50

45 4 0
                                    

CZAROWNICA! ZABIĆ JĄ!

Jeden chór głosów zmierzał ku niej. Sparaliżowana strachem nie mogła się ruszyć. Patrzyła w oczy każdego z nich i odczytywała z nich nienawiść.

Czarna peleryna zasłoniła jej widok. Dopiero wtedy udało jej się złapać oddech.

-Zatrzymać się!! - wrzasnął na cały głos.

Rozwścieczony tłum zatrzymał się kilka kroków od nich. Zapanowała chwilowa cisza. Erika wyjrzała zza pleców mężczyzny by się rozejrzeć.

-Jestem książę Jisung - zdjął kaptur by mogli mu się przyjrzeć - przybywam w pokoju - oznajmił spokojnym głosem. Nie chciał konfliktu.

Jego pokojowe nastawienie nie uspokoiło tłumu. Zamiast tego, jedynie zdradził kim jest i rozwścieczył ich jeszcze bardziej.

-Jest nieczysty tak samo jak ona. Zabić ich!

Tłum ruszył na nich. Jisung szybkim ruchem wyciągnął miecz, gotowy stawić im czoła. Dwóch z nich podbiegło do niego z pięściami.

Bez wahania się wbił miecz w bok jednego z nich i odepchnął go by go wyciągnąć. Mężczyzna upadł na podłogę i zaczął się wykrwawiać.

Drugi nie tracąc czasu, szybko zaatakował księcia. Jednak i tym razem nie dał się zaskoczyć i szybko powalił go do swoich stóp.

Erika schowała się w koncie. Skulona na podłodze obserwowała to jak każdy z przeciwników po kolei upada na podłogę. Nie byli dla niego wyzwaniem, bo połowa z nich upadała zanim mogli w ogóle do niego dobiec. Byli zbyt pijani na walkę.

Ludzie upadali na podłogę, a jego miecz stawał się coraz bardziej brudny. Erika chwilami zamykała oczy z powodu widoku, którego się bała.

Z minutami z zabitych ludzi zaczynał ulatywać niebieski dym. Ciała zamieniały się w kryształy, a pozostały pył unosił się w powietrzu. Jedyne co pozostawało na podłodze to krew, na którą spoglądała z przymrużonymi oczami.

Gdy ostatni z nich wyzionął ducha zapanowała cisza. Jisung przetarł ręką wilgotne czoło i dopiero wtedy rozejrzał się by dostrzec to co zrobił.

Dziesiątki błyszczących kryształów leżało na podłodze. Magia pochodząca od nich pachniała w powietrzu. Ten widok sprowadzał nieokreślony spokój dla obu z nich.

Iskierki odbijały się w jej przestraszonych oczach. Zauważył to, gdy tylko odwrócił się i na nią spojrzał. Zmartwiony schował miecz i do niej podszedł.

-Nic ci nie jest? - zapytał z niepokojem w głosie i kucnął tuż przy niej.

Sięgnął ręką do jej policzka i pogładził kciukiem. Dopiero wtedy spotkali się oczami. Wróciła do zmysłów i otrząsnęła się z amoku.

-Nie, wszystko w porządku - odpowiedziała słabym głosem i od razu postanowiła wstać. Odsunął się od niej i również zrobił to samo.

-Co robisz tutaj? W dodatku sama? - pytał bo nie mógł powstrzymać swojego zaciekawienia.

-Przyszłam odebrać przesyłkę - oznajmiła i od razu zaczęła się rozglądać.

-Przesyłkę? - powtórzył, będąc zdziwionym.

-Tak, jest gdzieś tutaj. Muszę jej teraz poszukać - ominęła go by móc się rozejrzeć. Nie wiedziała czego dokładnie szuka, ale musiała to znaleźć za wszelką cenę.

-Zaczekaj - chwycił ją za nadgarstek, by się nie oddaliła - Ktoś na pewno jest jeszcze w kuchni. Możemy zapytać.

Skinęła głową i pozwoliła by poszedł przodem. Przez cały czas trzymał ją za rękę, pilnując by była blisko niego. Przeszli przez bałagan, który stworzył się podczas walki i dotarli do oddalonego pomieszczenia.

||Trust Me||Taehyung||Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang