.54.

2K 126 13
                                    

   Czuję się jakby trafiła do innego świata.Takiego poza czasem i regułami.Przemierzałam właśnie ulice Petersburga ściskając w kieszeni płaszcza dłoń roześmianego Syriusza.James ku zgrozie nas wszystkich uczył Jerome'a jak poderwać dziewczynę.A Remus chyba naprawdę zbliżył się do Dimy ,a co mnie mocniej zdziwiło twardo zdzierżył obecność Ansela ,któremu zebrało się na czułości i postanowił nieco potowarzyszyć w życiu naszego kółka wzajemnej adoracji.

   Nie to żeby stał się bardziej przystępny.On po prostu z nami był.

-To może wstąpimy tu? Na Merlina mam już serdecznie dość tego zimna-Potter chuchnął w zmarznięte dłonie.

-Przyznaj do diabła że chcesz się po prostu napić i popatrzeć na rosjanki-odparł Black.

-Mam Evans-poruszył brwiami-Już nawet wybrałem pierścionek.Powieka mi nie zadrży choćby paradowały przede mną nago!

-Podzielam pomysł Jamesa-rudzielec uniósł rękę-Bez urazy ,ale wymiotuję już patrząc na wasze słodkie buźki i chętnie poznałbym kogoś nowego!

-Spokojnie twoje uczucia nie są nie odwzajemnione-prychnął Iwanow.

-Śmiem twierdzić że to jedyne uczucie w twojej karierze jakie będzie odwzajemnione-dopiekł mu Ansel.

   Chłopak zmrużył oczy chcąc się odciąć ,ale ostatecznie zrezygnował urywając kontakt wzrokowy z brunetem.

-Chodźmy do Korowiowa !-ucieszyłam się.

-Nie lubię tego człowieka-mruknął Iwanow wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z miejscowymi ,a reszta stała nieco zbita z pantałyku.

-Nie musisz-uniosłam nieco brodę wiedząc że i tak postawię na swoim-To najlepszy bar w cholernej Rosji ,nie odmówicie im przecież zwiedzania ,prawda?-uniosłam brew zaplatając dłonie pod piersiami.

-Bez kombinowania!-zastrzegł blondyn wyraźnie mi ustępując ,znacznie szybciej niż reszta.

-Oh ,będziecie mi wypominać do końca życia?-wywróciłam oczami po czym złapałam za rękę Blacka prowadząc ich w stronę ścisłego centrum miasta.

-Oh ,myślę że to nie będzie trudne-wtrącił się Fiodorow.

-Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk!*-przekrzywiłam głowę-Mogę się założyć o pół domu że nie wydobyłbyś byś z siebie w tym momencie ani słowa.

-Jak zaczniesz zakładać się o właściwą część domu to wrócimy do tematu-odparł ,a na jego wargach zamajaczył cień uśmiechu.

   Usłyszałam parę komentarzy na temat naszego czarnego humoru i beznadziejności żartu ,ale nie zwracałam na to uwagi.

-Dlaczego są tak sceptycznie nastawieni?-spytał Syriusz z trudem dotrzymując mi kroku.

-Bo po ostatnim wypadzie do Korowiowa dwa miesiące spędziłam w Moskwie ,a potem machnęłam się do Anglii-potrząsnęłam głową-Zresztą to specyficzny człowiek.Sam się przekonasz.

   Otworzyłam drzwi na klatkę schodową jednej ze starszych kamienic po czym skierowałam się schodami w dół.

   Bat Korowiowa miał swoją uroczą przypadłość znajdowania się w miejscu nienanoszalnym i na pewno ;nawet dla upartego w tej kwestii ,właściciela niewiadomym.Zdaniem Sieroży jest bowiem wszędzie ,a jednocześnie nigdzie i w zasadzie za każdym razem jest święcie przekonany że gdzie indziej.Ja sama wiedziałam że główne wejścia do krainy czystej amby znajdują się w Petersbugu,Moskwie i Jekaterynburgu.

   Pchnęłam stare zdewastowane drzwi.

   Od razu uderzył we mnie zapach alkoholu,perfum i papierosów,muzyka praktycznie ogłuszyła ,a gorąc prawie przyprawił mnie o rumieniec.

   A jednak wchodząc do cholernego baru mogłam usłyszeć za plecami pełne zdziwienia "oh".

-Zajmijcie jakieś miejsce ,a ja z Syriuszem złożymy zamówienie ,okey?-spytałam.

   Zgodzili się więc po chwili mogłam już udać się do baru ,gdzie wśród ,krążących w tą i z powrotem skrzatów ,królował starszy mężczyzna rzucający kurwami na prawo i lewo.

   Sergiej  Mołotow "Korowiow" ,emanował szaleństwem i porywczością ,a jednak skupiał przy sobie ludzi jak magnez. Był jedną z tych osób ,które udusiło by się byle się zamknęły i usiadły na dupie ,a jednak potrzebowało się ich ze względu na charakter i umiejętności.To był ten typ człowieka dla ,którego niemożliwe było najprostszą rzeczą.

    Mina Syriusz ,gdy ten bezceremonialnie się na mnie rzucił strącając z blatu część szkła była bezcenna.

-Aleksandro ,córo moja marnotrawna! -splunął-Merlinowi dzięki że nie rodzona.Wróciłaś z Anglii? Nie na stałe? Na stałe? Masz kogoś? Jak dom? A rodzina ,pewnie tak sztywna jak rok temu -wsparł się o blat spoglądając zawadiacko na bruneta-To twój kolega? Kochanek? Lubimy go? Nie? Wiesz stary Korowiow wciąż potrafi jeszcze to i tamto-zakasał rękawy.

 -Syriusz jest moim ...

-Narzeczonym-odparł za mnie z rozbawieniem oglądając nerwy i zdumienie mężczyzny.

   Podrapał się zniszczoną ręką po głowie zanim wstąpił w niego kolejny napad energii.

-O cholera...!-wykrzyknął-Siergiej Korowiow- potrząsnął przesadnie jego ręką po czym przyciągnął do siebie-Pamiętaj że cokolwiek zrobisz jej ,ja zrobię to tobie...-powiedział mało konspiracyjnie-Nie to że wszystko! Co to , to nie.Na dzieci się na pewno nie zgadzam!...

   Roześmiałam się słuchając jego trajkotania i gdzieś w międzyczasie podsunęłam mu pod rękę butelkę ,a on mechanicznie zajął się robieniem drinków nie przerywając wesołej,nieco nieskładnej konwersacji z chłopakiem.

*****

Czuję ze się wypalam i to nie w ten przyjemny sposób.

We are young // Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz