Naciągnęłam mocniej rękawiczki na dłonie siedząc skulona z książką w kącie sali.Profesor Binns kompletnie nie zwracał uwagi na klasę więc miałam okazję do edukować się nieco we własnym zakresie.Powtarzanie uogólnionego materiału z piątej klasy raczej mi nie pomoże.Wzdrygnęłam się kiedy poczułam dłoń na swoim ramieniu.
-Hej spokojnie-rozbawiony brunet kucnął przy moim krześle-Binns nie przerwał by monologu nawet jeśli przetoczyła by się przed nim kolejna wojna olbrzymów.
-O cholera ,Black patrz ile obrazków! W końcu książka dla ciebie-James wskazał palcem na leżącą przede mną lekturę.
-To cyrylica ,a nie obrazki James...-mruknął zażenowany Remus wspierając policzek na dłoni.
-Cokolwiek...-machnął na niego ręką.
-Wracając-siedzący przy mnie Syriusz wsparł się na krześle -Jesteś tu nowa i pewnie jeszcze nikogo oprócz nas nie znasz prawda?
-Nie miałam jeszcze okazji-mruknęłam.
I nie planowałam.
-Jesteśmy gotowi wybaczyć ci zdradę wagi państwowej oraz wkręcić do naszego domu jeżeli nie planujesz ulec demoralizacji swoi...No ej! Przecież dobrze mówię! Nawet brzmi mądrze!-obruszył się okularnik ,kiedy Lupin przyrżnął czołem w ławkę.
-Remusie?-spojrzałam na niego prosząco.
-Chłopcy chcą cie wciągnąć do naszego towarzystwa ,oczywiście jeśli chcesz-wyjaśnił podnosząc się i przeciągając ręką po twarzy-Nie chcę wchodzić w spięcia między naszymi domami ,ale Slytherin nie uchodzi za zbyt przyjazny i gościnny.
-Bo nie jest! To gniazdo żmij!-oznajmił z pełnym przekonaniem Black-Uczyła się tam cała moja rodzina!
-Nie mam nic przeciwko-wzruszyłam ramionami z lekkim rozbawieniem.
-Świetnie ,więc siądziesz z nami przy obiedzie!-James klasnął w dłonie wstając ,w chwili zakończenia lekcji.
-Postanowione, zostajesz nie oficjalnym członkiem Gryffindoru oraz Huncwotów-rzucił Syriusz zarzucając mi rękę na ramiona i prowadząc w stronę drzwi-Nie damy ci zrobić krzywdy.
-Czego?-spytałam.
-Jeszcze zobaczysz...-Remus zrównał z nami krok-Co czytałaś?
-Nic istotnego...-mruknęłam po chwili zawahania.
-Oh...-nie zdążył odpowiedzieć kiedy ogłuszył nas szum jaki był w Wielkiej Sali.
Syriusz nie dał mi się rozmyślić z obiadu ciągnąc mnie do stołu okupowanego przez gryffonów. Usiadłam obok Remusa widząc że gwar i ilość ludzi dookoła też nie specjalnie mu odpowiada.Wsparłam brodę na dłoni starając się nie uciec z pomieszczenia.
-Nie powinnaś siedzieć z uczniami Slytherinu?-spytała rudowłosa dziewczyna z naprzeciwka.
-Lily to jest Colette ,Colette to Lily "na razie" Evans, prefekt naszego domu i moja przyszła ...Aua!-skrzywił się kiedy oberwał w potylice.
-Nie damy jej zjeść w ślizgonom-wtrącił Black ,który nie wiedząc co zrobić z dłońmi mieszał sok w kielichu.
-To Peter...Właśnie Peter cholero jedna ,a ciebie gdzie wcięło?!-spytał okularnik łapiąc pulchnego blondyna za ramię i przyglądając mu się badawczo.
-Miło mi poznać-uśmiechnęła się w moją stronę ruda-James nie chcę odejmować punktów własnemu domu ! Przestań grozić Peterowi!
YOU ARE READING
We are young // Sirius Black
FanfictionJeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Powiedzą, że mogłaś coś zrobić, Powiedzą, że ja byłem sprytny Jeżeli idziemy na dno, to idziemy razem Wymigamy się ze wszystkiego Pokażmy im, że jesteśmy lepsi -The Chainsmokers Paris