Rozdział 62: Nowa członkini

401 29 47
                                    

Nico

Nienawidził ludzi.

Wiedział, że powtarzał to zdecydowanie zbyt często, ale taka była prawda. Miał dość tłumów, czuł się nieswojo w większym towarzystwie. Dla niego impreza na cześć Gryffindoru była kompletnie bez sensu. Nie rozumiał, czym tu się ekscytować. Nie interesował się Quidditchem. Nawet nie poszedł na mecz. Został sam w dormitorium, bo przecież Jason musiał pójść. Oczywiście próbował go wyciągnąć (zresztą nie tylko on), ale pozostał nieugięty. Miał lepsze rzeczy do roboty w tym czasie. Wolał, żeby nikt go nie nakrył.

Rano poczekał, aż wszyscy już pójdą na stadion. Siedział w salonie Ślizgonów, w fotelu, ukryty za jakąś książką, czekając, aż wyjdzie ostatnia osoba. Reyna i Pansy próbowały jeszcze go namawiać, ale przestał na nie zwracać uwagi, więc odpuściły i poszły same. Te dwie dziewczyny szybko złapały ze sobą kontakt. Trudno się dziwić, ciemnowłosa Ślizgonka swoim trajkotaniem i otwartością łatwo zdobywała sympatię. Podobno kiedyś taka nie była. Nie miał pojęcia, co ją zmieniło. Jednak niezbyt go to obchodziło. Kiedy wreszcie został sam, odetchnął z ulgą. Męczyło go przebywanie wśród ludzi. Odkąd przyjechał do Hogwartu ciągle był do tego zmuszany. Dlatego nie brał udziału w większych imprezach. Odciął się nawet od swoich znajomych. Chciał tylko spokoju. Nie wychodził na ich spotkania związane z misją, miał to gdzieś. Prawda, pomógł znaleźć jedno zadanie na samym początku roku, ale to było przypadkowo. Od tamtej pory się nie angażował. I tak świetnie sobie radzili bez niego. Nawet mu to było na rękę. Wreszcie mógł chwilę odetchnąć.

Oderwał wzrok od książki i rozejrzał się po salonie. Był pusty. Dla Ślizgonów było hańbą opuszczenie meczu. Wstał z fotela, biorąc książkę w rękę i poszedł do dormitorium ją odłożyć. Złapał za różdżkę leżącą na półce przy łóżku. Zaraz potem wyszedł, zamykając drzwi za sobą. Skierował się do wyjścia z Pokoju Wspólnego. Miał dzisiaj pewną sprawę do załatwienia. Chciał coś sprawdzić, ale lepiej, żeby nikt o tym nie wiedział. Wyszedł na korytarz i skierował się w stronę biblioteki. Szkoła była zupełnie opustoszała i wokół panowała głucha cisza. Nico słyszał odgłos własnych kroków. Nie ruszyło go to jednak, był przyzwyczajony. Dość szybko znalazł się na miejscu. Trochę zależało mu na czasie. Chciał to zrobić przed powrotem wszystkich. Inaczej mógłby wzbudzić podejrzenia.

Przeszedł obok biurka pani Pince, nawet się z nią nie witając. Kobieta rzuciła mu uważne spojrzenie, ale nie zawołała za nim. Odetchnął z ulgą. Schował się za jednym z regałów. Odczekał chwilę, nasłuchując, a potem zamknął oczy, odprężając się.

Gdy otworzył je ponownie, otaczał go półmrok. Trafił tam, gdzie chciał. Przeniósł się cieniem do Działu Ksiąg Zakazanych. Nie miał pozwolenia od nauczyciela, więc musiał się tu dostać nielegalnie. Jego umiejętność bardzo mu w tym pomogła. Nawet jeśli Filch jakimś cudem dowie się, że tu jest, zawsze będzie mógł się schować, albo ulotnić. Spojrzał na ciężkie, zamknięte na kłódkę kraty. Poczuł złośliwą satysfakcję. Cieszył się, że nikt nie miał pojęcia, co robił.

Odwrócił się w kierunku regałów. Zapalił różdżkę, żeby lepiej widzieć. Zaczął przeglądać różne pozycje. W zasadzie nie wiedział, czego dokładnie szukał. Czegoś o wpływie czarnej magii na świat. Ostatnie wydarzenia bardzo mu się nie podobały. Miał wrażenie, że nadciągało coś złego. Zwłaszcza po tym, jak w wigilię poczuł ogromny napływ mocy. Mocy jego ojca. Hazel wspominała, że aż poczuła się wtedy słabo. Nigdy wcześniej coś takiego się nie zdarzało. Próbował skontaktować się z Hadesem, ale on uparcie go ignorował. Coś musiało być na rzeczy. Nico zamierzał to odkryć. Wielka Siódemka i pozostali chyba niespecjalnie się tym przejęli. Nic dziwnego, w końcu mieli inne rzeczy na głowie. Malfoy i Pevensie nadal nie wrócili. Szczególnie mocno brak blondyna dało się odczuć u Ślizgonów. Zwykle panoszył się po salonie ze swoją świtą. Edmund i Blaise chodzili przygaszeni. Ograniczali się jedynie do ściszonych rozmów na temat chłopaka.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Where stories live. Discover now