Rozdział 28: Potwór z mitów

556 42 49
                                    

Hermiona

Wyszli z zamku, kierując się na błonia. Przeszli przez nie, cały czas śmiejąc się i rozmawiając. Hermiona prawie czuła się tak, jak za dawnych lat. No właśnie, prawie.

Wiedziała, że relacje pomiędzy nią, Harrym i Ronem bardzo się zmieniły. Niebyli już ze sobą tak zżyci, jak kiedyś. Oddaliła się od nich, nawet nie zauważyła, kiedy. Ukrywała przed nimi tak wielką tajemnicę, że nawet gdyby im powiedziała, nie uwierzyliby jej. Nie po tym, jak ich okłamywała. Poczuła wyrzuty sumienia, ale wiedziała, że nie miała innego wyjścia.

- Hermiono? - zagadnął ją Ron, wyrywając dziewczynę z ponurych rozmyślań.

- Tak?

- Chciałem cię przeprosić - wydukał rudzielec, na co ona aż przystanęła, zaskoczona. - Za to, jak się zachowywałem. Zazdrosny byłem - przyznał, drapiąc się po karku.

Harry patrzył na ich dwójkę z uśmiechem. Spojrzała na niego przeciągle.

- Zauważyłam - zaśmiała się. - I wybaczam. - dodała z uśmiechem, na co chłopak się rozpromienił.

- Dzięki.

Zbliżył się do niej i uściskał krótko, co odwzajemniła, bo wiedziała, że to był czysto przyjacielski gest. Wrócił dawny Ron i z tego się cieszyła.

W dużo lepszym humorze dotarli wreszcie do chatki Hagrida, mieszczącej się blisko Zakazanego Lasu. Dziewczyna aż wzdrygnęła się, kiedy jej wzrok powędrował pomiędzy drzewa. Szybko wspięła się na schodki i jako pierwsza zastukała. Z zewnątrz dało się słyszeć szczekanie Kła i szuranie krzesła. Zaraz potem zjawił się w drzwiach gajowy, uśmiechając się szeroko na widok ich trójki.

- Jesteście! Wchodźcie, nie stójcie na tym zimnie - zaprosił ich do środka.

Hermiona szybko skorzystała z zaproszenia i wsunęła się do środka. Kieł niemal natychmiast podbiegł do niej i przypadł do nóg, szczekając radośnie. Zaśmiała się i kucnęła, żeby poklepać go po łbie, przy okazji uważając na skapującą z jego pyska ślinę.

- Cholibka, Hermiono, zdaje się, że cię lubi - zauważył zadowolony Hagrid, przy okazji gotując wodę na herbatę.

- Na to wygląda.

Tymczasem Harry i Ron zajęli miejsce przy niewielkim stole. Wstała i usiadła za nimi na podartej kanapie.

- No, to opowiadajcie, co tam u was - zaczął olbrzym. - Zapomnieliście już o starym gajowym, hm?

- To nie tak - zaprotestował Harry. - Po prostu mamy dużo na głowie - tu zerknął znacząco na Hermionę, a ona potaknęła.

- Zresztą, przecież widzimy się na lekcjach - zauważył Ron.

- Właśnie, a propo lekcji... - zaczął mężczyzna. - Wreszcie ktoś zaczął się interesować moimi zajęciami! - mówił wyraźnie uradowany. - Szczególnie taka ładna blondynka, chyba miała na imię Annie, czy jakoś tak...

- Annabeth - poprawiła go Hermiona.

- Właśnie. Czasem przychodzi do mnie i rozmawiamy. Bardzo sympatyczna i mądra dziewczyna. Trochę taka jak ty.

Kiwnęła głową. Jej przyjaciele często porównywali ją do córki Ateny, szczególnie Percy.

- O czym rozmawiacie?

- Głównie wypytuje mnie o stwory, które się kręcą w Zakazanym Lesie - wzruszył ramionami. - Nic istotnego.

Gryfonka nagle się spięła. Po co Annabeth wiedza o potworach z Zakazanego Lasu? Nie miała pojęcia, co blondynka kombinuje i to ją niepokoiło. Chociaż równie dobrze mogła zbierać materiał rozszerzony do egzaminów. Mimo to podejrzewała, że kryło się za tym coś większego. Hagrid wstał, kiedy zagwizdał czajnik i zalał herbatę gorącą wodą.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Where stories live. Discover now