Rozdział 33: Spacer i jego konsekwencje

520 48 27
                                    

Hermiona

Niestety żadne wnioski nie przyszły im do głowy.

Chwilę potem Hermiona musiała się zbierać, bo była umówiona na spacer z Edmundem. Uściskała się z Ginny, czując, jak kamień spadł jej z serca. Wyszła z dormitorium, a potem skierowała się w stronę wyjścia z Wieży Gryffindoru. W Pokoju Wspólnym minęła się z Hazel, Percym i Leo. Rzuciła przelotne spojrzenie synowi Hefajstosa, chcąc upewnić się, że wszystko w porządku. Chłopak wyglądał zupełnie normalnie, jakby nic się nie stało. Niepokoiło ją to, jak zareagował Jason, kiedy Gryfon dostał śniegiem w twarz. Takie zachowanie nie dzieje się bez powodu, tego była pewna. Musiała się tylko dowiedzieć, o co chodziło.

Pogrążona w rozmyślaniach, dotarła do Sali Wejściowej, gdzie już czekał na nią Edmund. Zauważyła go dopiero wtedy, kiedy podszedł do niej i położył rękę na ramieniu. Podskoczyła, przestraszona, co chłopak skomentował śmiechem. Posłała mu gniewne spojrzenie.

- Edmundzie Pevensie! - zawołała z oburzeniem, ale się uśmiechała. - Przez ciebie kiedyś zejdę na zawał!

- Wybacz, Wasza Wysokość – powiedział z udawaną powagą. - Musiałem cię sprowadzić na ziemię.

Wyraźnie zadowolony z siebie chłopak objął ją w pasie i poprowadził ku wyjściu. Hermiona wywróciła na to oczami, ale uśmiechała się. Nie potrafiła się długo na niego złościć. Wyszli na zewnątrz. Zapadł już zmrok, ale dzięki śniegowi było cokolwiek widać, bo odbijało się od niego światło księżyca. Zaczęli wolnym krokiem iść w kierunku błoni. Całe szczęście, że byli ciepło ubrani. Hermiona nie miała ochoty się przeziębić.

- Powiesz mi, nad czym tak zawzięcie rozmyślałaś? - zagadnął.

Dziewczyna przygryzła wargę. W zasadzie potrzebowała podzielić się z kimś podzielić swoimi podejrzeniami. Może Edmund coś wymyśli. Opowiedziała mu więc o niedawnej sytuacji.

- Nie rozumiem, dlaczego Jason tak bardzo się tym przejął – przyznała na koniec, a brunet zmarszczył brwi, zastanawiając się. - Przecież nic takiego się nie stało,

- Może Leo ma jakąłś traumę związaną ze śniegiem? - zasugerował. - Wiesz, to by miało sens. Ogień i lód niezbyt się ze sobą łączą.

Hermiona zamyśliła się. Nie wiedziała, co o tym sądzić. Musiała przyznać, że rozumiała taki tok myślenia.

- Nie przejmuj się tym – powiedział Edmund, machając ręką. - To nie nasza sprawa.

Może miał rację. Nie powinna się wtrącać. Ale wiedziała, że to nie będzie dawało jej spokoju. Zmienili więc temat na coś bardziej przyjemnego. Zaczęli zastanawiać się w kwestii świąt. Edmund przyznał, że zostaje w zamku.

- Nie ma sensu, żebym wracał sam do domu. Zaraz by mnie zaczęli wypytywać, gdzie jest Łucja. Przecież nie mogę im powiedzieć, że pojechała do mojego najlepszego kumpla!

Hermiona parsknęła śmiechem. Wyobraziła sobie miny Piotra i Zuzanny na wieść o tym, że ich najmłodsza siostra spędza święta w domu Malfoya. Musiała przyznać, że to była całkiem interesująca wizja.

- W takim razie wygląda na to, że spędzimy święta razem – powiedziała z uśmiechem.

- Nie wracasz do rodziców? - zdziwił się chłopak.

Spięła się na to pytanie. W milczeniu pokręciła głową. Nie miała do kogo wracać. Nie chciała mu powiedzieć, że wymazała rodzicom pamięć i wysłała do Australii, żeby chronić ich przed Voldemortem. O tym wiedziało tylko parę osób. Jednak nikomu nie powiedziała o swoich planach po szkole. Zamierzała od razu po zakończeniu roku wyjechać i zająć się ich odnalezieniem. To sprawiło, że dziewczyna posmutniała, a w jej oczach stanęły łzy. Edmund musiał wyczuć jej zmianę nastroju, bo zatrzymał się i stanął przed nią, łapiąc za ramiona.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Where stories live. Discover now