8

352 33 11
                                    

2 miesiące później

-Powinno zadziałać.. - wymamrotała.

Erika miała już po dziurki w nosie siedzenia w czterech ścianach w dodatku samotnie.
Straciła nadzieję, że ktokolwiek jest jeszcze w stanie jej pomóc i ją stąd wydostać. Każdego dnia coraz bardziej nienawidziła ludzi wokół siebie, tych którzy okazywali jej troskę, a jednocześnie widząc jej cierpienie nie śmieli nic z tym zrobić.
Te fałszywe uśmiechy znała już na pamięć.

Obietnica, która mówiła, że wszystko będzie dobrze już od dawna się nie spełniała. Nadzieja już dla niej dawno zniknęła, a ona pogrążyła się w samotności.

Więzień, czy tylko tym miała się stać w tym świecie? Czy tylko po to tu się znalazła? Chciała już tam wrócić.

Tylko gdzie było tam? Tam gdzie była jej rodzina? Czy tam, gdzie panował zgrzyt polityczny?
Szkoła, przyjaciele, rodzina, wszystkie wspomnienia zanikały w jej umyśle.

Dlaczego widziała wszystko jak przez mgłę?
Jej uczucia z tamtego życia nadal ją paliły od środka pomimo tego, że wspomnienia same powolnie ulatywały.

Jak długo to potrwa?
Jak długo potrwa ta kara? Nie potrafiła inaczej tego określić. Czy zrobiła jakiś błąd? Zawiniła w czymś?
Nie miała pojęcia o powodzie jej przybycia tutaj, czy też zamknięcia jej w tym miejscu.

Jednego dnia panowało u niej przygnębienie, a drugiego radość. Nadal miała kogoś, kto jej nie opuścił. Tą osobą był Hoseok. Widziała jego bezsilność, a czasami frustrację, sama ją podzielała. Jego rozmowy i bycie blisko niej pomagały jej, były one pewną formą terapii i wsparcia, którego potrzebowała w samotności.

Każdego dnia myślała o tym jak pomóc samej sobie. Dlatego zdeterminowana podjęła się zadania, które tylko ona mogła wykonać bez narażenia innych.

W tamtym momencie nie interesowało jej to, co zrobi później. Jak sobie poradzi. Jej myśli zaprzątała wyłącznie chęć zdobycia wolności. Wybrała według siebie najodpowiedniejszy czas, żeby wdrożyć swój plan w życie. Bała się tylko jednej rzeczy - tego, że się zgubi, a jej plan legnie w gruzach.
Pomimo upływu tych czterech miesięcy, nie miała szansy, żeby choćby w najmniejszym stopniu poznać okolicę, czy też sam pałac.

Nie mówiła o niczym Hoseokowi, ponieważ nie pozwoliłby jej na to. Jego zapewnienia nie dawały skutków przez co przestała już w nie wierzyć.

Ścisnęła materiał ostatni już raz tym samym upewniając się, że zejdzie po nim bezpiecznie.

Kiedy została przeniesiona do innej sali, zdobyła wyjście na świat. Mianowicie w nowej komnacie miała dostęp do balkonu, który tym razem miał posłużyć jej jako droga ucieczki.

Podniosła sznur zrobiony z prześcieradeł i zasłon - widziała to wiele razy w filmach. Sprawdziła okolicę wychylając się tak, aby jak najwięcej zobaczyć.
Nie widziała nigdzie strażników, którzy byli nieodłączną częścią tego miejsca.

Przeżuciła swoje dzieło na drugą stronę i przywiązała jego koniec. Pociągnęła parę razy, żeby upewnić się, że jest to wytrzymałe.

Wróciła jeszcze na moment do środka komnaty. Po kolei zdmuchiwała płomyki światła. Nie chciała, żeby przez nie ktoś ją zauważył.

Nagle usłyszała trzask, a drzwi prowadzące na balkon zamknęły się. Szybko pobiegła w ich kierunku i zaczęła szarpać za klamkę.

-To niemożliwe.. - szarpała za nie, ale były zamknięte. Koło siebie usłyszała gardłowy śmiech.

-Kto tu jest?! - krzyknęła.

Po jej ciele przebiegł dreszcz.

-Dlaczego nie skorzystasz z mojej pomocy?

Tajemniczy głos odezwał się, a ona panicznie rozglądała się po pomieszczeniu. Drzwi prowadzące na korytarz same z siebie otworzyły się.
Myślała, że ktoś przez nie przejdzie, ale nie było nikogo.

Po paru sekundach tajemnicza sylwetka zaczęła się odsłaniać, a ku jej oczom ukazał się mężczyzna. Opierał się o ścianę niedaleko drzwi i wpatrywał się prosto w dziewczynę przygryzając wargę.

-Kim jesteś? - jej ciało zastygło.

-Czy to ważne? - uśmiechnął się chytrze - droga wolna - wskazał ręką w stronę drzwi.

-To pułapka - nie ufała mu. Zbyt wiele rzeczy tu nie grało ze sobą. Po co miałby jej pomagać? W dodatku jeszcze teraz.

-Pułapka? - parsknął - rozejrzyj się bo właśnie w niej jesteś.

-Co masz na myśli?

Spuścił głowę do dołu i pokręcił ją na boki śmiejąc się.

-Naprawdę wyprali ci mózg.

-Wypraszam sobie, to ty mówisz tu zagadkami.

-Po co tracisz czas?

-Bo ci nie ufam.

-Twój wybór.

Wpatrywali się w siebie w ciszy. Każde z nich mierzyło każdy centymetr ciała tego drugiego.

-Jak wyjdę to mnie złapią? - zapytała jednocześnie przerywając ciszę między nimi.

-Kiedyś na pewno.

-Mam na myśli czy stoją tam strażnicy.

-Idź i się przekonaj.

-Jesteś bezużyteczny - oburzyła się.

-Nie mniej od ciebie - dogryzł jej.

-Kim jesteś?

-Znowu te pytanie. Wkrótce się dowiesz.

-Sprecyzuj.

Zamilkł.

-Rozumiem, że nie chcesz mi powiedzieć, więc jak się tu dostałeś?

-Zadajesz za dużo pytań.

-Za mało odpowiadasz.

-Nie potrzebujesz tego wiedzieć - wymieniali zdania między sobą.

-Jesteś okropny!

-Jesteś opryskliwa.

-I co z tego - skrzyżowała ręce na piersiach.

-Wychodzisz czy tkwisz tu dalej? - postawił sprawę prosto.

-Wychodzę, tylko swoim sposobem.

Pchnęła mocniej drzwi i tym razem się otworzyły. Podeszła do swojego dzieła.

-Nie ma.. - wyszeptała zdziwiona - gdzie to jest?! - krzyknęła w jego stronę - to twoja sprawka?

-Nie wiem o czym mówisz - nadal stał w tej samej pozycji.

-Kłamiesz.

-Nie ja jedyny.

Wróciła z powrotem do środka.

-Oddaj to, nawet nie wiesz przez ile czasu to robiłam!

-Ja nic nie mam - patrzył na nią z uśmieszkiem.

-Chcesz żebym tędy wyszła!? No to proszę, wychodzę!

Pewnym krokiem przekroczyła próg drzwi.

-Nie tak szybko - złapał ją za przedramię i pociągnął z powrotem.

||Trust Me||Taehyung||Where stories live. Discover now