Rozdział 5: Podejrzane zachowanie Malfoya i wyjątkowo mokre powitanie

1.1K 73 71
                                    

Hermiona

Razem z Luną przeszły do pierwszego przedziału, po drodze mijając trzymających się za ręce Ginny i Blaise'a. Posłała przyjaciółce znaczący uśmiech, na co tamta wywróciła oczami. Weszły do środka.

Zobaczyła dwie dziewczyny, które rozmawiały ze sobą, siedząc tyłem do drzwi. Natomiast trzech chłopaków milczało, obrzucając się nawzajem spojrzeniami. Hermiona zmarszczyła brwi. Kogoś jej brakowało.

- Panno Granger, panno Lovegood, nareszcie jesteście - przywitała je profesor McGonagall. - Siadajcie.

Posłusznie usiadła obok Pansy Parkinson, która odwróciła się do niej i uśmiechnęła przyjaźnie, co ją zdziwiło. Zwykle przy każdym spotkaniu skakały sobie do gardeł. Natomiast Luna zajęła miejsce po jej lewej stronie.

- No dobrze, myślę, że możemy zaczynać. - oznajmiła kobieta, wodząc wzrokiem po zebranych, aż w końcu zmarszczyła brwi.

W tym momencie drzwi do przedziału się otworzyły, a do środka wpadł zdyszany blondyn. Hermionę wmurowało. Niby podejrzewała, że to właśnie on zostanie prefektem Slytherinu, ale... To i tak było dla niej zaskoczeniem. Przez cały rok nie mieli żadnego kontaktu, no może poza jednym spotkaniem, które niestety miało miejsce przy bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Bezwiednie potarła lewy nadgarstek. Tymczasem chłopak bez żadnego "przepraszam" klapnął na wolne miejsce, po czym posłał jej swój typowy uśmieszek. Nic się nie zmienił.

- Czy można wiedzieć, co było powodem pana spóźnienia, panie Malfoy? - zapytała sucho kobieta.

- Sprawy osobiste, pani profesor. - odparł, uśmiechając się tajemniczo, zerkając przy tym na szatynkę.

Zmarszczyła brwi, zupełnie nie rozumiejąc, o co mu może chodzić. Czyżby wiedział coś, o czym ona nie miała pojęcia?

- Jestem pewna, że to mogło poczekać. Tym bardziej, że jako Prefekt Naczelny powinien pan dawać przykład. - spojrzała na niego surowo.

Skrzywił się prawie niezauważalnie.

- Oczywiście.

Po raz kolejny ją zadziwił. Żadnej kłótni? Profesor McGonagall spojrzała na niego podejrzliwie, ale nic więcej na ten temat nie powiedziała. Dziewczyna przyjrzała mu się uważnie, zastanawiając się, co spowodowało zmianę w jego zachowaniu.

- ...przejdziemy do waszych obowiązków. - ledwo dotarły do niej słowa kobiety.

Otrząsnęła się. Znów popadła w zadumę. Musiała się skupić.

- Po Ceremonii Przydziału odprowadzicie pierwszorocznych do dormitoriów. - powiedziała dyrektorka. - W tym roku wyjątkowo przyjmiemy kilku starszych uczniów. Prosiłabym, żebyście się nimi zajęli, żeby poczuli się u nas jak w domu.

Wszyscy prefekci kiwnęli zgodnie głowami, a Malfoy nadal się uśmiechał. Nie podobało jej się to, ewidentnie coś przed nią ukrywał i sprawiało mu to satysfakcję. Zdenerwowała się. Postanowiła go złapać, jak skończą zebranie.

- Kolejną rzeczą są patrole. Będziecie je odbywać codziennie, od ciszy nocnej do pierwszej - nastolatkowie jęknęli głośno, wyrażając swój protest, oprócz Luny, która myślami była gdzieś indziej, a Hermiona przyjęła tę informację zachowując kamienny wyraz twarzy. - Spokojnie, nie wszyscy naraz. Każdy będzie miał przydzielony swój dzień. Panno Granger, proszę, żebyś rozpisała harmonogram i przyniosła mi go do zatwierdzenia.

- Dobrze, pani profesor.

Dean podniósł rękę.

- Słucham, panie Thomas?

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz