3

2.4K 117 26
                                    

Rano, gdy to cholerne słońce zaczęło walić mi po oczach jednocześnie zmuszając mnie do wstania,była już 10:07, z dołu dochodziły już głośne rozmowy. To znaczy że jest już śniadanie, na które się oczywiście spóźnię. Zebrałem się szybko i zeszłem nie pewnie po schodach. W kuchni siedziała już spora grupka osób, Toby jedzący gofry,swoją drogą dziwię się że jeszcze cukrzycy nie dostał, Masky z Hoodim jedzący sernik, Liu gadający z większą grupką osób, Sally jedząca tosta i na samym końcu stołu gdzie praktycznie nikogo nie było siedział Jack z maską odsłaniającą tylko usta jedzący....nerki..? Dobra, nie będę się wtrącać co kto lubi jeść. Po krótkiej chwili szukania czegoś dobrego do jedzenia w lodówce, wyciągnąłem sobie jogurt i dosiadłem się do stołu. Usiadłem obok Jack'a.
- Dzień dobry i smacznego- powiedział po chwili
- Nawzajem..jak się czujesz tu,w nowym otoczeniu?- spytałem
- Napewno lepiej niż jak trzeba było nocować w lesie-odparł uśmiechając się do mnie,odwzajemniłem ten gest
- A tak poza tym to czemu nosisz maskę?-
-.......-
-no....?-
- Nie mam oczu..-powiedział smętnie, Brawo Jeff! Możesz być z siebie dumny! Próbujesz nawiązać z nim znajomość i co robisz?! Wypominasz mu że nie ma oczu! A pewnie to jest związane z jakimś nie miłym wypadkiem!
- Ale za jakiś czas Slender ma mi załatwić oczy żebym znów normalnie widział, nie wiem jak ale nie będę narzekać- odparł z robawieniem w głosie "widząc " moje zakłopotanie
-Chociaż to-odrzekłem znów posyłając mu uśmiech
-Cały czas nosisz tą maskę? Widział cię ktoś Wogule bez niej?-
- Jedynie Slender...mam pytanie..-
- no, śmiało -
- Mogę dotknąć twojej twarzy...? Żeby wogule móc w miarę wiedzieć jak wyglądasz....?-spytał z zakłopotaniem i lekkimi rumieńcami na twarzy
- J-Jasne- odparłem nie pewnie. Jack pochylił się powoli nad stołem i delikatnie położył dłoń na moim policzku. Jak na kogoś takiego miał bardzo zadbane ręce...
-Sam to se zrobiłeś?- zapytał odsuwając swą dłoń od mojej twarzy i siadając spowrotem na swoje miejsce. Przez chwilę zastanawiałem się o co chodziło chłopakowi, mianowicie o wycięty uśmiech.
- Tak,jakoś tak wyszło-
- Rozumiem- odparł po czym wziął swój talerz włożył go do zlewu i udał się na górę najprawdopodobniej do swojego pokoju.

Chcę być z Tobą na zawsze, ale czy to możliwe? //Jeff the killer x E.j//Where stories live. Discover now