.56.

1.6K 113 3
                                    

   Leżałam na fotelu okryta ramoneską Blacka ,który tradycyjnie siedział na jego oparciu paląc przy uchylonym oknie.Lily razem z Remusem i Potterem zajmowała kanapę obok ,a Peter przysiadł na podłodze przy stole rozprawiając się ze słodyczami.

   Przymknęłam oczy rozkoszując się ciepłem i domową atmosferą.

   I nie przeszkadzał mi nawet ten cholernie irytujący blondyn.

-To prawda Lettie? To że Syriusz ci się oświadczył?-spytał podekscytowana opowieściami z wyjazdu Lily.

   Jej się to nigdy nie znudzi.

-Tak-przyznałam odruchowo łapiąc za obrączkę zawieszoną z racji swoich rozmiarów na łańcuszku-Wcale tego nie planowałam ,ale ostatecznie dałam się ubłagać-parsknęłam opierając wierzch dłoni na czole na co chłopak posłał i pełne rozbawienia spojrzenie.

-Merlinie ,to musiało być romantyczne...-rozmarzyła się ruda.

-Dupek-parsknął Potter-Widzisz jak zawyżyłeś mi poprzeczkę?

   Brunet wypiął dumnie pierś ,a ja ze znającym prawdę Remusem parsknęłam śmiechem.

-Spokojnie ślub pozwolimy ci mieć pierwszy-mruknął łaskawie ,po czym wyrzucił niedopałek przez okno.

   Uniosłam brew patrząc na niego z dołu jeszcze z uśmiechem chociaż uderzyło mnie jak szczerze i pewnie to powiedział.Nie myślałam o tym w ten sposób.Raczej o pewnego rodzaju drobnej umowie? Zabezpieczeniu? Cholera.

   Dopiero po chwili poczułam jak jego ręka macha mi przed twarzą próbując wrócić do rzeczywistości.

   Parsknęłam muskając jego przegub czubkiem języka na co skrzywił się z udawaną odrazą cofając rękę.

-Przepraszam ,chyba jestem po prostu zmęczona-odparłam  po czym wsunęłam ręce w jego kurtkę nie planując w najbliższym czasie jej oddawać-Będę uciekać zanim ktoś zorientuje się że nie powinno mnie tu być. Gryfoni raczej za mną nie przepadają-pomachałam im na odchodne.

-Zaczekaj!-Black podbiegł do mnie ,gdy już przekroczyłam próg pokoju.

   Wsunął palce do kieszeni ramoneski przyciągając mnie lekko do siebie.

-Wszystko w porządku?-zapytał ,a na jego twarzy odmalowało się zmartwienie.

-Tak -przytaknęłam-Po prostu tamta teleportacja kosztowała mnie dużo siły ,chyba jeszcze...

-Ona był tydzień temu ,nie wciskaj mi kitu-wywrócił oczami-Tylko Evans może tak długo odczuwać skutki takich głupot.

-Głupot-przekrzywiłam głowę-Naprawdę jestem zmęczona ,Syriuszu proszę ...Obiecałam ci że będę z tobą szczera-uśmiechnęłam się lekko-Jeśli rzeczywiście coś by się stało powiedziałabym ci.

-Niech ci będzie-oblizał wargi i mrużąc oczy wyjął ze swojej/mojej kieszeni papierosy-Dobranoc-pocałował mnie w czoło na co rozbawiona pokręciłam głową-No co?

-Wyglądam na kogoś ,komu trzeba buziaka w czoło?-spytałam.

-Tak-zmierzwił mi włosy po czym pociągnął łańcuszek na ,którym zawieszona była obrączka ,więc żeby go nie zerwać musiałam wspiąć się na palce z czego skorzystał żeby cmoknąć mnie z usta.

-Jesteście obrzydliwi-warknął z ciemności jakiś głos.

-Dorcas jak uroczo-Syriusz wyszczerzył się do niej-Przyszłaś nam pogratulować?

-Dłużej się ze mną puszczałeś niż jesteś z nią-parsknęła zakładając ręce pod biustem-Czego tu gratulować? Uwiedzenia kolejnej łatwej idiotki?-uśmiechnęła się ironicznie-Powodzenia. Pamiętaj tylko że jak mu się znudzą te cholerne amory to wytrze tobą podłogę i zostawi jak ostatnią szmatę-podeszła biorąc z palców Syriusza obrączkę i oglądając ją-A wtedy wróci do mnie ,jak zawsze.

   Złapałam ją za przegub zaciskając palce i mimo że sama uważałam swoją formę za godną pożałowania widziałam że musiało ją to boleć.

-Nie dotykaj mnie-syknęłam jak na złość zaciągając-Ani niczego co do mnie należy.

-Słodko-mruknęła wyszarpując rękę-Oboje jesteście popierdoleni psychicznie.

-Lepiej tak niż być pierdolonym przez pół szkoły-odparł beztrosko brunet-Powinnaś już chyba odejść Dora. 

-Druga połowa nie ma czym jej pieprzyć-wywróciłam oczami.

-Ciekawe kto kogo prędzej zniszczy-uśmiechnęła się słodko-Gratuluję-położyła nacisk na tym słowie-Doboru partnerów.

   Spojrzałam na znikającą za obrazem dziewczynę ,a potem na mojego narzeczonego (?).Merlinie jak to strasznie brzmiało.Normalnie dostałam migreny od tego wszystkiego.

-Nie martw się..-zaczął przeczesując palcami włosy.

-Nie martwię-wymusiłam uśmiech.

   Bo nie ważne czego by nie zrobił ja nie potrafiłabym być na niego zła w ten sposób.Jeśli się kogoś kocha to niezależnie od ilości zbitej porcelany ,słodkich momentów czy siniaków.Kocha się właśnie ten całokształt.

   A przecież już ustaliliśmy że ja już przepadłam z kretesem.

*****

Czuję się jakbym się wypaliła :)

Kocham was ,wiecie?

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now