Siedziałam w bibliotece nie mając pojęcia jakim cudem ,wplątana w pomoc jakiemuś chłopcu z zadaniem domowym.
Wsparłam brodę na ręce patrząc na eleganckie pochyłe pismo bruneta zanim czyjaś sylwetka nie zasłoniła mi światła.Zmarszczyłam nos kiedy coś poczułam znajomy zapach perfum i dymu.
-Szukałem cie-oświadczył-Zmiataj ,cholera wie jaką głupotę roznosisz-zwrócił się do młodszego.
-Pamiętaj że w naszych żyłach płynie ta sama krew-syknął chłopak chowając książki do torby-Kiedyś musisz pojawić się w domu ,a wtedy rodzice...
-Wiesz że matka kiedyś cie upuściła?-spytał lekceważąco-Do tej pory żałuję że nie stała na schodach.
Spojrzałam po nich opierając o krzesło obserwując jak mierzą się spojrzeniem zaskakująco podobnych oczu.Ostatecznie chłopiec zrezygnował z udziału w kłótni pakując swoje rzeczy i sztywno kiwając mi głową w ramach pożegnania.
-Co to było?-spytałam.
-Regulus Arkturus Black -odgarnął z czoła włosy-Nieszczęsny efekt moich altruistycznych pobudek przez ,które nie udusiłem go w kołysce.Potem było za późno-wsparł policzek na dłoni z żalem patrząc na zamykające się drzwi.
Parsknęłam widząc na jego twarzy szczery zawód.
-Nie patrz tak na mnie-burknął-Nigdy nie kłóciłaś się z rodzeństwem?
Zamarłam na chwilę przy pakowaniu torby.
-Kłóciłam-wydusiłam nieco zdławionym głosem.
Chłopak zmarszczył nieco brwi ,ale nie pytał tylko wziął ode mnie torbę czekając aż się ubiorę i będziemy mogli wyjść.
-Właśnie! Zapomniałbym zapytać-podniosłam wzrok znad guzików płaszcza na jego roziskrzone oczy-Twoje magiczne rączki potrafią leczyć?-skinął wymownie w stronę mojego przedramienia.
-Nie-pokręciłam głową-Ale umieją warzyć odpowiednie eliksiry -sprostowałam.
-Chodziłaś w ogóle do pielęgniarki w starej szkole?-uniósł brew kierując się do wyjścia z biblioteki.
-W starej szkole nikt do pielęgniarki nie chodził-związałam włosy czując pierwsze podmuch wiatru-Nasz tam jedynie wnoszono-wsunęłam ręce do kieszeni idąc ze zdziwionym chłopakiem w stronę jeziora.
***
Może to była kwestia tego że wychowywałam się z bratem i uczęszczałam do męskiej szkoły.Może faktu że nie miałam matki ,a kontakt z kobietami dość ładnie ujmując znikomy.Ostatecznie mogę to zwalić na to że muszę tu przemilczeć większość rzeczy związanych z moim życiem.
Efekt jest jednak taki że będąc w towarzystwie Lily i jej koleżanek ,które się do nas dosiadły i zaczęły temat balu czułam się kurewsko nie na miejscu.
-A ty co planujesz założyć?-ruda odwróciła się w moją stronę.
Wciągnęłam powietrze nie wiedząc do powiedzieć.
-Ja...Nie idę.
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na człowieka ,który przeżył Avadę Kedavrę.
-Jak to? Dlaczego?-spytała zdziwiona blondynka jawnie flirtująca z Syriuszem.
-To ostatnie zabawa w tej szkole-wtrąciła się Evans zakrywając usta Jamesowi ,który chyba chciał coś napomknięć o ich imprezach-Chodzi mi o te legalne-zabrała dłoń kiedy ją pocałował.
-Znajdziemy ci jakiegoś partnera-zaproponował nawet Black.
-Jeżeli Colette nie chce iść na bal to jej sprawa ,przestańcie-Remus wstawił się za mną-Przecież świat się od tego nie zawali.
-Luniaku mój ty rycerzu na białym koniu! -zarzuciłam mu ręce na kark wieszając się na nim i prawie doprowadzając go do samozapłonu.
Chłopcy parsknęli ,ale dziewczyny tylko spojrzały po sobie wzruszając ramionami.To złe że przeczuwam plotki na temat mojej osoby? O ile Caroline i Lily mogły się wstrzymać od obgadywania mnie mogę postawić pół flaszki na to że Dorcas się nie powstrzyma.
CITEȘTI
We are young // Sirius Black
FanfictionJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris