10

312 25 12
                                    

Biegła przed siebie, co chwilę oglądając się do tyłu. Jej obuwie wcale nie ułatwiało jej tego zadania. Nie, żeby Erika kiedykolwiek była chętna do ćwiczenia na w-f, ale teraz stwierdziła, że jednak przydałaby się jej taka lekcja. Dyszała ze zmęczenia i czuła, że zaraz tam padnie.

Obejrzała się jeszcze raz i oparła się o jakiś duży kamień, znajdujący się na pustym placu. Oddychała nierównomiernie, próbując uspokoić swoje szybko bijące serce. Popatrzyła na swoją dłoń spoczywającą na kamieniu, wydawał się on większy niż myślała. Przyjrzała się mu dokładniej.

-No serio - zaczęła cicho przeklinać pod nosem - Jebany książę, w dupie cię mam! - krzyknęła i szybko odsunęła się od jego podobizny. Jej dłonie wymagały teraz co najmniej dezynsekcji.

Usłyszała odgłos kroków, który odbijał się od podłoża. Zaczęła szukać wzrokiem jakiejś kryjówki. Natrafiła na ciemną uliczkę, której nie oświetlał nawet księżyc. Pobiegła w tamtą stronę i przylgnęła do ściany. Wzrokiem obserwowała grupę strażników zbliżających się do miejsca, w którym przed chwilą była.

Stali i rozmawiali chwilę, po czym rozeszli się w swoje strony. Odkleiła się od ściany i skręciła w przeciwną stronę zagłębiając się w ciemność tego miejsca. Stopą przypadkowo kopnęła kamyk, a on przeturlał się do przodu.

-Kto tam jest?! - usłyszała głos za sobą. Zastygła w ruchu, mając nadzieję, że jej odpuści i nie zauważy - Pokaż się! - zaczął iść w jej kierunku.

-Dobra.. - szepnęła do siebie i powoli ruszyła do przodu - Nie znosiłam cię kobieto, ale zawsze chciałam mieć szóstkę - rzuciła się do ucieczki. Od razu usłyszała za sobą szybsze kroki.

Pomimo biegu i prędkości, starała się być ostrożna. Jednak chciała zachować swoją szpetną twarz i nie zaliczyć przypadkowej ściany.

Ból to ból, a ona stanowczo nie chciała go poczuć. Czuła jakby serce miało jej wyskoczyć. Najchętniej zatrzymałaby się gdzieś na uboczu i odpoczęła parę minut, nie była wytrzymała, jednak była zmuszona biec przed siebie. Zwolniła tempo, a mężczyzna był coraz bliżej niej. Przed sobą zobaczyła mur.

Przecież przez niego nie przeskoczę.

Skręciła w uliczkę obok. Chwyciła rękami kawałek deski, który był przy jednej ze ścian i odwróciła się do swojego prześladowcy.

Przełknęła ciężko ślinę, będąc niepewną swoich działań i gdy był wystarczająco blisko, podbiegła do niego i zrobiła zamach, trafiając w jego głowę. Spadł mu tylko hełm, więc ponowiła swój ruch przez który osunął się na ziemię. Upuściła przedmiot i odruchowo położyła dłonie na twarzy.

Ze zbroi mężczyzny wyleciał kawałek świecącego się papieru, wyglądał on tak samo jak ten, który podarował jej tajemniczy mężczyzna. Przeleciał obok niej. Szybko odwróciła się za światłem i zaczęła za nim biec.

-Poczekaj! - krzyknęła do rzeczy i ją dogoniła. Śledziła ją uważnie, żeby wkrótce dotrzeć do drzwi jednego z domostw. Kartka przeleciała przez drzwi, a ona zatrzymała się przed nimi.

-Mam tutaj wejść? - zapytała sama siebie. Zastukała parę razy w drzwi. Czekała parę sekund, tak naprawdę zaczynając się już niecierpliwić. Tak właściwie nie wiedziała co ją tam czeka, ale zaczynała w pewnym stopniu ufać takim znakom. Nie miała zbyt wiele do stracenia, no chyba, że życie, ale to drobiazg.

Nadal nikt nie otwierał, więc chwyciła za klamkę, która była bardzo stara i tak właściwie to sama nie wiedziała czy można to nazwać klamką. Pchnęła drzwi i po cichu weszła do środka. Zamknęła je dokładnie za sobą i rozejrzała się po pomieszczeniu.

Wnętrze oświetlały świece, które stały na długim stole. Ciepły wosk spływał po świecach, tym samym brudząc je. Wnętrze było skromne, jednak nadal wydawało się być tutaj przytulnie.

-Jest tu ktoś? - powiedziała pół szeptem, tak jakby bała się zagłuszyć panującą tutaj ciszę.

Wzrokiem napotkała kolejne drzwi przed sobą. Powinna sprawdzić co jest za nimi? Czy po prostu opuścić to miejsce?
Wychodzenie na zewnątrz, gdzie wszędzie są strażnicy nie byłoby dobrym pomysłem zwłaszcza, że jest ciemno.
Cichym krokiem zbliżyła się do drzwi i pchnęła je.

Zastygła w ruchu i podniosła ręce w górę w geście obronnym.

-J-ja ni-nic - cofnęła się do tyłu. Widząc ostrze wycelowane prosto na nią wstrzymała oddech.

-Jesteś z pałacu? - mały chłopiec chował się za swoją babcią i natarczywie trzymał się jej spódnicy. Starsza natomiast patrzyła na nią złowrogo.

-Ta-tak, z-znaczy nie - nie wiedziała, która odpowiedź będzie dobra. Cała ta sytuacja ją stresowała.

-Jesteś sama? - spoglądała na pomieszczenie za nią.

-Tak!-krzyknęła zdenerwowana.

-W porządku - opuściła broń, jednak jej nie odłożyła. Erika odetchnęła z ulgą i czekała na kolejny ruch kobiety - Masz na imię Erika, prawda?

Erikę zatkało. Skąd ta kobieta wiedziała jak ma na imię? Wiedziała, że tutaj przyjdzie? W takim razie po co była ta akcja?

-Tak, to ja - opuściła ręce do normalnej pozycji - Skąd pani to wie?

-Chodź za mną - kompletnie zignorowała pytanie Eriki i poszła przodem wraz z małym chłopcem, który trzymał ją za rękę. Dziewczyna poszła za nią.

Wkrótce znalazły się w jednym z pokoi. Kobieta jednym ruchem podwinęła dywanik, a spodniego ukazała się drewniana klapa. Otworzyła ją.

-Wejdź do środka - odsunęła się i spojrzała na nią wyczekująco.

-Że ja tam mam wejść? - zapytała niedowierzając. 

-Tak, ty - wskazała palcem.

Dziewczyna jeszcze raz na nią spojrzała niedowierzając. Kazała jej włazić do za pewnie pełnej kurzu i pająków piwnicy lub bóg wie czego. Poprawiła sukienkę i zbliżyła się do wejścia. Niepewnie postawiła stopę na pierwszym szczeblu drabiny.

-Ale to się nie złamie? - postukała stopą.

-Nie - zapewniła ją.

Erika westchnęła. Nie chciała tam schodzić również ze względu na to, że było tam ciemno. Powoli stawiała swoje stopy na właściwe miejsca i zanurzała się w ciemnościach. W końcu zabrakło jej miejsca do postawienia stopy, więc zeskoczyła na dół tym samym lądując na ziemi. Popatrzyła w górę jednocześnie mierząc wzrokiem głębokość na jakiej się znalazła. 

Klapa nagle została zamknięta.

-No ej!! Dajcie mi światło! - krzyknęła mając nadzieję, że jeszcze są w pobliżu. Zaczęła się rozglądać, jednak nic nie mogła zobaczyć. Postawiła parę kroków w przód. Chciała chociaż w małym stopniu znać teren, w którym się znalazła. Kolanem dotknęła czegoś twardego. Rękami zaczęła badać rzecz - poduszka? - zdziwiła się kiedy dłońmi złapała za miękką rzecz. Klapa znowu się podniosła, co dało chociaż mały skrawek światła.

-Masz zapałki, gdzieś na uboczu powinna być świeca - rzuciła w nią opakowaniem i zamknęła wejście.

-Świetnie.. - powiedziała sama do siebie. Wyciągnęła jedną z zapałek i pociągnęła nią po pudełku. Światło pozwoliło jej na dostrzeżenie świecy obok drewnianego łóżka, szybko podeszła, żeby ją podpalić. Wyglądało na to, że była zmuszona tutaj spać.

~*~

Nic dużego się tutaj nie działo. Jest to już ostatni rozdział, który mogliście zobaczyć wcześniej. Następny będzie już nowy, więc będę miała nadzieję, że dostanę jakieś wsparcie. Zawsze komentarze i gwiazdki motywują do pisania. Mam nadzieję że rozdziały przypadną wam do gustu. 






||Trust Me||Taehyung||Where stories live. Discover now