśniki z czekoladą-oświadczył
-A ty?-
-Ja zadowole się tostami-oznajmiłem
-Ty dzwonisz-dodałem rozsiadając się na kanapie. Jack burknął coś na mnie po czym wziął telefon i zadzwonił do baru. Gdy złożył zamówienie, równie położył się na łóżku.
-Będzie za dwadzieścia pięć minut-powiedział po chwili. Mruknąłem coś nie zrozumiałego i przymknąłem oczy. Jednakże usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a raczej do szyby. Wiedząc że Jack'owi się nie śpieszy, wstałem i podszedłem do drzwi i odsłoniłem zasłony chcąc zobaczyć kto pukał. W drzwiach stał Hoodie.
-O jedenastej jest zbiórka pod hotelem, bo idziemy na plażę-oznajmił i poszedł do następnego domku przekazać informację innym. Zamknąłem ponownie drzwi i wróciłem spowrotem na kanapę obok Jack'a. Przekazałem mu informację i czekaliśmy na śniadanie. Gdy wkońcu przyszło upragnione jedzenie, odebrałem Jack'owi torebkę z żarciem i pośpiesznie wyciągnąłem z niej swoje śniadanie,jak i również jego podając mu je. Obydwoje zabraliśmy się do jedzenia. Tosty były takie sobie, moje lepsze.
-Jak twoje naleśniki?-spytałem zaciekawiony czy jego śniadanie jest równie takie sobie.
-Nawet dobre, ale strasznie słodkie-mruknął biorąc kolejny kawałek naleśnika do buzi
-A czego ty się spodziewałeś biorąc naleśniki z czekoladą?- spytałem już bardziej rozbawiony
-Aj cichaj tam- zaśmiał się
-Weź daj tosta- powiedział po chwili patrząc na mnie błagalnymi oczkami
-Trzeba było sobie wziąć- powiedziałem krótko, biorąc ostatni kawałek pierwszego tosta do buzi
-Ale to jest za słodkie! Ja dam ci jednego naleśnika a ty mi dasz jednego tosta- jęczał mi nad uchem, opierając się o moje plecy.
-Teraz ty cichaj- powiedziałem wkładając mu drugiego tosta do buźki. Chłopak mruknął zadowolony i zaczął jeść mojego tościka. Po chwili Jack, przeniósł się z moich pleców na miejsce przedemnie. Przysunął tackę z naleśnikiem, wziął widelec nabił na niego kawałek i uniósł go do góry wyraźnie chcąc żebym to zjadł. Spojrzałem na niego rozbawiony nie rozumiejąc po co on to robi,ale otwarłem buzię a Jack wsadził mi widelec z naleśnikiem do niej. Chłopak zaśmiał się z tego a ja zabrałem mu ten widelec i już jadłem sam. Po zjedzeniu śniadania, zacząłem nas pakować na tą plażę. Jack z braku zajęć, bo ja miałem chwilową władzę nad ubraniami, poszedł się przejść. Ehh jak zwykle trzeba robić wszystko za niego,jak dziecko. Uśmiechnąłem się do siebie na tą myśl. Po chwili usłyszałem otwierające się drzwi, a w nich Jack'a z dwoma plastikowymi kubkami lemoniady. Wziąłem torbę z rzeczami na plażę i wyszedłem z domku biorąc jedną z lemoniad od chłopaka,który zamknął drzwi i ruszyliśmy na zbiórkę. Na wyznaczonym miejscu stało już kilka par z domków, ale Slendera wciąż nie było. Czekając na niego upiłem trochę lemoniady przyniesionej przez Jack'a, i cholera była przepyszna! Będę musiał wziąć zapas do domu! Po chwili pojawił się również Operator i wszyscy ruszyliśmy na plażę...

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Where stories live. Discover now