36

81 4 0
                                    

Słońce chyliło się ku zachodowi. Spokojny wzrok spoczywał na tym widoku. Była trochę zmęczona podróżą. Karoca co chwilę podskakiwała na dołku tak samo jak ona. Droga była dość wyboista, bo nie była używana.

Nie lubiła podróżowania w karocy, jednak tym razem była zmuszona to wytrzymać. Specjalnie wyruszyła o świcie, żeby jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Jednak podróż zajmowała dłużej niż to zapamiętała. Chyba nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek jeszcze tam wróci. Nawet i ona na to nie liczyła. Jednak decyzja jej ojca sprawiła, że była tutaj i wkrótce miała znaleźć się w pałacu gdzie przebywała znana już jej osoba.

Nagłe szarpnięcie sprawiło, że prawie spadła z siedzenia. Trzymała się mocno, czekając aż dowie się dlaczego się zatrzymali. Jej długie czarne włosy opadły na ciemno brązowe oczy.

-Co tam się dzieje?! - wrzasnęła będąc podirytowaną.

Podniosła swoją granatową suknię, zanim postanowiła wysiąść. Woźnica od razu jej się ukłonił, jednak jej oczy powędrowały do drugiego człowieka znajdującego się przy dużym kole.

-Wygląda na to, że uszkodziliśmy koło - wytłumaczył mężczyzna z beretem na głowie - zbliża się noc, nie naprawię tego po ciemku. Musimy tu przenocować.

-Myślisz, że będę nocować na środku drogi w dodatku tej niewygodnej karocy? - nie dowierzała w to co usłyszała - daj mi konia, pojadę bez was - od razu poszła w kierunku koni, które były przyczepione do karocy.

Mężczyzna bardzo się ociągał, a ten pomysł do niego nie przemawiał. Dziewczyna nie zamierzała czekać na pozwolenie, bo go nie potrzebowała. Chwyciła za sprzęt, który trzymał konie w szyku i odczepiła jednego z nich.

-Proszę zaczekaj, nie powinnaś jechać sama. Co jeśli ktoś cię napadnie? - mężczyzna błagał ją ze złożonymi rękami, co wcale do niej nie przemawiało.

-Zabiję ich szybciej niż się zorientują - chwyciła się konia i na niego wskoczyła. Usiadła wygodnie chociaż nie miała ani siodła, ani wodzy - nie posikajcie się ze strachu, gdy zobaczycie wilki - żartowała sobie z nich, chociaż mężczyzna nie mógł tego wyczuć. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ruszyła naprzód.

~*~


Przygotowania szły sprawnie, Erika miała prawie wszystko gotowe. Dni mijały szybko, a goście mieli przyjechać już jutro. Przechadzała się korytarzem razem z Hoseokiem. Oboje byli już zmęczeni ciężkim tygodniem, jednak musieli wykrzesać z siebie jeszcze trochę energii.

-Mówię ci ten turniej jest co roku i wszyscy się na nim dobrze bawią - Hoseok opowiadał pasjonująco o turnieju rycerskim, w którym mierzyli się książęta.

-Mam nadzieję, że jest to również bezpieczne - mimo wszystko nie chciała, żeby doszło do jakiegoś nieoczekiwanego wypadku.

-Wszystko jest bezpieczne - zapewnił ją - Pokaz magiczny też już został ustalony na jeden z wieczorów.

-Zrobimy to po kolacji lub w trakcie. Chcę, żeby coś zapamiętali z tego pobytu - dzieliła się swoimi myślami - Hoseok, myślałam też o jakimś człowieku, który potrafiłby opowiadać fajne historie. Nie macie tu telewizji, więc myślę że tego typu forma rozrywki też byłaby fajna. Co o tym myślisz?

-Znam pewną osobę, która jest swietnym aktorem i potrafi opowiadać niesamowite historie. Jednak robi to w ukryciu, zapytam czy zgodziłby się tutaj przyjść.

-To będzie bardzo wielka pomoc, dziękuję - posłała mu zmęczone spojrzenie.

-Orkiestra przybędzie na dzień balu, służba przystroi salę jak zawsze. Będą też lekcje tańca dla chętnych. Może też powinnaś wziąć w nich udział? - zachęcał ją. Nigdy nie widział żeby tańczyła, a tutejsze wytworne tańce nie raz sprawiały nawet i jemu kłopot.

||Trust Me||Taehyung||Where stories live. Discover now