.47.

2.4K 133 14
                                    

   Na wpół leżałam w kącie przedziału z naciągniętym na nos kapturem i ciężkim planem do przetrawienia.Bo jak na Merlina miałam powiedzieć im że jestem sierotą? 

   Uchyliłam rąbek bluzy patrząc na profil chłopaka ,przez ,którego przerzuciłam nogi.Jasną cerę,ciemne kosmyki ,ostre arystokratyczne rysy.Syriusz czując mój wzrok odwrócił się w moją stronę uśmiechając się lekko.

-Wszystko w porządku?-spytał.

-Tak-potrząsnęłam głową-Ktoś do ciebie-skinęłam  w stronę wejścia.

-A ty tu czego?-skrzywił się na widok młodszego brata.

-Rodzice kazali spytać czy wracasz z nami czy ...-spojrzał na mnie pogardliwie-Wy dalej razem?

-Wracam...-nie zdążył dokończyć ,gdy Potter złapał chłopaka za kołnierz odciągając od przejścia.

-A ty tu czego? Klinika inwazyjnego ustawiania do porządku dzisiaj zamknięta-zamknął za sobą drzwi po czym rzucił nabyte słodycze do torby i westchnął z udawanym zmęczeniem-Ah ,i jak tu żyć z tą sławą?

-Nie mam pojęcia ,ale radzę trochę niżej -zaproponowała ruda przytrzymując okularnika ,gdy pociąg wtoczył się na stacje-Cholera-burknął-Za szybko.

-Parę dni temu symulowałeś chorobę żeby opuścić zajęcia-parsknął Remus.

-Pomagałem ci w tym-margnął ubierający się Peter.

-Owszem-przyznał ,drapiąc się po głowie i biorąc swoją kurtkę-Jesteś beznadziejnym malarzem ,nikt nie uwierzył w moją smoczą ospę.

   Blondas dostał ostrych wypieków ,a wszyscy parsknęli śmiechem powoli dołączając do tłumu ludzi na korytarzu.Leniwie podniosłam się z miejsca żeby otworzyć okno i puścić Maniego ,który korzystając z możliwości ucieczki prawie przyrżnął w szybę ,chcąc się wydostać.

-Mam tak samo dość jak on-odgarnęłam ciemne włosy z twarzy ,narzucając płaszcz.

-Czego konkretnie?-spytał zaczepnie Black szurając ciężkimi butami o podłogę wagonu.

-Hałasu,klimatu,ograniczeń...-wydęłam wargi.

-Mnie też?-zagadnął pochylając się nad moim ramieniem.

   Nie zdążyłam odpowiedzieć ,gdy trzask i dym rozniósł się po peronie.Zgadniecie ,kto spróbował sforsować magiczne zabezpieczenie przed teleportacją? Nie ,próbować.

   Kto to zrobił.

   Podpowiem że ten osobnik ma metr dziewięćdziesiąt parę w swoich popieprzonych obcasach,topniejące płatki śniegu we włosach i szluga między wargami.Brakowało tylko tego żeby był w krótkim rękawku świecąc swoimi oparzeniami,ale Merlinowi dzięki na chudych ramionach wisiał mu płaszcz sięgający połowy łydki.

   Gdy otrząsnęłam się z pierwszego szoku przecięłam dzielącą nas odległość szarpiąc owego osobnika za ramię i korzystając z wyrwy w zabezpieczeniach aportowałam nas praktycznie przed bramy posesji.

-Sasha!-mruknął oburzony ledwie łapiąc równowagę na ośnieżonej drodze.

-Ansel!-odparłam mimo złości nie mogąc nasycić się jego wychudłą twarzą o ostrych rysach.

-Wyjechałaś i nie dawałaś znaku życia ,ty szujo!-zmrużył gniewnie oczy .

-Jestem dorosła-odparłam unosząc wyżej brodę.

-To cię nie upoważnia do olewania nas!-pchnął mnie.

   Ni z zaskoczenia ni z braku jakiejkolwiek siły wpadłam w śnieg ,który przykrył mnie niemal natychmiast.Merlinie...To zimno,ten głos ,ten widok.Wzdrygnęłam się kiedy chłopak równie gwałtownie wyszarpnął mnie z puchu otrzepując pobieżnie.

-Opuściłaś się!-stwierdził nieco przygaszony potrząsając głową i otrzepując mnie pobieżnie.

-Też tęskniłam-mruknęłam dalej nieco zamroczona ścierając śnieg z policzków.

-Ja też-mruknął.

   Złapał mnie za policzki przyciskając ciepłe wargi do moich ,po czym objął mnie ciasno ,chwilę po prostu stojąc ze mną w takim uścisku zanim zarządził że pora iść do domu bo nie uśmiecha mu się moje zapalenie płuc.W drodze zdążył mnie powiadomić że czeka mnie jeszcze zbiorowy opierdol i że moja "rodzinka" wcale nigdzie się nie wybiera.

   Będzie weselej niż sądziłam.

*****

Dlaczego mężczyzn obchodzi tylko wygląd?

Co jest z ludźmi w tych czasach?

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now