39

59 5 0
                                    

Karoca zatrzymała się pod wejściem. Zdyszana Erika stała na czerwonym dywanie, oczekując pierwszego z gości. Spieszyła się żeby się nie spóźnić dlatego teraz ciężko trzymała się na nogach.

Bogato zdobiona szata opadła na czerwony materiał gdy tylko wysiadł ze środka. Poważna mina i dostojny wygląd dawały pozory chłodnej osoby.

Jednak wszystko prysło gdy się uśmiechnął. Podszedł do dziewczyny i wystawił do niej rękę, prosząc o jej dłoń. Z pewnością było to nietypowe, co nie umknęło osobie, która im się przyglądała.

-Jestem Jisung - przedstawił się gdy podała mu dłoń. Ucałował ją jak na dżentelmena przystało.

-Erika - odpowiedziała mu.

Ręce skrzyżowały się na jego torsie. Choć nie mógł usłyszeć rozmowy owej dwójki z pełną uwagą im się przyglądał.

Był przyklejony do okna, co nie zdarzyło mu się od wielu lat. Stał na korytarzu, będąc widocznym dla strażników co również dziwiło i ich.

Ściskał ręce, a paznokcie wbijały się w jego skórę. Jeździł językiem po podniebieniu testując swoją cierpliwość. Z zirytowaniem patrzył, co chwilę przymrużając oczy.

Patrzył na każdy ruch. Na każde spojrzenie i uśmiech. Był zły z tak wielu powodów, że nie zdołałby ich nawet wymienić.

Czekał cierpliwie na osobę odpowiedzialną za ten bałagan. Wciąż nie znał dokładnego powodu jej obecności w tym pałacu i ciągle nabierał nowych podejrzeń.

Nie rozumiał dlaczego ktoś chciałby jej pomagać.

Albo na odwrót.

Dlaczego ona pomagała komuś. Na pewno coś knuła. Nie mogła się tu znaleźć bez powodu. W jego oczach była świetną aktorką, ale wciąż nie idealną.

-Wzywałeś mnie, Panie - ukłon w pół nie był zauważony przez władcę.

Odwrócił się i zmierzył go zimnym spojrzeniem. Nienawidził gdy jego służba popełniała błędy, a zwłaszcza zaufani ludzie. Był gotowy skreślić go z tej listy.

-Co robi tu Erika? - brzmiał na zirytowanego.

-Daj mi to wyjaśnić - próbował załagodzić sytuację.

-KIM JESTEŚ ŻEBY ZMIENIAĆ MOJE DECYZJE? - podniósł głos na co tamten spokorniał - Współpracujesz z nią? - podniósł brew.

-Nie, nieśmiałbym - pochylił głowę w pokorze. Wiedział, że bardzo łatwo wytrącić go z równowagi.

-ALE TO ZROBIŁEŚ - podszedł do niego  - Pomogłeś jej - chwycił go za gardło.

Spojrzeli sobie w oczy. Oboje uparci, ale tylko jeden z nich był wściekły. Spojrzenie, które paliło tego drugiego. Sprawiło, że służący musiał mu ulec i uciec aż do jego stóp.

-Zdardziłeś mnie - wysyczał prosto w jego twarz.

-Nie zdradziłem - mówił spokojnym głosem - Byłeś pijany, Panie. Myślałem, że Twoja decyzja była impulsywna i że przemyślisz ją jeszcze raz na trzeźwo.

-Nie jesteś tutaj od myślenia, tylko od wykonywania moich rozkazów - warknął przywołując go do porządku.

-Wybacz mi, Panie.

Jungkook przełknął ślinę w zdenerwowaniu. Nie wiedział jakie będą jego następne słowa i czy wyjdzie z tego cało.

Jednak książę miał już swój plan. Jungkook służył mu już od dłuższego czasu. Miał odrobinę wiary w to, że nie kłamał. Jednak nie mógł puścić tego płazem.

||Trust Me||Taehyung||Kde žijí příběhy. Začni objevovat