Pierwsze co zrobił, to wyciągnął z kieszeni kurtki papierosa i zapalniczkę. Nie chciało mu się marnować czasu na szukanie popielniczki, bo pewnie reszta dawno gdzieś ją schowała, jakby miało to być motywacją, by w końcu rzucił nałóg. Wyszedł na balkon, który jeszcze niedawno tonął w petach i niedopałkach. Teraz nawet tutaj lśniło. Opierając się o murek balkonowy, strzepnął z papierosa fragment, który już po pierwszym zaciągnięciu przemienił się w popiół.

– Mógłbyś się chociaż przywitać, chyba specjalnie wszedłeś tak cicho. – Kennet usłyszał znajomy, kobiecy głos.

Ponownie zaciągając się papierosem, odwrócił się w stronę Blue.

– Każdy mógł tutaj tak wejść. Zamykaj się, jak jesteś sama – zawtórował.

– Arno i Nat mieli zaraz wrócić, kupują prowiant na dzisiejszy wieczór. Nie puszczą cię tak szybko.

Kąciki ust Kenneta uniosły się.

Wyobraził sobie patetyczną gadaninę przyjaciół przepełnioną bełkotem po kilku mocniejszych drinkach. Alkoholicy jakich mało.

– Mam nadzieję, że pomogli ci w sprzątaniu tego burdelu. Tak w ogóle to wybaczcie, że musieliście wprowadzić się do takiego syfu – oznajmił, starając ująć w swoim głosie chociaż odrobinę poczucia winy. Niezbyt mu to wyszło.

– Nie musisz się niczym przejmować – odparła dziewczyna. – Ken, jeśli chodzi o... twoją sypialnię, wszystko zostawiliśmy tam tak jak było. Ubrania w komodzie po...

– Niepotrzebnie – przerwał. – Połowa rzeczy jest tam do wywalenia. Ciuchy też, możesz je spalić, oddać dla potrzebujących, a może nawet coś ci z nich wpadnie w oko. Jest mi to obojętne.

Na tajemniczej twarzy Blue pojawiło się coś podobnego do smutku. Kennet udał, że tego nie zauważył i znów zaciągnął się papierosem.

– To może chociaż coś zjesz, zanim przyjdzie ta kreatorka masek? – spytała.

Kennet wyrzucił pozostały niedopałek za balkon. Propozycja wydawała się dość kusząca.

Z ich czwórki Blue była jedyną osobą potrafiącą gotować smacznie, a degustator po spożytym posiłku nie musiał się potem męczyć z żadnymi dolegliwościami żołądkowymi. Takie przypadki miały tylko miejsce, kiedy to Kennet zostawał sam w kuchni i serwował pozostałym dania, które jak twierdził, wykonał „zgodnie z przepisem". Powrót Blue niósł ze sobą pyszności takie jak obecny kurczak w przyprawach, kuszący Kenneta złocistą, dopieczoną skórką.

– Ścięłaś włosy – stwierdził, gdy delektował się obiadem.

Pewnie Blue zdążyła się domyślić, że zauważył to dużo wcześniej. On sam mógł wymyślić inny temat do ciut wymuszonej rozmowy. W końcu hebanowe włosy sięgające do pleców dziewczyny teraz stały się całkowicie krótkie, na dodatek pojawiła się precyzyjnie ułożona grzywka na czole. Do smukłej twarzy Blue pasowała ona idealnie, ale przecież Kennet w życiu by takiego czegoś nie powiedział.

– Tak jest o wiele wygodniej – powiedziała Blue, zajmując miejsce przy stole.

Mogła sobie to tłumaczyć jak chce, ale według zabójcy wyglądała znacznie lepiej niż miesiąc temu, gdy ostatni raz się widzieli. Jej oliwkowa cera nabrała blasku, a wyraziste, niebieskie oczy zaczęły na nowo przyciągać uwagę i przypominać, skąd wzięło się przezwisko ich właścicielki. Zmianę w wyglądzie musiała zapoczątkować jakaś inna. Kennet domyślał się, co nią było, ale nie chciał dopytywać. Na dobrą sprawę go to nie obchodziło. Ważne, że Blue wygląda lepiej.

MIASTO ✅Where stories live. Discover now