.11.

4.2K 301 44
                                    

   W jednej chwili stałam ,a w drugiej zostałam powalona na ziemię.Zdążyłam jedynie osłonić twarz przed pazurami ,które rozcięły moje przedramię jak pergamin.Zagryzłam wargi do krwi.Przeżyłam gorsze rodzaje bólu.

   Nie zdawałam sobie sprawy puki wilkołak nie został ode mnie wręcz odrzucony.Otrzeźwiałam momentalnie z szokiem wycofując się do tyłu z trudem rejestrując obecność jelenia.

   Na Merlina ,Boga...Kurwa! Bredzę.

   Strzepnęłam ręką zagryzając wargi  na widok krwi po czym  odwróciłam się rzucając się do biegu.Zdążyłam opuścić wzgórze ,przesadzić płot ,ale nie miałam obecnie głowy do przyjęcia swojej animagicznej formy kruka.Zresztą myślę że z tą ręką nie było by to dobrą decyzją.

    Ale z drugiej strony kiedy ja ostatnio podjęłam dobrą decyzję?

   Syknęłam kiedy moje buty nie wyrobiły na śliskim bruku miasteczka i uderzyłam mocno o mokrą powierzchnię.

   Jak na złość moja głowa dość nie adekwatnie odszukała w wyobraźni Dimę ,który kiedyś proponował wrzucanie pieniędzy do słoika za każde przekleństwo.Wyśmiałam go wtedy twierdząc że nie przepierdolę majątku ojca...Na takie bzdury.

   W myślach teraz bankrutując podniosłam się wpadając jeszcze większy szok i obłęd kiedy zobaczyłam przed sobą Syriusza.

-Jak zobaczę Saszę ,zacznę krzyczeć...-stwierdziłam po rosyjsku.

   Odwróciłam się w drugą stronę ,ale sylwetki zwierząt zginęły w mroku i mgle.Poczułam zimne dłonie na policzkach odwracające moją twarz w stronę bruneta ,który niemo zabronił patrzeć obejmując mnie ramionami ,i  dając w spokoju dojść do siebie.Nie wiem ile minęło ,ale zdążyłam okrwawić mu ubranie oraz złapać parę wystarczająco tlenu.

-Tam był...-zaczęłam ochrypnięta.

-Tak ,był-przyznał mi niechętnie rację-Nic ci się nie stało?

-Syriuszu!-jęknęłam nie mogą zdobyć się dalej na krzyk.

   Otworzył usta jakby chcąc coś powiedzieć ,ale ostatecznie się zamknął.Wgapił się we mnie  milcząc ,a wsunęłam ręce we włosy co było głupim pomysłem.

-A wy jesteście animagami-załapałam nieco opóźniona-Ja pierdole...A ja myślałam że widziałam już wszystko...

-Odprowadzę cie do zamku-wydusił w końcu.

-Obędzie się-odwróciłam się żeby wbrew samej sobie zmienić się w kruka i wrócić samej.

   Może to było okrutne zostawiać go/ich w takiej sytuacji ,ale miałam w głowie istny armagedon.Nie widziałam ani nie czułam się tak od kiedy dwór Crane'ów poszedł w proch.

***

   Naciągnęłam na gojącą się ekspresowo ranę rękaw swetra po czym przeszłam przez dziurę za obrazem Grubej Damy rozglądając się po pokoju wspólnym Gryffindoru. Nikt prócz bruneta w okularach nie zwrócił na mnie uwagi. 

   Oderwał się od rozmowy z rudą oraz jakimiś uczniami i w paru krokach dopadł do mnie łapiąc mnie za ramię.

-Co ty tu robisz?-spytał zdeterminowany żeby mnie zatrzymać.

-Nic-wzruszyłam ramionami-Chciałam odwiedzić Remusa...

-Remus chyba jednak wolałby dzisiaj się z nikim nie widzieć ....Przepraszam!-puścił moją rękę jak poparzony.

-Nie szkodzi-wzruszyłam ramionami-Nic się przecież nie stało ,o co chodzi?-udałam idiotkę kołując go i wykorzystując tą okazję do wejścia do ich dormitorium.

   Siedzący w pokoju chłopcy spojrzeli na mnie zaskoczeni ,prócz Remmyego ,który opierał czoło na złożonych na kolanach rękach.Nie czekając na ich reakcję podeszłam do jego łóżka wchodząc na nie po czym siadając obok .

-Przepraszam-mruknęłam.

-Ty mnie przepraszasz?-spytał z goryczą  nieco podnosząc twarz z zaczerwienionymi oczami-Colette ocknij się, zrobiłem ci krzywdę! Mogłem cie zabić! 

-Remusie spójrz na mnie-poprosiłam biorąc wdech-Nic się wczoraj nie wydarzyło-na dowód podniosłam rękawy-Mogę ci się nawet rozebrać do naga żebyś mi uwierzył.Wczoraj po prostu cie zobaczyłam i się wystraszyłam.Uciekłam ,po drodze się poślizgnęłam i to tyle.Uspokój się.

   Syriusz wymienił spojrzenia z  Jamesem ,który akurat wparował do pokoju.Tylko oni wiedzieli prawdę.No i może Peter.Musieli przeżyć szok kiedy w miejscu obficie krwawiącej rany nie było nawet rysy.

   Remus wiedział o tym co się stało z ich relacji.

   I chyba napędzili mu stracha bo zaskoczony szukał na moich rękach czegokolwiek co zaprzeczyło by mojej wersji.

   W tej sprawie grunt że tylko ja byłam dowodem.

   No i ewentualnie okrwawiona kurtka  Syriusza ,ale wątpię żeby mu ją pokazał.

-Jestem potworem-szepnął mimo wszystko  pociągając nosem.

-Nie jesteś-zapewniłam-Jesteś Remusem Lupinem ,pierwszym chłopakiem ,którego tutaj poznałam.Najmilszym ,najmądrzejszym i najspokojniejszym z całego zamku -wyciągnęłam do niego ręce przytulając się -Możesz o sobie powiedzieć wiele ,ale na pewno nie to że jesteś potworem.

   Blondyn z początku  tylko drżał nie wiedząc jak zareagować ,ale ostatecznie widząc że nie skapituluję objął mnie ramionami sadzając między swoimi nogami i chowając twarz w moich włosach.Reszta patrzyła na nas oniemiała szukając jakiegoś uroku ,albo działania eliksiru.

-I pomyśleć że jedynym czego nam było potrzeba przez te wszystkie lata to baba-James uderzył dłonią w twarz.

   Żeby nie był to nie w swoją ,a Syriusza ,który spojrzał na nią wzrokiem ,który mówił tyle co "jeśli jej nie zabierzesz to skończy jak twoja praca domowa".

*****

Nie było komentarza :(

Ale było sześć gwiazdek więc i tak się cieszę bo nieważne ile by was nie było istotne że jesteście i wam się podoba <3

Puki będzie tu chociaż jedna osoba planuję ciągnąć ten "kaprys" dalej.


We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now