12

1.4K 70 10
                                    

Pov.Jeff
Rano gdy się obudziłem pierwsze co zobaczyłem to śpiący Jack. No tak teraz mam współlokatora,zapomniałem. Po krótkiej chwili wstałem, wziąłem z szafy ubrania na zmianę i ruszyłem do łazienki. Po wyjściu zauważyłem że Jack wstał.
-Dzień dobry Jeffrey- powiedział posyłając mi uroczy uśmiech.
-Dzień dobry Jack- odpowiedziałem również się do niego uśmiechając. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem przymaławe na mnie leginsy i czarną bluzę. Powinny być na niego dobre. Wyciągnąłem również bieliznę i podałem ubrania chłopakowi, który wziął rzeczy cicho dziękując i poszedł do łazienki. A ja skierowałem się na dół w celu zjedzenia śniadania. W kuchni zrobiłem sobie dwa tosty i dosiadłem się do stołu, obok Liu,Tima,Braiana i Tobiego. Po chwili dosiadł się również Jack.
-O Jack, u kogo tymczasowo mieszkasz?-spytał radośnie Toby
-Mieszka u m- chciałem mu odpowiedzieć ale Jack w połowie zdania zakrył mi usta ręką.
-Nie mów mu-powiedział
-Bo?-spytałem zdziwiony gdy zabrał rękę.
-Zaufaj mu-powiedział nie pewnie i spojrzał na pozostałą trójkę, która do tego momentu się nie odzywała, a teraz powstrzymywała się od śmiechu.
-A tak się składa że mieszka u Jeffa-powiedział z chytrym uśmieszkiem Braian,Jack natychmiast spiorunował go wzrokiem
-O mój Boże, serio?! Zaraz wracam!- krzyknął Toby i wybiegł uradowany z kuchni
-Czy ktoś mi powie o co chodzi?- spytałem zakłopotany nie rozumiejąc o co chodzi
-Shipuje was!- odpowiedział powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem Tim. Dobra,zostawmy to bez komentarza...
Po chwili chłopak wrócił do kuchni z grupką osób: Sally,Jane,Puppeteerem,Benem,Clokwork i Zero. Po chwili doszli tam też Masky i Hoodie.
-Mam swoją Armię!-krzyknął uśmiechnięty Toby. Spojrzałem zdziwiony na Jack'a, ale on też teraz nie wiedział co się tu odwalało.
-Tak dla jasności, wszystkie osoby w mojej grupce was shipują!- odpowiedział chłopak widząc nasze miny. W kuchni prawie wszyscy już są. Mam pomysł! Zacząłem szeptać coś do Jack'a żeby ta cała "grupka" tego nie słyszała. Jack słysząc co mu powiedziałem, zrobił minę w stylu"O cholera, to genialne!".
-Dobrze, w takim razie...-mruknął z chytrym uśmieszkiem
-Wszyscy, którzy są za shipem Toby x Masky, do mnie!- krzyknął tak by każdy z kuchni go słyszał. Spojrzałem w stronę wcześniej wymienionych osób, stali jak wryci patrząc ślepo w jeden punkt. Powstrzymując się od śmiechu, spojrzałem ile osób ustawiło się za Jack'iem i parsknąłem śmiechem. Za chłopakiem stało kilka osób takich jak: Helen,Liu,Nina,L. Jack,Kate,J. Andel,Kagekao i Sadie.
-W takim razie, zróbmy wojnę!- krzyknął Toby
-Dziś pojedziemy na plażę, zróbmy mecz siatkówki obu drużyn!- dopowiedział Masky. Nagle Slender teleportował się między obie drużyny.
-Jedziemy dzisiaj na wycieczkę do innego miasta na plażę, bo tam jeszcze o dziwo jest ciepło. Jedziemy dzisiaj, jutro będziemy zwiedzać, a pojutrze wracamy, więc spakować się i za godzinę jedziemy- powiedział i znikł....

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Where stories live. Discover now