-...a potem Vernon powiedział że James jest podrzędnym magikiem z ulicy-dziewczyna potrząsnęła głową-No i James wziął to jako wyzwanie. Najpierw Dursley nie mógł niczego dotknąć i narobił strasznego bałaganu ,potem dorzucił mu do ciasta fasolkę przez ,którą zaczął kwiczeć jak świnia. A na koniec ,gdy ten rzucił się na niego z rękami rzucił na niego zaklęcie spowalniające tylko po to żeby rzucić czar uzdrawiający "z ciekawości czy wróci mu ono rozum" ,ale Vernon tylko przestał przypominać pączka...-oparła się rękami o parapet kiedy zaczęłam wiązać jej gorset sukienki-Nie wiem co mam o tym myśleć...Z jednej strony sama miałam go dość ,ale przecież nie zlepiłam mu języka!
Jej przejęcie było naprawdę zabawne.
-On też tego nie zrobił-wzruszyłam lekko ramionami rozbawiona zerkając na nią w odbiciu szyby-Przytyłaś?-uniosłam brew.
-Ja...Okres mi się spóźnia-nerwowo strzeliła palcami-Ale to przecież nie może być to...
Puściła materiał podchodząc do lustra i oglądając się z każdej strony.Widząc jej lekko zaokrąglony brzuch oparłam brodę na dłoni zastanawiając się ,która z nas jest bardziej rozkojarzona. Pochyliłam się dźgając go delikatnie palcem.
-Jesteśmy idiotkami-podsumowałam zaciągając się-A ty masz przerąbane-pochyliłam się dźgając go palcem-Zemszczę się kiedyś! Druga sukienka jest nieco luźniejsza ,powinna być dobra...-podeszłam do łóżka.
-Na Merlina...-ruda oparła się o ramę lustra zakrywając usta dłonią.
Przerzuciłam materiał przez ramię podchodząc do niej i delikatnie odciągając jej rękę od twarzy. Nie umiałabym poprawić jej makijażu ,zresztą nie ma na to czasu.
-Hej ,Evans-położyłam jej ręce na ramionach-Myślałam że będziesz się cieszyć.
-Tak ,ale ...-wciągnęła boleśnie powietrze-Śmierciożercy, Czarny Pan i ...To nie wydaje się najlepszą chwilą na dzieci.
-Z doświadczenia powiem ci że nigdy nie ma odpowiedniej chwili na nic-uśmiechnęłam się lekko-Podczas najsłoneczniejszego lata trafia się okropna burza. Trzeba się cieszyć teraźniejszością bo tylko ona jest pewna.
-To brzmi jak jedna z dewiz chłopców-uśmiechnęła się boleśnie-Powinnam się o ciebie martwić?
-Bo poniekąd mają racje-wzruszyłam ramionami-A moim dowodem jest Aleksander Crane ,który się jej trzymał i zmarł niczego nie żałując.
-Skąd to wiesz?-spytała.
-Niektóre rzeczy się po prostu wie-potrząsnęłam głową-Ubieraj się.
-Dziękuję-ostrożnie wytarła załzawione oczy-Musiałaś bardzo go kochać-mruknęła ,gdy pomogłam jej z welonem i podałam kwiaty.
-Kochałam tak jak księżyc kocha słońce-odparłam zgodnie z prawdą.
*
Ceremonia odbyła się w ogrodzie Potterów ,który na tą okazję został przystrojony w liczne lampki i lampiony. I był to naprawdę fenomenalny pomysł. Blask zachodzącego słońca ,powoli wybarwiające się liście i lampki odbijały się się w załzawionych oczach oraz włosach panny młodej przez co wyglądała jakby cała promieniała. Sukienka mojej matki wyglądała na niej znacznie lepiej niż pierwsza ,którą planowała nałożyć i czułam się cholernie dumna że pomagałam w urządzaniu całego ślubu ,wieczoru panieńskiego oraz całej reszty.
A najbardziej z tego że Lily i James w końcu się pobierając i są szczęśliwi.
Otarłam z policzka łzę nieco rozbawiona kiedy Black wytknął mi język.Stał po drugiej stronie ołtarza trzymając obrączki jako ten najbardziej dziecinny z nas wszystkich. Stał teraz dumny z siebie obserwując szczęście swoich przyjaciół. A ja zastanawiałam się czy tego samego chciałby dla nas.
Mrugnął do mnie widząc że mu się przyglądam. Po czym skinął w stronę Remusa mówiąc bezgłośnie że on jest następny.
Pomijając fakt że nigdy nie byłam na żadnym ślubie to uważam że ten był nad wyraz udany. Syriusz potknął się na schodach i podał parze młodej obrączki na kolanach. James stłukł kieliszek chcąc wznieść toast po czym bezceremonialnie wypalił z różdżki. Peter za to jako pierwszy wtoczył się pod stół.
Rozmawiałam właśnie z panią Potter zachwyconą ruchomymi aplikacjami na chuście ,którą narzuciłam na ramiona żeby nie odstawać od reszty. Kobieta wreszcie zmieniła temat ,gdy ktoś stanął za nami obejmując mnie w pasie.
-Mogę porwać na chwilę tę uroczą istotę?-spytał szarmancko Black.
-Oczywiście ,bawcie się dobrze moi drodzy-uśmiechnęła się do nas po czym odwróciła szukając męża.
-Pięknie wyglądasz-poinformował mnie lekko ciągnąc na parkiet.
-Dziękuję panie Black ,ja także uważam że prezentuje się pan nadzwyczaj dobrze-odparłam opierając ręce z kieliszkiem na jego ramionach i dając się prowadzić-Poradziłeś sobie z tym toastem
-Dziękuję-odetchnął lekko-Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało.
-Dużo ,myślałam że lustro w domu w końcu zacznie dopowiadać za ciebie-roześmiałam się.
-Grunt że następna taka impreza będzie dopiero na ich-skinął w kierunku Remusa i Dimy-Albo na naszym ślubie. Jeśli oczywiście chcesz.
-Chcę-wspięłam się na palce całując go krótko-Ale jeszcze nie teraz...
-Cholera co tam się dzieje?-podniósł wzrok ponad moje ramię w stronę Pottera.
Chłopak krzyczał całując Lily po policzkach i ostatecznie ściskając ją oraz obracając. Ktoś wystrzelił nawet fajerwerki ,a reszta zaczęła bić brawa.
-James dowiedział się że Evans jest w ciąży-mruknęłam.
-Merlinie!-złapał mnie ściskając i rozlewając mojego drinka-Czy ty wiesz co o oznacza!-spytał prawie tak szczęśliwy jak Potter-Będę chrzestnym!-wyszczerzył się-Nie wierzę!
-Ja też ,ale chciałabym doczekać narodzić-jęknęłam ,gdy ścisnął mnie nieco za mocno.
*****
![](https://img.wattpad.com/cover/137326523-288-k100798.jpg)
YOU ARE READING
We are young // Sirius Black
FanfictionJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris