4

2.1K 104 15
                                    

Wreszcie skączyli mój pokój! Jestem nawet zadowolony z jego wyglądu,ma ściany pomalowane na czerwono i szaro,meble były w jasnych kolorach,duża szafa, duże okno i balkon oraz wielkie łóżko,na którym można było się porządnie wyspać. Jestem w tej rezydencji przez dwa okrągłe miesiące i w miarę się już przyzwyczaiłem, wszystkoch dokładnie poznałem i dzięki temu dobrze wiem jaki tekst powiedzieć by kogoś wkurzyć. Jestem z tego dumny. Odwróciłem się do drzwi słysząc że ktoś idzie,po chwili drzwi zostały otwarte, a przez nie wychylił się Masky.
- Obiad- powiedział krótko i wyszedł. Super,ciekawe co jest dzisiaj, mam nadzieję że nie naleśniki, bo chyba będę głodować. Gdy po jakiś dziesięciu minutach postanowiłem wkońcu zwlec się z jakże wygodnego łóżka, ruszyłem na dół w duchu modląc się by było coś znośnego. Na moje wielkie szczęście były naleśniki! Postanowiłem jednak usiąść do stołu i udawać że coś tam jem. Zacząłem się rozglądać dokładnie po wszystkich domownikach jedzących obiad. Kogoś mi tu brakuję....tylko kogo...? Aha! Nie ma Jack'a. Znowu,ciągle gdzieś się szlaja po tym dworze... Wsumie też pójdę się przejść, może jakaś fajną miejscówkę znajdę. Wstałem od stołu i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Ale raczej se jeszcze nie pójdę, bo mój "kochany" braciszek zmierza w moją stronę.
- A ty gdzie się wybierasz?- zapytał Liu
- Na dwór,a gdzie mogę iść?
- Obiadu nawet z nami nie zjesz?
- Taki ty opiekuńczy i jeszcze się nie zorientowałeś że nienawidzę naleśników- powiedziałem z ironią w głosie, po czym odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z rezydencji, zanim zdarzył coś powiedzieć. Podąrzyłem wolnym krokiem w głąb lasu, nieustannie słysząc jak martwe liście na ziemi szeleszczą pod moim ciężarem. Trzeba przyznać że ten las wygląda cudnie jesienią. Wiał przyjemny wiatr i ogólnie było w miare ciepło. Wsumie to ja jakiś aspołeczny jestem, brata nie lubię, innych w rezydencji...jakoś bardzo za nimi nie szaleje, dziewczyny żadnej nie mam, a jedyna osoba, z którą chcę jako tako się zapoznać jest taka sama jak ja i też ma z tym problem. Jakby nie patrzeć to nikogo nie mam, jedyna bliska mi osoba to Liu,ale zaczyna być już irytujący. Może powinienem znaleźć sobie jakąś dziewczynę? Z tym będzie ciężko... w rezydencji na chwilę obecną nie ma żadnej fajnej dla mnie...dobra damy radę! Znajdę dziewczynę kiedyś...kiedyś napewno. Moje rozmyślenia przerwała kropla wody spadająca prosto na mój nos. Świetnie jeszcze bedzie padać, tego mi było trzeba. Postanowiłem to olać i iść dalej. Po piętnastu minutach spacerku deszcz zaczynał coraz mocniej kropić, a ja dotarłem na nie dużą polankę z malutkim stawkiem, obok którego rosło niewielkie drzewko dokładnie wierzba. Cały ten krajobraz wyglądał naprawdę ładnie z mojej perspektywy. Zaczynało coraz to mocniej padać więc postanowiłem przeczekać ulewe pod drzewkiem. Tak wiem dużo mi to drzewko da i nie, nie wrócę do domu ,bo mi się nie chce. Gdy byłem już w miare blisko dostrzegłem osobę siedzącą na miejscu, które chciałem zająć. Odruchowo sięgnąłem do mojego paska, by w razie czego mieć nóż pod ręką, ale szybko rozpoznałem w niej Jack'a, najwidoczniej nie usłyszał że idę. Postanowiłem wykorzystać fakt że nie wie o mojej obecności i bezszelestnie podszedłem bliżej. Wspiołem się na drzewo, usadowiłem się na gałęzi wprost nad chłopakiem, żeby zrobić następującą rzecz...puściłem gałąź...

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz