49

56 6 0
                                    

Szachownica na środku stolika. Złote pionki na niej stały, bo nikt nie miał ochoty nimi grać. Trójka z nich ramię w ramię siedziała obok siebie. Książę, Jungkook i Soobin.

Ten, który miał jak najwięcej do powiedzenia teraz milczał. Wsłuchiwał się w wymianę zdań swoich sług. Pozwalał im to omówić, choć decyzja już zapadła. Stracił autorytet? Zastanawiał się nad swoją rolą w całym tym bałaganie.

-Naprawdę pozwolimy jej zdecydować? Czyż to nie będzie sprzeczne ze wszystkimi działaniami, które podjęliśmy by ją tu zatrzymać? - zastanawiał się głośno Soobin. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek sprawa Eriki przybierze takiego obrotu.

-Ledwo zdążyliśmy ją namierzyć i odebrać Wilkowi. Gdybyśmy spóźnili się o kilka godzin to już nie odzyskalibyśmy jej - dodał Jungkook ze sceptycznym nastawieniem - Nie jest kimś kogo można spotkać z dnia na dzień. Panie, jesteś pewny swojej decyzji? - spojrzał na Taehyunga, oczekując jakiejkolwiek reakcji.

Książę siedział sztywno. Jego oczy były zaczerwienione. Zupełnie jakby spędził całą noc nad rozmyślaniem o tym. Nadal nie był pewny, ale czy mógł przyznać się do błędu? Miał honor, który nie pozwalał mu się z tego wycofać.

Odpowiedziało im jego milczenie i spojrzenie uciekające na drzwi. Słuchał ich, ale jednocześnie był zbyt skupiony na swoich myślach.

-Byłaby naszą najpotężniejszą bronią, gdyby udało nam się obudzić jej moce. Nie możemy zaryzykować, że trafi w ręce wroga i stanie przeciwko nam - dopowiedział z determinacją.

-Jeśli w ogóle chciałaby stanąć po naszej stronie - wtrącił Soobin - Ciężko uwierzyć w to, że mogłaby to dla nas zrobić.

-Lepiej jest mieć zepsutą broń niż nie mieć żadnej. To nadal ryzyko. Jisung jest bezużyteczny. Nie potrafi zadbać o własne sprawy, nie ma szans na to, że zatrzyma ją przy sobie. Gdy tylko przekroczą granicę, zostanie mu odebrana - tłumaczył z uporem Jungkook, zaciskając przy tym pięść. Miał doświadczenie związane z bronią i wojskiem. Wiedział, że bezpieczeństwo całego kraju zależało od tej jednej decyzji - Wilk i Soyeon już próbowali ją porwać. Takiej okazji nikt nie przegapi - mówił z pełną powagą.

Rozmowa została rozproszona przez strażnika, który wszedł do środka. Zamilkli oczekując, aż przemówi.

-Panienka Lisa prosi o audiencję - oznajmił patrząc w podłogę.

-Wpuść ją - odpowiedział książę.

Strażnik od razu wykonał rozkaz, a dziewczyna weszła do środka. Stanęła na środku, była trochę zdyszana.

-O co chodzi? - zapytał, widząc niecodzienne zachowanie.

-Widziałam jak Erika wymyka się z pałacu. Poszła w kierunku bramy. Prawdopodobnie zaplanowała ucieczkę - powiedziała z przerwami, zmęczonym głosem.

Nagłe wieści wyrwały go ze spokojnego stanu. Zajęło to kilka sekund zanim zastanowił się co powiedzieć. Poruszył palcami i po chwili położył je na swoim podbródku.

-Powiedz Jisungowi to co mi. Niech się tym zajmie i sprowadzi ją z powrotem do pałacu - oznajmił spokojnym głosem - możesz odejść - powiedział nawet na nią nie patrząc.

Dziewczyna wyszła niepewnym krokiem. Gdy drzwi tylko się zamknęły, jego słudzy spanikowali.

-Pozwól mi Panie wyruszyć i ją pojmać - Jungkook podniósł się z siedziska i ukłonił przed księciem. Nie godził się z tym co się działo.

-To nie będzie konieczne, siadaj - odparł oschle.

Mężczyzna usiadł potulnie, choć w środku wciąż się nie zgadzał z jego decyzją. Spojrzał na Soobina, wyraźnie nakazując mu zainterweniować.

-Panie, czy nie powinnyśmy ich powstrzymać przed zbliżeniem? Nie mogą zostawać razem jeśli chcemy zatriumfować - zasugerował Soobin, nie chcąc zdenerwować władcy.

-To działa na naszą niekorzyść - dodał Jungkook, nie dając za wygraną.

-Być może - oznajmił obojętnym głosem i wstał. Podszedł do okna, za którym było już ciemno.

Mieli rację, myśląc logicznie. Jednak Taehyung doskonale wiedział jak był bezsilny w tej sprawie. Nie musieli go uświadamiać. Dlatego mógł liczyć jedynie na błędy Jisunga, które zadziałałyby na jego korzyść.

-Nieważne co bym zrobił to i tak nie poprawi naszych stosunków. Nie jestem w stanie uczynić niczego, co zmieniłoby jej zdanie - powiedział cichym głosem. Nie było w nim nadziei - Tylko on może zmienić jej decyzję. Może to czas zdać się na los - mówił ledwo słyszalnie.

Jego oczy jednocześnie obserwowały to co działo się na zewnątrz. Widział biegającą postać po zielonej trawie. Wiedział również kim była ta osoba.

Pozwolił by nici, którymi trzymał Erikę w sidłach powoli uciekły spod jego palców. Być może był to pierwszy raz, gdy okazał litość. Dał prawo głosu komuś, z kim się nie dogadywał. Dało mu to poczucie bezsilności. Stracił kontrolę na własne życzenie. Pozostało mu tylko jej o tym powiedzieć.

~*~

Rozgwieżdżone niebo tuż nad jej głową, sprawiło, że dłużej zatrzymała na nim wzrok. Szła naprzód, pogrążona w ciszy i myślach. Ogarniał ją spokój, choć dookoła panował mrok. Chwila, w której słyszała jedynie własny oddech i kroki. Kaptur ukrywał jej tożsamość, zapewniając jej bezpieczeństwo.

Ileż to razy tędy przechodziła, jednak za każdym razem wydawało jej się jakby widziała miasto po raz pierwszy. Ulice znajome, jednak musiała szukać ich głęboko w pamięci, by się nie zgubić. Nie miała przy sobie nikogo kto mógłby ją poprowadzić.

Pochodnie wisiały tuż przy wejściu do tawerny. Ich blask oświetlał podnóże pomnika. Jego cień opadł na jej twarz, gdy się zbliżyła. Zasłonił gwiazdy i pozbawił ją spokoju. Sięgnęła do drewnianych drzwi i pociągnęła za uchwyt.

Jej oczy nie mogły przyzwyczaić się do światła. Głośne rozmowy dały jej znak o tym, że jeszcze nie wszyscy spali, miasto nadal posiadało miejsca tętniące życiem. Jednak wszystko działo się w ukryciu. Pod osłoną nocy, nikt się tego nie spodziewał.

Pijani jedli i grali. Nie słyszeli nawet, gdy drzwi się otwarły. Erika zmartwiona wzięła głęboki oddech i wkroczyła do środka.

CZAROWNICA!

Nieprzyjemny pisk sprawił, że drgnęła z zaskoczenia. Kolorowa kukułka wyskoczyła z zegara, krzycząc donośnie.

CZAROWNICA! CZAROWNICA!!

Wielkimi oczami patrzyła się na zegar zasilany magią. Kukułka zdawała się krzyczeć na nią. Dopiero po chwili zauważyła, że rozmowy ucichły i wszyscy patrzyli na nią.

CZAROWNICA!

Kukułka nie przestawała powtarzać tego jednego słowa. Erika czuła się jak intruz przez wszystkie spojrzenia. Zastygła w bezruchu widząc jak jeden z mężczyzn siedzących przy stoliku wstaje.

Spojrzał na nią jakby zobaczył ducha. Wzrok szaleńczy przyprawił ją o ciarki. Jego trzęsąca się ręka sięgnęła po nóż leżący na stoliku. Podniósł go do góry i z zaciśniętymi zębami rzucił w jej kierunku.

Nóż wbił się w drewnianą ścianę tuż obok niej. Pot pojawił się na jej czole, zrobiło się gorąco. To nie było ostrzeżenie. W mgnieniu oka dziesięciu z nich wstało. Uzbrojeni w noże i krzesła rzucili się w jej kierunku.

||Trust Me||Taehyung||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz