9

329 32 8
                                    


-Nie tak szybko - złapał ją za przedramię i pociągnął z powrotem.

-Ała! Zostaw mnie - jęknęła z bólu - nie umiesz być delikatny..

-Nie potrzebuje taki być.

Puścił jej przedramię, a w zamian sięgnął po jej dłoń. Palcem wskazującym zaczął kreślić znak.

-Co robisz? - zapytała ciekawa. Jednak mężczyzna nie odpowiedział. W ciszy kontynuował po to, żeby na końcu wyszeptać jakieś zaklęcie.

Jej dłoń nagle zaświeciła się cała, a ona wystraszona zaczęła nią machać na wszystkie strony i piszczeć.

-Co ty zrobiłeś! Czemu to świeci! - krzyczała przerażona.

Złapał za jej dłoń i ścisnął z całej siły.

-To boli!

Położył swoją dłoń na jej, a po chwili jasne światło zniknęło.

-Co zrobiłeś? - przyglądała się uważnie.

Kompletnie zignorował jej pytanie i wręczył jej do ręki karteczkę.

-Podążaj za nią.

-Skąd wy macie te karteczki! Jesteście dziwni - popatrzyła na wręczony jej przedmiot. Zauważyła dziwny napis - co tutaj pisze - wskazała palcem.

-To zaklęcie, nie interesuj się tym. Na to przyjdzie jeszcze czas.

-Kiedy?

-Za dużo pytasz - był podirytowany - no idź już i nie mów nic o oznaczeniu.

-Co? - umiejscowiła rękę centralnie przed swoją twarzą - oszalałeś!? Zrobiłeś mi blizne!

-To nie blizna. Wkrótce nie będzie śladu. Nie pokazuj nikomu.

-Myślisz, że się ciebie posłucham? - posłała mu uśmieszek.

-Dla własnego bezpieczeństwa, tak.

-To się mylisz.

Wywrócił oczami.

Pchnął ją ku drzwi.

-No już, zmykaj.

-Zobaczymy się jeszcze?

-A co? Moja uroda pewnie cię onieśmieliła - zaczesał włosy do tyłu. Prychnęła na jego słowa i szybko wyszła.

-Kretyn - mruknęła do siebie. Karteczka z jej rąk uniosła się w górę i zaczęła świecić jasnym światłem - to tak masz działać..? - powiedziała sama do siebie. Kartka poleciała do przodu, a ona zaczęła za nią biec - ej zwolnij! - krzyknęła tak na prawdę nie oczekując odpowiedzi, jednak to poskutkowało, ponieważ wolniej się poruszała. Erika miała czasu rozejrzeć się po korytarzu podczas gdy szła.

Zawsze wyobrażała sobie pałace jako takie ekskluzywne miejsca. Jakieś złoto, błyskotki.. obrazy, ale tutaj ściany były czarne i pozbawione jakichkolwiek ozdób. Było to dla niej trochę przerażające. Ten pałac.. był martwy.

Przerażała ją także inna sprawa. To, że nigdzie nie było strażników. Przez cały ten czas nie spotkała ani jednej żywej duszy. To niemożliwe, żeby tak nagle wszyscy zniknęli.

Może to była jego sprawka? Albo może to zasadzka i zaraz ją zabiją?
Pełna myśli i obaw przemierzała korytarze, które wyglądały identycznie. Jednocześnie starając się nie zgubić.

Dotarła do tunelu, który już znała i karciła się w myślach, że znowu musi tędy przejść, tak jakby nie było innej drogi, a ta na pewno była. Przeszła przez tunel, który prowadził do tego znienawidzonego przez nią miejsca i wkroczyła niepewnie do środka.

Łzy zbierały się w jej oczach, kiedy widziała cierpienie tych ludzi. Wtedy pomyślała, że miała szczęście. Nie znęcali się nad nią, tak jak nad nimi i pomimo tego, że była zamknięta w komnacie to wciąż była tam bezpieczna i nie musiała się o nic martwić.

Usłyszała odgłos metalu i obróciła się w jego kierunku.

-Nadal tutaj tkwisz, jak to możliwe..? - powiedziała szeptem i zbliżyła się do krat. Skulony mężczyzna siedział przy ścianie, a na jego ciele było widać tylko stojące kości.

-Szczęśliwa klatka - parsknął śmiechem, jednak zamiast śmiechu z jego ust wydobył się przeraźliwy kaszel.

-Wszystko w porządku..? - zapytała marszcząc czoło. Mężczyzna pokiwał lekko głową.

-Uciekaj to twoja szansa..

Skąd wiedział, że jestem w trakcie ucieczki?

-Skąd wiesz, że uciekam?

-Czy to nie oczywiste? Nikt nie jest tutaj z własnej woli, a zwłaszcza nie ty - odwrócił się do niej tyłem.

Stała tam jeszcze przez moment, oszołomiona tym co powiedział. Jednak musiała się ocknąć i ruszyć na przód, ponieważ jej czas zmierzał ku końcowi.

Nadal podążała za przedmiotem, który tym razem zaprowadził ją na miejsce gdzie odbywały się egzekucje ludzi. Jak najszybciej tamtędy przeszła. Nie chciała, żeby obrazy sprzed kilku miesięcy do niej wróciły.

Przyśpieszyła tempa i przechodząc przez miejsca, których jeszcze nie znała dotarła do bramy.

Przy niej dopiero zauważyła żywą duszę, przynajmniej teoretycznie.

Jasnowłosy mężczyzna spał oparty na krześle i niczym się nie przejmował. Dyskretnie przemknęła obok niego i pchnęła bramę. Brama zaskrzypiała wydając głośny dźwięk, a człowiek, który przed chwilą spał właśnie się obudził.

Kartka sprzed jej oczu rozpłynęła się w powietrzu, a ona z paniką w oczach spojrzała w stronę mężczyzny. Przetarł swe oczy i popatrzył na nią w grymasie.

-Ejejej! Co ty wyprawiasz!

Złapała za swoją suknię, tym samym unosząc ją do góry i rzuciła się do biegu. Za sobą usłyszała jak woła posiłki.

-Nie mogą mnie teraz złapać - wyszeptała sama do siebie.

||Trust Me||Taehyung||Where stories live. Discover now