Rozdział 29: Tajemnica pierścienia

543 44 62
                                    

Hermiona

Gdy wróciła do zamku i była już w swoim dormitorium, długo nie mogła zasnąć. Wpadła do salonu prefektów zdyszana, unikając wszelkich rozmów. Malfoy siedzący na kanapie z Pansy posłał jej zdumione spojrzenie, które zignorowała. Zignorowała również jego wołanie. Chciała wtedy zostać sama, musiała poukładać sobie w głowie to, co zobaczyła.

Miała mnóstwo pytań. Postanowiła następnego dnia udać się do biblioteki. Udała się tam zaraz po śniadaniu. Nikt z jej przyjaciół nawet nie miał siły tego komentować. Leo często żartował, że biblioteka stała się jej drugim domem. Musiała przyznać, że chłopak miał rację. Siedziała tam od samego rana, często do późnej nocy. Miała dużo rzeczy do zrobienia. Czasem Ginny czy Łucja wyciągały ją stamtąd, żeby odpoczęła. Dziewczyna i tak uważała, że przebywa tam za mało czasu. Zdarzało się, że musiała coś zrobić w zamku. Oczywiście nie wspominając już o lekcjach.

Zresztą nie tylko Hermiona spędzała mnóstwo czasu w bibliotece. Siódmoklasiści poczuli widmo nadciągających egzaminów. Ci, którzy odkładali naukę aż do tej pory, zaczęli się obawiać, że nie zdążą wszystkiego powtórzyć. Czasem nawet dziewczynie ciężko było znaleźć ustronne miejsce. Ze zdumieniem zaczęła zauważać tych najbardziej opornych, do których zaliczali się również Harry i Ron. Idąc pomiędzy regałami dostrzegła uczącą się wspólnie grupkę Ślizgonów. Uśmiechnęła się pod nosem, widząc Edmunda kłócącego się o coś z Blaisem.

Od pewnego czasu starała się rozwiązać runy pokazujące się na jej pierścieniu. Za każdym razem bez skutku, chociaż próbowała różnych tłumaczeń. Zawsze wychodziły dziwne symbole, których odczytać nie umiała.

W końcu, kiedy uświadomiła sobie, że najwidoczniej sama nic nie zdziała, wpadła na pomysł, żeby popytać nauczycieli czy znają jakieś starożytne runy. Najpierw udała się do profesor McGonagall. Dziewczyna podała hasło i otworzyły jej się drzwi do gabinetu dyrektorki. Zawsze, gdy tu wchodziła, ogarniało ją dziwne, nieokreślone uczucie. Miała wrażenie, że zastanie siedzącego przy biurku Dumbledore'a i zaczną rozmawiać o Narnii. Jej wzrok padł na obraz mężczyzny, który akurat drzemał. Westchnęła, czym zwróciła na siebie uwagę kobiety.

— Co cię do mnie sprowadza, Hermiono? — zapytała, zapraszając dziewczynę, żeby usiadła. Podziękowała i skorzystała z zaproszenia, opadając na fotel.

— Mam do pani pytanie — zaczęła niepewnie.

Nie bardzo wiedziała, jak to rozegrać, jednocześnie nie wydając swojej wielkiej tajemnicy. Nadal pamiętała, że Dumbledore zakazał jej komukolwiek o tym mówić. Również Draco, Ginny i Blaise byli zobowiązani do dotrzymania tajemnicy. Na szóstym roku odbyli we czwórkę długą, poważną rozmowę z dyrektorem na ten temat. McGonagall spojrzała na uczennicę z zaciekawieniem i przerwała wypełnianie szkolnych dokumentów.

— Słucham.

— Mogę panią prosić o dyskrecję? — wypaliła Gryfonka.

— Oczywiście — odparła zdumiona nauczycielka.

— Chodzi o to, że mam pewne runy, których nie umiem przetłumaczyć — wyjaśniła.

Zdjęła z palca pierścień i podała go kobiecie, która zaczęła przyglądać mu się uważnie. W tym czasie szybko wyjęła z torby notatki z tłumaczeniami, które zrobiła do tej pory i położyła na biurku.

— Za każdym razem wychodziło to samo — mówiła dalej. — Nie mam pojęcia, co to może oznaczać. Szukałam chyba w każdym podręczniku, jaki był dostępny. Może pani zna jakieś stare tłumaczenie?

Klucze cierpienia [wolno pisane]Where stories live. Discover now