.57.

1.6K 112 4
                                    

  Siedziałam na wieży astronomicznej obok Syriusza ,który stwierdził że koniec mojej nauki na ten dzień.A ja łaskawie dałam mu się wyciągnąć z pokoju nie spodziewając się tego co zrobił.

   Na balustradzie i w powietrzu było pełno świeczek ,które ładnie rozpraszały mrok ,na podłodze leżały rozłożone koce ,a przygotowanym pewnie przez skrzaty koszyku czekała kolacja.Nie powiem.Zaniemówiłam.Nikt jeszcze nic takiego dla mnie nie zrobił.

-Po co to wszystko?-zagadnęłam opierając wygodniej brodę żeby móc na niego patrzeć-Nie to że mi się nie podoba.Jest świetnie-zapewniłam całując jego nagą skórę.

-To dobrze bo jestem w tym całkowicie nowy-roześmiał się-Po prostu uświadomiłem sobie że nie mieliśmy praktycznie żadnej randki.Nawet te oświadczyny wyszły spontanicznie.

-Nie narzekam-parsknęłam.

-To dobrze ,bo w tym wszystkim musiała pomóc mi Lily-pochylił się muskając moje usta-Ale takie rzeczy robi się w związku ,nie?-spytał retorycznie muskając lekko moje wargi. 

   Może.Nie wiem?

   Cholera.

-To tłumaczy tak słaby alkohol-prychnęłam muskając swoimi ustami te jego-Chociaż tobie i tak już starczy przygód.

-Są ciekawsze rzeczy od picia-wywrócił oczami całując mnie ostrożnie.

   Usiadłam mu na udach dając przyciągnąć się do delikatnego pocałunku. To było śmieszne jak ostrożny był. Co najmniej jakbym była z fajansu.

   Nie to żeby przeszkadzało mi to przeszkadzało.

   Po prostu było nowe.

   W życiu nikt się raczej ze mną tak nie cackał.

-Snape-stwierdziłam dostrzegając ponad jego ramieniem sylwetkę chłopaka obserwowałam jak chłopak przechodzi przez błonia w stronę wierzby-Syriuszu co on robi na błoniach?-spytałam zaniepokojona.

-Taki żart-stwierdził ze śmiechem-Powiedziałem mu jak dostać się do wrzeszczącej chaty ,od trzech lat węszy w okół nas.W końcu dostanie nauczkę.

-Syriuszu to nie jest śmieszne!-uderzyłam go w ramię-Idź i zrób coś zanim będą z tego problemy,a co gorsza zanim coś mu się stanie.

-Lettie!-jęknął chowając twarz w moich włosach-Nie mów że go bronisz.

-To nie jest do cholery jasnej zabawne!-wyrwałam mu się.

   Bez słowa wyplątałam się z jego kurtki rzucając ją na podłogę.

-Gdzie idziesz?!-krzyknął prawie wpadając za mną na klatkę schodową.

-Nie bawią mnie takie żarty -warknęłam przeskakując stopnie.

-Z twoich opowieści wynika że wcale ni byłaś lepsza-odparł zaczepnie.

-Ale oni wszyscy nie byli do kurwy wami!-krzyknęłam zirytowana co prawdopodobnie nie było dobrym pomysłem-Naprawdę nie widzisz różnicy między nami?!-wybuchłam na jego lekkomyślność-Oświecę cię! Ci słodcy chłopcy ,z którymi tak świetnie się bawiłeś nie zdążyli skończyć szkoły ,a już mieli krew na rękach.

   Nie przejmując się jego reakcją wypadłam na korytarz biegnąc do cholernego pokoju wspólnego.Wyciągnęłam z niego Jamesa prawie siłą ciągnąc na dwór po drodze tłumacząc mu lakonicznie o co chodzi.Za to kiedy załapał o co chodzi nie musiałam się już tak męczyć.

   Brunet zatrzymał się dopiero kiedy zmieniłam postać żeby móc unieszkodliwić drzewo po czym wpadł do tunelu.Dopiero teraz załamana oparłam się o pień.

   Zachowanie Black było dla mnie jak policzek.Za to że nie posłuchałam Dumbledore'a ,za to że wyjechałam ,za to że się zakochałam...

-Ty cholerny szpiegu!-James wypchnął z tunelu Snape'a ,a ja momentalnie otrząsnęłam się z kretyńskich rozterek.

-James ! Potter zostaw go!-krzyknęłam łapiąc go za rękę i odciągając od bruneta.

-Wiedziałaś o tym?-spytał z wyrzutem.

-Tak ,od pięciu minut-parsknęłam-Severusie nie możesz nikomu o tym powiedzieć.

-Jesteś tego pewna?-syknął.

-Sev ,proszę-zmęczona odgarnęłam z twarzy włosy-Gdyby nie on nie miałby cie kto teraz zbierać.

-I mam być wdzięczny?-uniósł wysoko brew.

-Jej-warknął Potter-Gdyby nie ona nawet bym o tym nie wiedział.Pewnie nawet bym się nie ruszył.

-Musicie?!-spytałam widząc jak wszczynają kłótnię-To niech będzie że dla mnie ,Sev...-jęknęłam.

-Dobrze-mruknął robiąc mi niesamowitą łaskę.

   Merlinie i jak ja mam postawić stopę na ojczystej ziemi?

-Na prawdę?-wymsknęło mi się na równi z Jamesem.

-Ale tylko dla niej-zmrużył oczy ,ale musiał się na razie wstrzymać od awantur bo po prostu rzuciłam mu się na szyję całując go po policzku ze szczęścia.

-Obrzydliwość-stwierdził brunet udając że wymiotuje-Ja wracam do zamku.

-Możesz przy okazji wstrzymać się nieco ze swoimi dowcipami-rzucił ślizgon.

-Wstrzymaj się ,zanim zacznę żałować!

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now