.22.

3.2K 205 23
                                    

   Siedziałam na trybunach obserwując mecz między Gryffindorem ,a Hufflepuffem.Obok mnie siedział uśmiechający się pod nosem Remus ,który od czasu rzucał jakimiś komentarzami ,lub tłumaczył mi zasady gry ,których nie do końca rozumiałam.Nie przeszkadzało mi to jednak w cieszeniu się kiedy ,któryś z graczy spadał z miotły czy obrywał tłuczkiem.

   James już dawno zniknął gdzieś w chmurach z drugim szukającym ,więc pozostało mi obserwowanie reszty drużyny starających się zdobyć punkty poprzez rzut do bramki.

   Klasnęłam w dłonie kiedy jeden z żółtych zawodników zleciał z miotły.Remus parsknął śmiechem widząc moją niechęć do przeciwnej drużyny ,a parę osób dookoła posłało mi zgorszone spojrzenia.

   Przez chwilę nawet miałam wrażenie że Black prychnął rozbawiony na mój widok ,ale to pewnie było spowodowane mało lojalnymi fankami z Hufflepuffu ,które skanowały jego imię trzy rzędy niżej.

   Jednego za to byłam pewna.

   Jednemu z pałkarzy nie spodobało się moje zachowanie i zanim ktokolwiek zdążyłby zareagować tłuczek poleciał nie w tą stronę co trzeba.

***

   Podniosłam się na łokciach czując okropny ból głowy.Potrzebowałam chwili żeby przyswoić co się dookoła mnie dzieje ,ale w zasadzie nie było co.Dookoła otaczały mnie białe zasłony ,a jedyną godną zainteresowania rzeczą była pielęgniarka awanturująca się i wyganiająca kogoś ze skrzydła szpitalnego .

-Oh ,już się obudziłaś-zauważyła nieco zdziwiona-Zaraz dam ci eliksir na ból głowy ,zdrowo  oberwałaś...

-Nie wypiję żadnego eliksiru-zaoponowałam na co matrona zdębiała patrząc na mnie zszokowana.

-Ale jak to?-wydukała.

-Po prostu-objęłam nogi rękoma wbijając w nią nieugięty wzrok-Proszę zajrzeć w moją kartę ,jestem pełnoletnia i mam prawo do decydowania o takich rzeczach.

-Ale...-zawahała się chyba pierwszy raz spotykając się z takim przypadkiem-Ja  pójdę to...To sprawdzić-zniknęła za białym materiałem.

   Opadłam z powrotem na łóżko od razu żałując tej decyzji ponieważ aż zrobiło mi się ciemno przed oczami z bólu.

-Kurwa mać-szepnęłam czekając cierpliwie na kobietę.

-Rzeczywiście-wyjąkała patrząc to na moje papiery to na mnie-Ale nie licz że wypuszczę cie wcześniej niż jutro wieczorem! Nie będę odpowiadać jeżeli coś ci się stanie!

-Muszę iść w takim razie po swoje rzeczy-oznajmiłam.

-Przyjaciele przynieśli twoją torbę panienko...Crane-upewniła się zerkając na moją kartę-Proszę odpoczywać.

   Problem w tym że mimo bólu głowy nie potrafiłam bezczynnie leżeć.

   Całe życie leczyłam się sama.Do pielęgniarki nie chodziłam ,tylko byłam wnoszona.I nie nikt nigdy nie nauczył mnie jak należy się oszczędzać.

   Dlatego w czasie w ,którym miałam się to robić odrobiłam wszystkie zadania domowe i powtórzyłam do testu z transmutacji.Późnym wieczorem nie mogąc sama za siebie ubrałam buty wymykając się ze skrzydła szpitalnego.

-Też mi coś-burknęłam pod nosem wkładając używkę do ust i podpalając ją palcami-Wstrząs mózgu...Ze złamanymi żebrami się biegało.

   Przecież to tylko lekkie uderzenie.Na błoniach przeszłam ze spaceru w wolny trucht ,który prawie wyciskał mi łzy z oczu ,ale czułam przy tym wręcz chorą satysfakcję i spokój.Znajome zimno i ból mimo wszystko były lepsze od parogodzinnego leżenia pod okiem pani Pomfrey.

*****

Krótko i bez sensu ,ale dość szybko pojawi się kolejny rozdział więc chyba wybaczycie prawda? ;*

We are young // Sirius BlackWhere stories live. Discover now