Rozdział 27: Jezioro wspomnień

655 40 35
                                    

Hermiona

Mimo natłoku obowiązków, jakie miała, musiała przyznać, że była szczęśliwa.

Uczyła się coraz intensywniej do OWTMów, praktycznie całe dnie spędzając w bibliotece, przy okazji udzielając korepetycji Percy'emu, przepytując się na zmianę z Annabeth, która również niemal wychodziła z siebie, żeby nadrobić wszystkie zaległości z całych sześciu lat. Czasami zastanawiała się, czy Krukonka w ogóle spała i szczerze jej współczuła, bo miała jeszcze na głowie misję. Ale ostatnio nic podejrzanego czy niezwykłego się nie działo, więc pozwolili sobie na chwilę oddechu. I tak mieli dużo wrażeń. Hermiona zauważyła, że od niedawna dziewczyna uważniej obserwuje Ginny. Nie miała okazji spytać się jej, o co chodzi, a kiedy pytała przyjaciółkę, ona ją zbywała.

Myślała też dużo o tym, co powiedział jej tamtej nocy Malfoy. Że niby słyszał Aslana. Wiedziała, że nie miał powodu, żeby kłamać, ale jakoś nie potrafiła mu uwierzyć. Bardzo tęskniła za Narnią i marzyła, żeby Lew też dał jej jakiś znak. Cokolwiek. Chciała poczuć, że On jest obok niej i że jej nie zostawił. Bo miała wrażenie, jakby straciła ojca. To napawało ją smutkiem, bo doskonale wiedziała, jak to jest i nie chciała przeżywać tego drugi raz.

Na szczęście byli jej przyjaciele, którzy nie pozwalali, żeby była smutna. Leo, który żartował niemal przez cały czas i przez którego wiele razy wybuchała śmiechem. Jeszcze dołączali do niego Ginny i Blaise, często w towarzystwie Hazel i Piper, to już w ogóle. Chodzili bardzo często grupą po korytarzach, rozmawiając i wygłupiając się.

Czasem wyrywała się z wesołego towarzystwa, by spacerować wieczorami z Edmundem. Chłopak zaczął bardzo poważnie myśleć o przyszłości. Podczas pewnego spaceru po błoniach (było dość chłodno jak na listopad przystało), wyznał, że chciałby zostać aurorem.

- Rozmawiałem już o tym z profesorem Snape'em - powiedział. - Na początku był zdziwiony, bo podobno rzadko ktoś ze Slytherinu wybiera ten zawód, ale w końcu przyznał, że bym się nadawał!

Parsknęła na te słowa śmiechem, widząc, jak bardzo jej chłopak był tym podekscytowany. W jednym przyznała mu rację: rzeczywiście się nadawał.

- Muszę się podciągnąć z transmutacji - zaczął narzekać. - McGonagall powiedziała, że nie postawi mi na razie więcej niż Nędzny, a na aurora potrzebny jest przynajmniej Powyżej Oczekiwań...

Położyła mu rękę na ramieniu, widząc, że chłopak bardzo się tym przejmuje. Uśmiechnęła się pocieszająco.

- Spokojnie - zaśmiała się. - Jak będziesz się regularnie uczył, to dasz radę. Jakbyś czegoś nie wiedział, to od tego masz mnie.

- Wiem o tym - przyznał. - Ale widzę, że jesteś strasznie zabiegana, nie chcę dokładać ci więcej zmartwień.

- Jesteś pewny?

- Tak, Herm, dam radę - zaśmiał się, patrząc na nią ciepło. - A ty co byś chciała robić?

Dziewczyna na te słowa poczuła się nieswojo. Tak naprawdę nie miała pojęcia, czy w ogóle po szkole podejmie jakąś pracę. Chciałaby wyjechać do Australii i odszukać swoich rodziców, żeby przywrócić im pamięć. Nikomu o tym nie mówiła, nawet Harry'emu ani Ronowi. Malfoyowi też nie wspomniała ani słowem, pomimo że mu ufała. Chwilę milczała, zastanawiając się, co powiedzieć chłopakowi.

- Raczej coś związanego z prawem - odparła w końcu. - Albo na magomedycynę. Waham się pomiędzy tymi dwoma rzeczami.

- To dwa różne kierunki - zauważył, na co przytaknęła. - W takim razie co ty zdajesz na egzaminach?

Klucze cierpienia [wolno pisane]Where stories live. Discover now